Moonlight Lovers Wiki
Moonlight Lovers Wiki
Hej :D[]

EDIT: Skończone! Tłumaczenie wykonano na podstawie nagrania z discorda ML <3. UWAGA: Rozwijana lista z tłumaczeniami na górze strony tymczasowo nie jest aktualizowana, ale spokojnie, wszystkie linki znajdziecie na dole każdego wpisu z tłumaczeniem, po kliknięciu na rubrykę "Rozdziały". Przepraszam za utrudnienia! <3

Jak zwykle na początku uprzedzam że: 1. to nie jest solucja, 2. tłumaczenie jest kompletnie amatorskie, także mogą się w nim trafić drobne błędy, czy jakiś niefortunny dobór słów 3. zastrzegam sobie prawo lekkiej modyfikacji zdania, jeśli uznam, że napisane inaczej wyraża to samo co oryginał, ale lepiej brzmi po polsku.


Mała legenda:[]

- informacje, gdzie jesteśmy, co się dzieje na ekranie -
[moje uwagi do tłumaczenia, ewentualnie śmieszki]
Jak nie będę pewna, jaka forma tłumaczenia jest najbardziej akuratna, drugą umieszczę obok po /.


Miłej lektury! <3


- jesteśmy w swoim pokoju, jest dzień -
E: Zamyślona, spojrzałam przez okno. Tonęło ono w świetle, które było jedynym luksusem w "moim pokoju". Po kilku ostatnich nocach dobrze było wreszcie zobaczyć trochę słońca i znowu się poczuć jak człowiek.
E: Usiadłam na supermiękkiej narzutce na łóżku i spoglądałam na mój nadgarstek, na którym ciągle były widoczne ślady po ugryzieniu przez Vladimira.
E: Tym razem nieważnie jak bardzo próbowałam, nie mogłam odmówić prawdziwości mojej obecnej sytuacji i roli, jaka została mi przypisana... i coraz bardziej się tym niepokoiłam.
E: Nadal czułam ból ugryzienia, skok adrenaliny, uczucie krwi przepływającej z mojego nadgarstka do ust Vladimira...
E: Jego usta na mojej skórze, ciepło jego upojonego krwią języka... Nie mogłam wyrzucić z głowy tych obrazów i nie mogłam przestać myśleć o pytaniach, jakie w związku z tym sobie stawiałam. [te dwie linijki właściwie stanowią całość, ale oczywiście musieli je podzielić na dwie, a jakże XD]
E: Ile ta rola będzie wymagała? Czego Vladimir ode mnie oczekuje? Na początku był taki zimny, a potem nagle zrobił się taki namiętny/żarliwy, gdy mnie ugryzł. Przez to wszystko byłam strasznie zmieszana. Jego zaborczość wydawała mi się dokładnie tak intensywna jak jego determinacja, by mnie od siebie odepchnąć/odrzucić.
E: Teraz, gdy zaczęłam się przyzwyczajać do rezydencji i jej mieszkańców, byłam w stanie o wiele spokojniej myśleć o mojej sytuacji i skupić się na uwolnieniu od obowiązku, o ile to w ogóle możliwe.
E: (Ciągle mi trudno nie myśleć o tym, co się wydarzyło wczoraj) [oh geez, ten cały wstęp brzmiał, jakby minęło od tamtych wydarzeń ze 2-3 dni, a tu chodzi o wczoraj XD]
E: (Co więcej, tak naprawdę nie natrafiliśmy na siebie od tamtej sytuacji... [bo niby kiedy? XD] ale i tak nie byłam w stanie zapomnieć, jak na mnie patrzył. Czy nadal zamierzał mnie karać za wścibskość? Albo znowu mnie ugryźć?)
E: (Moja pamięć ciągle była mglista... [czekaj, co? jeszcze chwilę temu wszystko dobrze pamiętałaś! xD] Tak właściwie to nie ból mnie zszokował. Oczywiście, to było jak nakłucie przez dwie igły, ale...)
E: (Czułam się, jakbym... była poza sobą. Tak jakby mój umysł nagle odłączył się od ciała i oddryfował, upojony falami adrenaliny. To było jak emocjonalny roller coaster. Nie czuję się gotowa na kolejną taką przejażdżkę.)
E: (Ale przynajmniej dowiedziałam się czegoś więcej o tym całym Kielichu: nie mogę odejść zbyt daleko od Vladimira, który może karmić się moją krwią i do którego bez wątpienia należę. Pozostałe wampiry nie mogą mnie tknąć.)
E: (Czy mogę się od tego uwolnić? Czy jest jeszcze coś, czego mogę się o tym dowiedzieć?)
E: (Nie wiem, czy uda mi się wyciągnąć z Vladimira tę informację tak, by się nie zorientował... Muszę to zrobić bardzo ostrożnie. Jeśli to nie wypali, to zawsze mogę zapytać o to innego wampira... a może powinnam od razu od tego zacząć. Myślę, że to będzie mniej ryzykowne.) [tłumacząc tę linijkę mimowolnie sobie wyobraziłam scenarzystę z Beemoovu, który pisząc ją najpierw wymyślił, że sprytne podpytanie Vladimira tak, by się nie skapnął, to super materiał na scenę, ale potem wrócił na ziemię i zrobił tak jak Pan Beemoovu przykazał XD]
E: (Mam nadzieję, że się o tym nie dowie [XD]... Po tym jak widziałam go naprawdę wściekłego, nie palę się specjalnie do tego, by go znowu sprowokować.) [XDDD]
E: (No ale przynajmniej mam jakiś plan! Będąc zajętą, poczuję się lepiej. Jedyne co mi pozostało, to grać kartami, które dostałam.)
E: (Powinnam teraz coś zjeść, wziąć prysznic i się zdrzemnąć przed zapadnięciem zmierzchu. Tej nocy zamierzałam poznać prawdę. I jeszcze była ta sprawa krwi w ogrodzie... Nie miałam nawet czasu o tym porozmawiać z Vladimirem. Muszę o tym pamiętać.)
- wychodzimy na korytarz -
E: (Powinnam zacząć od sprawdzenia łazienki. Jakby tak się zastanowić, to właściwie nie miałam czasu się przejść po innych piętrach, ale nie mogłam już zwlekać, potrzebowałam się odświeżyć.) - przechodzimy do łazienki -
E: (Przygotowałam sobie miłą kąpiel.)
E: (Była taka odświeżająca... teraz, gdy czułam się już lepiej, mogłam się wybrać na zwiedzanie reszty piętra.)
- idziemy korytarzem i możemy sprawdzać wszystkie drzwi po kolei -
E: (Sądząc po tabliczce na drzwiach, to musi być pokój Beliatha. Ciekawa jestem, czy sprowadzał tutaj wiele kobiet, bo wyglądał mi na takiego typa. Lepiej się trzymać od niego z daleka.
E: (Zamknięte. To musi być jeden z pokoi chłopaków. Ach, jest imię na drzwiach... Ten należy do Aarona. Nie będę mu teraz przeszkadzać, ale za jakiś czas mogę tu wrócić, by się z nim spotkać.)
E: (Ethan... Ach, to ten dziwny gość, który wydawał mi się bardzo mściwy [? xD]. Cieszę się, że jego pokój nie sąsiaduje z moim, bo trochę się go boję. Powinnam szukać dalej.)
E: (Ej, tutaj jest następna łazienka?)
E: (Hm, jest zamknięta. Cholera, jeden z chłopaków może być w środku. Zastanawiam się, jaka może być dzielona przez wampiry łazienka.)
E: (Cóż, już zobaczyłam wszystko na tym piętrze, mogę iść dalej i rozeznać się w tej rezydencji raz a dobrze.)
- idziemy do następnego korytarza -
E: (Jakby się tak zastanowić, to poza moją ucieczką tutaj po przybyciu [do rezydencji], to nie byłam więcej w tym korytarzu. Co tutaj jest?)
- sprawdzamy kolejne drzwi -
E: ("Ivan"... to musi być ten młody chłopak, który mnie zaatakował. Od tamtego momentu nie natrafiłam na niego. Nie wiem, czy mnie unikał, czy wolał się nie wychylać. Chyba że po prostu spędzał większość czasu na górze?
E: (A tutaj mamy... "Raphael!" Dobrze wiedzieć, że przynajmniej jeden z nich jest miły, wraz z Aaronem [wiem, to zdanie jest koślawe, ale bohaterka też jakoś krzywo myśli XD]. Trzech z moich współlokatorów oficjalnie mnie nie nienawidzi! Chociaż nie jestem pewna, czy powinnam liczyć Beliatha jako jednego z moich "sprzymierzeńców"...)
- idziemy dalej w głąb korytarza, do ostatnich drzwi -
E: (Hej, to tutaj jest pokój Pana Arystokraty w Fikuśnych Gaciach [przepraszam, ale z braku pomysłu tutaj dość dosłownie oddałam grę słów bohaterki, może później uda mi się wymyślić coś z większym polotem XD]. Przynajmniej już wiem, gdzie sypia. Dobrze, że mieszkamy na innych piętrach.)
- wracamy do wcześniejszej części korytarza - 
E: (Patrząc po tabliczce na drzwiach, to kolejna łazienka. To takie praktyczne. Ta też jest zamknięta.)
E: (Pomimo że to piętro kończy się dopiero tam dalej, to nie zamierzam tam wracać [w sensie w okolice pokoju Vladimira]. Myślę, że widziałam tutaj już wszystko, więc mogę iść na dół i coś zjeść.)
- schodzimy do holu - 
E: (Czuję się dziwnie, chodząc tutaj w świetle dnia. Naprawdę nikogo tu nie ma...)
E: (To takie osobliwe... czuję się... samotna... ale zaraz, lepsze to niż być zmuszoną do spędzania czasu z innymi.)
- wchodzimy do kuchni -
E: (Jest tak samo zakurzona i niezorganizowana jak poprzednio. I pusta! Zastanawiam się, czy jest tu cokolwiek do jedzenia. Sprawdźmy to.)
E: Zaczęłam robić przegląd mebli w pokoju. Kuchnia wyglądała na całkowicie porzuconą/zapuszczoną. Puste szafki... kurz... więcej pustych szafek... brudne talerze...
E: Zaczęłam się robić zdesperowana, ale wreszcie znalazłam jakieś jedzenie. Nie było tego wiele, ale zawsze coś, bo umierałam z głodu.
E: (To w sumie dziwne, że aż do teraz nie czułam głodu. Trudno mi było myśleć o jedzeniu w ostatnich dniach... W każdym razie lepiej nie będę wybredna i zjem to, co znalazłam. Ciekawiło mnie, czy pozostali mogli się żywić *tylko* krwią.) [Eloise unika powiedzenia, co tak właściwie znalazła do jedzenia, przez co mam teraz okropne skojarzenie z kreskówką w stylu "Opowieści z krypty", którą widziałam za dzieciaka i w której był taki motyw, że jakieś dzieciaki właśnie trafiły do obcego, opustoszałego domu, były głodne, to zjadły co znalazły po ciemku w lodówce i potem się okazało, że to były marynowane oczy XD. Arghh, dzięki gro, nie chciałam tego pamiętać]
E: (Miło tu jeść, mając taki widok na ogród. Jeśli dobrze pamiętałam, to te drzwi po prawej prowadziły do pokoju z kominkiem... a te po lewej...)
E: (Hej, w sumie to nie wiem, co jest za tymi drzwiami. Mam teraz szansę to sprawdzić bez ryzykowania, że zostanę zaciągnięta za kołnierz z powrotem do mojego pokoju...)
- wchodzimy do graciarni -
E: (To wygląda na jakiś rodzaj spiżarni pełnej różnych drobiazgów... a tam dalej są następne drzwi...) [to pomieszczenie wygląda tak ... czy tylko mi w opisie bohaterki zgadza się z tym tłem tylko obecność drzwi? XD]
E: (Cóż, jest zamknięte. Kogo to obchodzi, wrócę tu później.)
E: (Lepiej wrócę na górę i odpocznę. Mam sporo do dowiedzenia się od moich kochanych współlokatorów!)
- wracamy do swojego pokoju -
E: (Cieszę się, że mam ten pokój... po tym wszystkim, co mi się przytrafiło, to jest miejsce, w którym czułam się bezpiecznie. Zwinę się pod kocem i spróbuję zapomnieć, że nie jestem tutaj sama.)

- zapadła noc -
E: (Hm... Ugh, musiałam zasnąć na trochę. Czułam się trochę zamroczona... i już była noc. Słyszę jakieś hałasy, więc wampiry musiały się obudzić.)
E: (Myślę, że będę próbowała unikać Vladimira. Poszukam go dopiero gdy pozbieram więcej informacji, nie licząc tego, co odkryłam z Aaronem. Może wtedy będę miała lepszy pomysł, jak poruszyć ten temat podczas rozmowy z nim twarzą w twarz...)
E: (Najwyższy czas bym zaczęła swoje śledztwo. Co powinnam zrobić najpierw?) [nie mogłam się doczekać śledztwa w Eldce, to dostałam w Moonlight Lovers, yay \o/]
- tu jest wybór między rozmową z Aaronem a Raphaelem -
E: (Raphael był dla mnie bardzo miły i sprawia wrażenie najbardziej wyluzowanego z nich wszystkich. Prawdopodobnie jest też jednym z najstarszych, biorąc pod uwagę to, jak się ubiera. Jestem pewna, że będzie potrafił odpowiedzieć na moje pytania) [szczerze, to w tym momencie zdążyłam się zgubić - to idziemy drążyć sprawę ogrodu czy Kielicha? XD]
E: (Cóż, myślę, że dokonałam właściwego wyboru. Pora iść!)
- Znajdujemy Raphaela w bibliotece -
E: (Doskonale, jest tutaj. Vladimir miał rację, oprócz niego tylko Raphael spędzał czas w bibliotece.)
E: (I z tymi wszystkimi książkami tutaj, jestem pewna, że uda mi się coś znaleźć!)
E: (Naprawdę brakuje mi internetu... to takie dziwne szukać informacji na "ślepo".)
E: (Och, chyba powinnam się powstrzymać przed takimi spostrzeżeniami przy Raphaelu.) [okej, przyznaję, tu się zaśmiałam xD]
R: Dobry wieczór. Rzadko mam podczas lektury innego towarzysza niż Vladimir. Czy zechciałabyś usiąść ze mną? [*bije się po łapach, żeby się zanadto nie zachwycać Rafciem*]
- tu jest wybór dialogowy między zapytaniem, jak Raphael właściwie czyta, a gładkim kłamstewkiem, że Eloise się go tu nie spodziewała xD -
E: Oczywiście! Właściwie to szukałam cię. Ale... jeśli mogę... cóż... nie chcę być niegrzeczna, ale te wszystkie książki są dość stare i domyślam się, że raczej nie są napisane Braillem. Więc jak je czytasz?
R: Ach, więc to ta bezpośredniość, o której mówił Vladimir. To osobiste pytanie, ale rozumiem, dlaczego cię to ciekawi.
R: Nie wiem, jak Vladimir to zrobił, ale był na tyle bystry, że udało mu się znaleźć wybór nowszych wydań napisanych Braillem. Nigdy nie opuszcza rezydencji, także jak sądzę je zamówił, a później poprosił Beliatha, żeby je odebrał.
- tu jest wybór między zdziwieniem się, że Włodek i Belk potrafią się dogadać a zdziwieniem się, że Włodek potrafi się o kogoś zatroszczyć -
E: Naprawdę? To brzmi jakby Vladimir potrafił być bardzo troskliwy. Podejrzewam, że nie powinnam być tym zdziwiona, biorąc pod uwagę, jak prowadzi tę rezydencję.
R: Cieszę się, że jesteś w stanie sformułować tak zrównoważoną opinię. Pomimo twoich... spięć z Vladimirem, zapewniam cię, że ma większe serce, niż można by się po nim spodziewać.
E: Muszę przyznać, że nie spodziewałam się po nim takiego zachowania, nawet zdając sobie sprawę, że wy dwaj jesteście ze sobą blisko.
R: W rzeczy samej. Jak zapewne się domyślasz, Vladimir i ja dzielimy pewną ilość cech charakteru, które były typowe w naszych czasach. Nasze wybory co do stroju są zdecydowanie staromodne... ale obaj mamy powody, by się tak ubierać. 
- tu jest wybór dialogowy i właściwie różni się tylko stopniem grzeczności xD -
E: Właściwie to się zastanawiałam nad tym, bo nie mogłam nie zauważyć, że ty i Vladimir nosicie stroje z innych czasów. Czy mogłabym spytać, dlaczego?
R: To miłe, że tak to ujęłaś, ale miałbym kłopot z wyjaśnieniem ci tego w podobny sposób... Wiem, że to proste pytanie, ale odpowiedź ani trochę nie jest prosta. Być może sama do tego dojdziesz, gdy lepiej nas poznasz.
E: (Nadal muszę być bardzo ostrożna, poruszając ten temat z Vladimirem... Przynajmniej dopóki się nie rozeznam, które tematy są akceptowalne, a które są przekroczeniem granicy...)
E: Chciałabym o tym porozmawiać z Vladimirem, ale obawiam się, że to nie najlepszy na to czas.
R: Naprawdę? Wydajesz się bardzo tego pewna. Mogę spytać, dlaczego?
- tu jest wybór między powiedzeniem, że Włodek jest furiatem a stwierdzeniem, że się nie chce o tym gadać -
E: (Nie mam ochoty na zwierzenie... to było... Och, nie wiem. Zbyt osobiste.)
E: (Wolę dowiedzieć się czegoś więcej o mojej roli jako Kielicha, niż narzekać na Vladimira.)
E: (I tak Raphael nic nie wie o tym, co znalazłam z Aaronem w ogrodzie.)
E: To nic takiego ważnego, ale sprawiło, że zaczęłam się zastanawiać nad pewnymi aspektami mojej... sytuacji. I nie miałam odwagi wypytać Vladimira o szczegóły od...
R: Nie sądzę, byś powiedziała mi wszystko. Nie jestem pewny, dlaczego próbujesz coś przede mną ukryć, ale jeśli chcesz mojej pomocy, to byłoby mądrzej wyrażać się jaśniej.
E: W skrócie, wściekły Vladimir przyszedł do mnie zeszłej nocy. Jego ogród został zniszczony po moim przybyciu i obarczył mnie odpowiedzialnością za to. Zaczęliśmy się kłócić... i w złości prawie mnie uderzył...
R: Przykro mi to słyszeć. Rzadko się zdarza, by Vladimir dał się wytrącić z równowagi. Niemniej są dwie rzeczy, przez które traci panowanie nad sobą: gdy ktoś go okłamuje i gdy ktoś niszczy jego ogród. Czy chcesz mi powiedzieć, że jesteś całkowicie niewinna/nie masz sobie nic do zarzucenia w tej sprawie?
E: Nie! Ale jak miałam dowieść swojej niewinności, jeśli miałam zakaz wchodzenia do ogrodu? Więc... i tak tam poszłam.
R: Eloise...
E: Wiem, wiem, ale było warto. Zobaczyłam to miejsce, które zostało zniszczone... i...
E: (Powinnam zachować dla siebie ten szczegół, dopóki nie będę miała okazji porozmawiać z Vladimirem...)
E: ... i wiedząc już, o co zostałam oskarżona, dało mi to jakieś pojęcie by zrozumieć, co tak wyprowadziło Vladimira z równowagi.
E: Przyszłam do biblioteki, żeby się czegoś dowiedzieć o kwiatach, które zostały zniszczone, żebym mogła zrozumieć, dlaczego były dla niego takie ważne. To wtedy mnie przyłapał z książką o kwiatach w rękach.
E: Przyznałam mu się, że byłam w ogrodzie, żeby się dowiedzieć, co się stało... i że szukałam informacji o tych kwiatach, o których tyle słyszałam. Trudno sobie wyobrazić, jaki na początku był zły.
R: Wyobrażenie sobie tego nie jest takie trudne. Jednak lepiej powiedzieć Vladimirowi prawdę, nawet jeśli ma go to rozwścieczyć. Nigdy długo się nie złości, ale gdy odkryje, że się go okłamało, to jest dużo gorzej.
E: (Mam nadzieję, że mój arystokratyczny dżentelmen też będzie o tym pamiętał... Trochę mi ulżyło, że dokonałam właściwego wyboru.)
E: Niestety, szczerze mówiąc, nie miałam szans go przekonać co do moich dobrych intencji. Myślę, że ciągle uważa, że jestem wścibska i lubię wtykać nos w nie swoje sprawy.
R: Niestety, to całkiem możliwe. Vladimir ma swoje uprzedzenia i tendecję do trzymania się ich. Niemniej to nie jest jeszcze przegrana sprawa. Powiedziałaś mu prawdę, a on prędko o tym nie zapomni. Ciągle masz szansę się zrehabilitować w jego oczach. 
E: Byłam dość głupia, żeby zadać mu zbyt osobiste pytanie, które go rozwścieczyło i...
E: Domyślam się, że próbował odzyskać kontrolę i sprawić, bym zrozumiała, że nie powinnam więcej poruszać tego tematu.. więc on... mnie ugryzł. 
E: (Nie cierpię tego, jak głos mi się łamie! Muszę stać się twardsza i to szybko!)
R: Och. Zaczynam rozumieć, dlaczego jesteś taka nerwowa i uważasz, że trudno się zbliżyć do Vladimira... Ale wiesz, musisz się do tego przygotować. Jesteś jego Kielichem. To będzie często się zdarzało. [na początku myślałam, że chodzi o przyzwyczajenie się do awantur i mówienie o tym z takim spokojem strasznie mnie rozbawiło, ale niestety chodzi o picie krwi xD] 
E: (Sposób, w jakim o tym mówił, zaczął mnie przerażać. Nie przyjmuję rozkazów od Vladimira i nie jestem jego zabawką! Muszę dowiedzieć się czegoś więcej, żebym mogła się bronić.)
- tutaj jest wybór dialogowy -
E: Czy mógłbyś mi o tym powiedzieć coś więcej?
E: Mam mnóstwo pytań, ale po tym, co się wydarzyło zeszłej nocy, boję się o to wypytywać Vladimira. A jeśli to ma się znowu wydarzyć, wolałabym wiedzieć, czego się spodziewać.
R: Jeśli zawsze jesteś taka bezpośrednia, to zaczynam się domyślać, dlaczego Vladimir tak szybko traci przy tobie równowagę. Jesteśmy przyzwyczajeni do odrobiny więcej taktu i kurtuazji, gdy chodzi o te sprawy. [jej, on jest kochany nawet jak stawia bohaterkę do pionu xD]

R: Aczkolwiek... sądzę, że to nie ze mną powinnaś o tym rozmawiać.
- tutaj jest wybór różniący się jedynie stopniem grzeczności -
E: Raphael, naprawdę doceniam twoje współczucie, bo jest mi ono bardzo potrzebne, ale to nie wystarczy. Czy to rozumiesz?/Czy zdajesz sobie z tego sprawę?
E: Już teraz jest zbyt trudno się porozumieć z Vladimirem. Nie możesz mi pomóc chociaż trochę?
R: Jeszcze raz, rozumiem twoje obawy, ale szczerze wierzę, nie wyniknie nic dobrego z tego, że ci o tym wszystkim teraz opowiem. Będzie wręcz przeciwnie. Pozwól, że ci wytłumaczę dlaczego.
R: Jeśli już teraz uważasz, że sytuacja jest trudna i szukasz łatwych rozwiązań gdziekolwiek indziej, to nigdy nie poprawisz swojej relacji z Vladimirem.
R: Jesteś przywiązana do mężczyzny, który bywa trudny zarówno dla siebie jak i dla innych. Jest samotny i niezbyt przystępny. Nie będzie cię szanował, chyba że będziesz w stanie się z nim skonfrontować i wyrazić się jasno. 
R: Zmierz się ze swoim strachem. Vladimir może być trochę nieprzyjemny/zrzędliwy... ale to nie jest przegrana sprawa. Zapewniam cię. [Raphael tu użył słowa "crabby" i przez to teraz to mi chodzi po głowie xD]
R: Z tych powodów nie mogę ci nic więcej powiedzieć na ten temat. To w twoim i Vladimira interesie. Jedyny sposób, byście się porozumieli ponad różnicami i przepaściami między wami... to wziąć byka za rogi i porozmawiać z nim. 
E: (Ugh... Nie wiem, co o tym myśleć...)
E: (Chciałam tylko się dowiedzieć, czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji, a zamiast tego dowiedziałam się, jak się zbliżyć do Vladimira...)
E: (Ale tak właściwie... to chyba nie takie złe?)
E: (Nie wiem już, co o tym myśleć. Chcę uciec, ale czuję się dziwnie, od kiedy Vladimir mnie ugryzł. Tak jakbym... zbliżyła się do niego) [O, o, ja wiem co to jest! SYNDROM SZTOKHOLMSKI]
E: (Czy ja oszalałam?)
R: Eloise? Czy wszystko w porządku?
- tu jest wybór dialogowy -
E: Powiedzmy, że dałeś mi powód do rozważań. W każdym razie, dziękuję.
E: (Już nie wiem, co teraz robić. Na logikę powinnam zacząć szukać Vladimira, ale... myślę, że wolę zapytać innego wampira o poradę, zanim się z nim skonfrontuję. Może w taki sposób zdobędę parę wskazówek...)
E: (Czuję się dość komfortowo z Aaronem, nawet jeśli znam jego zdanie na ten temat [jej relacji z Vladimirem]. Może uda mi się go przekonać do zmiany zdania... albo przynajmniej do tego by mi pomógł odkryć coś więcej, zanim pójdę porozmawiać z Vladimirem)
E: (Mam nadzieję, że dokonałam właściwego wyboru.) [niestety, my jako gracze, nie mamy szansy dokonać w tym miejscu jakiegokolwiek, nawet złego, wyboru XD]
E: Będę już szła. Będę pamiętała o tym, co mi powiedziałeś. Dzięki, Raphaelu.
R: Proszę bardzo. Chciałbym móc bardziej ci pomóc. Nie wahaj się tu wrócić do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebowała.
- wychodzimy z biblioteki i idziemy do pokoju z kominkiem, gdzie znajdujemy Aarona -
E: (Jak na takiego wielkiego gościa, to raczej nie spodziewałam się, że spotkam go już tutaj. Ogród wydawał mi się odpowiedniejszym dla niego miejscem.)

E: Hej, Aaron! Masz może chwilę?
E: Aaron siedział wygodnie przed palącym się w kominku ogniem i dopiero po paru sekundach zareagował na moje pytanie, i się do mnie odwrócił. Na początku sprawiał wrażenie nieobecnego, ale w końcu się uśmiechnął. Zanim wstał i podszedł do mnie, przeciągnął się jak wielki brązowy kot.
A: Hej, Eloise. Rzadko miewam to jakieś towarzystwo, także miło mi cię tu widzieć. Jak się masz?
- tu jest wybór między grzeczną odpowiedzią, a marudzeniem -
E: Dobrze, dzięki. A ty? Jesteś tu sam? [nooo... tak jakby chwilę temu o tym powiedział]
A: Nie czujemy zimna, dlatego część z nas nie widzi sensu w siedzeniu przy kominku. Jeśli mam tu jakieś towarzystwo, to zazwyczaj jest to Raphael albo Vladimir. Oni, tak jak ja, pochodzą z czasów, gdy kominki były powszechne [w użyciu].
- tu jest wybór między podpytaniem o Włodka, Rafcia albo o samego Aarona -

JEŚLI ZAPYTAMY O RAPHAELA:

E: Mógłbyś powiedzieć mi coś więcej o Raphaelu?
A: Obok Vladimira jest jedynym, który nadal nosi staromodne ubrania. Uważam go za całkiem fascynującego.
A: Wiesz, zawsze możesz zapytać go bezpośrednio. Mogę ci jednak powiedzieć jedno: Nie myśl o jego ślepocie jak o inwalidztwie. Sam sobie świetnie ze wszystkim radzi bez naszej pomocy i jest niezwykle wyrafinowaną osobą. Wszyscy powinniśmy aspirować do tego, by być choć trochę takimi jak on.
E: I jest jednym z najbliższych przyjaciół Vladimira?
A: W sumie dobrze się dogadują. Wyznają wiele podobnych wartości z powodu podobnej przeszłości.

- dalej dla obu wersji tak samo -

JEŚLI ZAPYTAMY O AARONA:
E: Naprawdę? Ale twój styl jest bardzo nowoczesny, jak Ivana albo Ethana.
E: I Beliatha, on stanowi szczególny przypadek. Nie możesz być tak stary jak pozostali.
A: A jednak zostałem przemieniony w XV wieku, co czyni mnie najstarszym wampirem w tej rezydencji.
E: (Wow, jakie zaskoczenie!)
E: W życiu bym nie zgadła! Jesteś pełen niespodzianek! [przed tłumaczeniem nie oglądałam całego odcinka, ale tak coś czuję, że Aaron teraz powie coś w stylu "gdybyś tylko wiedziała..."]
A: Gdybyś tylko wiedziała. [Ha! mogłam się ze sobą o to założyć o dyszkę]
E: (Zastanawiam się, co ma przez to na myśli.)

- dalej dla obu wersji tak samo -
A: Tak teraz pomyślałem, czy powiedziałaś już Vladimirowi o tym, co znaleźliśmy w ogrodzie? Jeszcze nic mi o tym nie wspomniał.
E: (Skoro już jesteśmy przy tym temacie...)
E: Nie miałam na to szansy. Można powiedzieć że mi... przerwał.
A: Mogę spytać, co się stało?
- tu jest wybór między opowiedzeniem zajścia w bibliotece, a przemilczeniem sprawy -
E: Poszłam do biblioteki, poczytać o roślinach, które zostały zniszczone, by zrozumieć, dlaczego były takie ważne dla Vladimira.
E: Vladimir znalazł mnie tam, gdy czytałam książkę o kwiatach.
A: To brzmi jak recepta na kłopoty, nie wspominając już o wielu potencjalnych nieporozumieniach. Co się wtedy stało? [ja tam go podziwiam, że odpowiedział całkiem normalnie, zamiast z taką miną zapytać "a nie miałaś przypadkiem iść prosto do Vladimira?"]
E: (Mam nadzieję, że zaakceptuje moje zachowanie...)
E: Przyznałam się, że byłam w ogrodzie, żeby się czegoś dowiedzieć... i że szukałam informacji o tych roślinach, o których tyle słyszałam. To go zdenerwowało tak, jak tylko możesz sobie wyobrazić.
A: Rozumiem, ale powinnaś zawsze mówić Vladimirowi prawdę, nawet jeśli miałaby go rozzłościć. Może i się wścieknie, ale byłoby znacznie gorzej, gdyby odkrył, że go okłamałaś. [to brzmi bardzo podobnie do tego, co powiedział Raphael...]
E: (Mam nadzieję, że mój arystokratyczny dżentelmen też będzie o tym pamiętał... Trochę mi ulżyło, że dokonałam właściwego wyboru.) [tego zdania nawet nie musiałam tłumaczyć, tylko je przekopiowałam z rozmowy z Rafciem, bo jest dokładnie takie samo XD]
E: Niestety, nie miałam szans go przekonać co do moich dobrych intencji. Myślę, że on jest nadal przekonany, że po prostu węszyłam za czymś w bibliotece.
A: Niestety, to całkiem możliwe. Vladimir ma swoje uprzedzenia i tendecję do trzymania się ich. Niemniej to nie jest jeszcze przegrana sprawa. Powiedziałaś mu prawdę, a on prędko o tym nie zapomni. Ciągle masz szansę się zrehabilitować w jego oczach. [NO BEZ JAJ! Dziewczyny na discordzie pisały, że Aaron i Raphael mówią to samo w tym odcinku, ale nie sądziłam, że miały na myśli, że będą mówili DOKŁADNIE TO SAMO. Nikt ze scenarzystów nawet sobie nie zadał trudu, żeby ukryć, że spora część tego dialogu to ctrl + c, ctrl + v...)
E: Byłam dość głupia, żeby zadać mu zbyt osobiste pytanie, które go rozwścieczyło i... [skoro oni kopiowali, to w sumie też sobie nie odmówię...]
E: Domyślam się, że próbował odzyskać kontrolę i sprawić, bym zrozumiała, że nie powinnam więcej poruszać tego tematu.. więc on... mnie ugryzł. [gdzieś już to czytałam, hmm...]
E: (Mój głos znowu się załamał. W przyszłości muszę być twardsza i bardziej pewna siebie.)
A: Jesteśmy wampirami, Eloise. Czego się spodziewałaś? Nie jesteśmy żądnymi krwi bestiami, ale potrzebujemy się nią żywić, a ty jesteś Kielichem Vladimira. Nie musi teraz daleko szukać, skoro jesteś tutaj.
E: (Sposób, w jakim o tym mówił, zaczął mnie przerażać. Nie przyjmuję rozkazów od Vladimira i nie jestem jego zabawką! Muszę dowiedzieć się czegoś więcej, żebym mogła się bronić.) [linijkę wyżej chciałam skomentować, że wreszcie jakaś zmiana, ale dobrze, że tego nie zrobiłam, kek]
- tutaj jest ten sam wybór dialogowy, co u Raphaela, ale tym razem graczka wybrała inaczej XD -
E: Tak, wiem, że jesteście wampirami, ale... zostałam zaskoczona i teraz nie mam odwagi ponownie poruszyć tego tematu z Vladimirem.
E: Nie jestem pewna, do kogo mogę się zwrócić, kiedy naprawdę chcę pogadać o tym, co mi chodzi po głowie...
A: Proszę, nie ma sensu, żebyś dalej kluczyła, po prostu zadaj swoje pytanie.
E: Cóż... Po prostu chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o więzi między wampirem a jego Kielichem.
A: Widzisz, to nie takie trudne.
A: Przepraszam, ale nie mogę zbyt wiele ci na ten temat powiedzieć. To nie moja rola.
- kolejny bardzo podobny wybór dialogowy -
E: Aaron, doceniam twoje rady i naprawdę zamierzam zrobić wszystko co w swojej mocy, ale mój związek z Vladimirem jest już dostatecznie skomplikowany!
E: Nie możesz mi pomóc chociaż trochę?
A: Nie mówię ci tego, żeby ci utrudnić życie albo by być niemiłym. Pozwól, że będę z tobą szczery.
A: Jeśli chcesz znaleźć jakiś wspólny grunt z Vladimirem, to najlepiej będzie bezpośrednio z nim porozmawiać.
A: Jesteś przywiązana do mężczyzny, który bywa trudny zarówno dla siebie jak i dla innych. Jest samotny i niezbyt przystępny. Nie będzie cię szanował, chyba że będziesz w stanie się z nim skonfrontować i wyrazić się jasno. [*ctrl + c, ctrl + v*]
A: Zmierz się ze swoim strachem. Idź i z nim porozmawiaj.
A: Z tych powodów wolałbym nie wyjaśniać ci nic więcej. Naprawdę przepraszam, ale wolę zostać przy swoim zdaniu, że ten temat powinnaś omówić z Vladimirem.
E: (Ugh... Nie wiem, co o tym myśleć...)
E: (Chciałam tylko się dowiedzieć, czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji, a zamiast tego dowiedziałam się, jak się zbliżyć do Vladimira...) [*radośnie kopiuje dialogi z tego, co już wcześniej przetłumaczyła* ta robota jeszcze nigdy nie była tak łatwa!]
E: (Ale tak właściwie... to chyba nie takie złe?)
E: (Nie wiem już, co o tym myśleć. Chcę uciec, ale czuję się dziwnie, od kiedy Vladimir mnie ugryzł. Tak jakbym... zbliżyła się do niego)
E: (Co się ze mną dzieje?)
A: Eloise? Czy wszystko w porządku?
- tu jest wybór dialogowy -
E: Powiedzmy, że dałeś mi powód do rozważań. W każdym razie, dziękuję.
[nie wierzę, tutaj jest linijka "zamknij rozmowę", ahahahahahaha]

- idziemy do Salonu, gdzie spotykamy Beliatha -
E: (Tu jest Beliath.)
B: Dobry wieczór, moja piękna. Nie wyglądasz dzisiaj za bardzo na "rannego ptaszka". Czy mogę ci w czymś pomóc?
- tu jest wybór, w obu chodzi o podpytanie o Vladimira -
E: Masz świetne wyczucie czasu, ponieważ jest coś, o co potrzebuję cię spytać. Mam nadzieję, że nie zdenerwuję cię, jeśli przyznam, że to chodzi o Vladimira. Nie miałabym jednak nic przeciwko poznaniu cię lepiej innym razem...
B: Ta obietnica jest dla mnie całkiem interesująca/pociągająca. Nawet jeśli to oznacza, że następnych parę minut spędzę na rozmowie o tej starej, gderliwej, arystokratycznej sowie.
E: Naprawdę potrzebuję twojej pomocy. Kilka razy... pokłóciłam się z Vladimirem i teraz mam parę pytań, których wolałabym nie zadawać mu bezpośrednio. Może ty byś mógł mi z tym pomóc? [Jeśli trzeci raz zobaczę te same linijki, to chyba zdechnę. Postawcie ładny znicz na moim grobie.]
B: Ach, słyszałem, gdy o tym mówił. Zachował się jak brutal i prawie cię uderzył, prawda? Sądząc po skruszonym tonie jego głosu, wygląda na to, że ty się nie wycofałaś, a on jest nadal zły.
- tu jest wybór między miłym zagadaniem, że Beliath już dobrze poznał bohaterkę, a bardziej neutralną odpowiedzią xD -
E: Po części to jest powód, przez który do ciebie przyszłam. Więc rozumiesz, dlaczego wolałabym na razie unikać Vladimira... i mam nadzieję, że odpowiesz na moje pytania.
B: No to słucham, kochanie. Zobaczę, co mogę dla ciebie zrobić.
E: To chodzi o... moją rolę Kielicha.
B: Och, och, Wiesz, że stąpasz teraz po cienkim lodzie? Rozmawianie o tych sprawach z Kielichem przyjaciela, jest dość lekkomyślne dla wampira.
E: (Nie wygląda to na najlepszy początek...)
E: To po prostu tak... że wyglądasz mi na gościa... który ma dość tupetu, żeby przekroczyć tę granicę.
B: Schlebiasz mi, moja piękna. Nie mam problemu z odpowiedzeniem na twoje pytania, dopóki masz świadomość, że to dość ryzykowne. Wolałbym nie sprowadzić na siebie przez to kłopotów.
E: Myślałam o tym już od dłuższego czasu, Beliath, i myślę, że już mi tego wystarczy.
B: Naprawdę? Jesteś stuprocentowo pewna?
E: (Tak, jestem pewna.)
- tu jest wybór -
E: Tak... i zaczynam się zastanawiać, czy to wszystko nie dało mi więcej pytań niż odpowiedzi.
B: Myślę, że to znak, że potrzebowałaś trochę czasu, by to sobie przemyśleć. W końcu to pomogło ci podjąć decyzję, prawda?
E: Tak myślę...
B: No to chwila prawdy. Co chcesz zrobić? Mogę odpowiedzieć na twoje pytania... albo może jednak wolisz je zadać twojemu arystokratycznemu dżentelmenowi. [ile razy on jeszcze zapyta o to, czy bohaterka jest pewna? na razie ta rozmowa to ekstrakt z tracenia PA xD]
- tu ma się ostateczny wybór czy porozmawiać z Beliathem czy jednak z Vladimirem -
E: (Jeśli wierzyć wszystkiemu, co usłyszałam, to nieporozmawianie o tym bezpośrednio z Vladimirem będzie poważnym błędem.) [to ja teraz]
E: (To moja szansa, żeby się do niego zbliżyć i znaleźć sposób, jak z nim rozmawiać. Niezależnie od tego, czy wiadomości będą dobre czy złe... poprawienie mojej relacji z nim raczej mi nie zaszkodzi.)
E: Przemyślałam to dokładnie i mimo że doceniam twoją chęć do pomocy... to myślę, że lepiej jednak będzie, jak to Vladimir odpowie na moje pytania.
B: Boli mnie przyznanie tego, ale właśnie dokonałaś "mądrej decyzji". Jakie to do mnie niepodobne, by mówić coś takiego! Mój boże, rozmiękczasz mnie, moja piękna. To takie okropne. [Okej, może i ta cała dyskusja była bez sensu, ale Beliath okazał się całkiem spoko rozmówcą. Jak myśli właściwym mózgiem, to jest nawet uroczy xD]
B: Ale to także całkiem odważne z twojej strony. Powinnaś zachować się dyplomatycznie, jeśli chcesz uniknąć rozwścieczenia Vladimira albo cofnięcia się go do jego przeklętej skorupy.
E: (Mam nadzieję, że wiem, co robię...)
E: W każdym razie, dziękuję za twoją troskę, Beliath. Pójdę poszukać Vladimira [to znowu ja]
B: Jeszcze nie wyszedł ze swojego pokoju. Powinnaś do niego zapukać. Powodzenia! [oj, to już mi zabrzmiało, jakby ją podpuszczał xD]
- przechodzimy do korytarza, który prowadzi do pokoju Vladimira -
E: (No i jestem przy legowisku wampira... Mam nadzieję, że nie stchórzę i że nie pozbędzie się mnie szybkim kopniakiem w...)
E: (Uniosłam rękę, żeby zapukać do jego drzwi.)
- pojawia się Vladimir -
E: ACH!!![111]
E: (Otworzył drzwi, zanim zapukałam. Jak on to...)
V: Nie wyglądaj na taką zaskoczoną, po prostu wyczułem twoją obecność. Możesz nie zdawać sobie z tego sprawy, ale im więź będzie silniejsza, tym częściej będziemy czegoś takiego doświadczać.

- tu jest wybór między niepewną odpowiedzią, a bezczelnością -
E: Naprawdę? Nie wiedziałam tego! To... Nie jestem pewna, czy to coś dobrego, czy nie...
V: Nie myśl już tak ciężko, bo to może wyczerpać twój dziecinny mózg. [oj, to było nieładne i niepotrzebne...] Dlaczego, jeśli mogę spytać, stoisz przed moim pokojem? [...ale doceniam, że zmieścili obie frazy w jednej linijce <3]
E: (No i znowu jest przyjemniaczkiem. Ale muszę się wysilić, bo inaczej nic się nie zmieni.)
E: Chciałabym... z tobą porozmawiać o czymś... proszę. Czy moglibyśmy... pójść gdzieś i porozmawiać, tylko we dwoje? I spróbować zachowywać się cywilizowanie?
E: (Patrzy na mnie ciągle tymi okrutnymi oczami... Nic nie poradzę na to, że czuję się przez to niepewnie! A nie jestem w stanie odwrócić wzroku...)
E: (Jestem pewna, że mnie odprawi z kwitkiem.)
V: Dobrze, ale na pewno nie w moim pokoju. Czy twój się nada? [dokładne pytanie Vladimira trudno mi przełożyć na polski tak, by brzmiało zgrabnie i krótko, więc wyjaśniam tutaj, że Vladimir chce wiedzieć, czy pokój bohaterki jest porządny/wysprzątany na tyle, by mogli tam się przenieść xD]
E: (Co?!)
E: Cóż, ugh, ja... Tak?
V: To idź przodem, za chwilę do ciebie dołączę. Mam nadzieję, że cokolwiek to jest, będzie warte mojego czasu.
E: (Tak, zrobiłam to! Pierwszy krok zaliczony!) [osiągnięcie odblokowane: wywab gbura z jego pokoju]
E: (Mam nadzieję, że reszta też pójdzie gładko...)
- idziemy do swojego pokoju -
E: (Dotarcie tutaj nie zajęło mi długo. Muszę pamiętać o oddychaniu. To będzie mój chrzest ognia. Wszystko będzie dobrze...)

- pojawia się Vladimir -
V: Świetnie. Cóż to za naglące pytania doprowadziły cię pod mój pokój?
- tu jest wybór między grzecznością a utratą cierpliwości xD -
E: Cały czas myślę o tym, co się wydarzyło zeszłej nocy. Kiedy ty... Kiedy mnie ugryzłeś. Nie zdawałam sobie sprawy, że nasza "więź" będzie się łączyła także z czymś takim, wiesz?
V: Trzeba być dość głu... to znaczy, naiwnym, żeby nie brać takiej możliwości pod uwagę. Nie miałaś wątpliwości, że jestem wampirem, więc czego się spodziwałaś po takiej "więzi"?
E: Zapominasz, że ten świat jest dla mnie nieznany i wcześniej w ogóle w niego nie wierzyłam. Trudno się do tego przyzwyczaić tak po prostu, tym bardziej w mojej sytuacji.
V: Muszę ci przyznać rację. Nawet jeśli sprawiałaś wrażenie, że łatwo "się przystosowałaś" do niektórych moich kolegów.
- tutaj jest wybór do przyznania się do jednej z trzech rozmów - z Rafciem, Aaronem i Beliathem -
E: Czy chodzi ci o Aarona?
E: Nie pomyślałam, że mógłbyś mieć z tym problem, ponieważ sprawiałeś wrażenie, że go lubisz. Nie jest tak?
V: To jest tak, że jestem dość... zaintrygowany tym, że spędziliście razem czas [Włodek śmiesznie wypowiada "jestem zazdrosny"].
E: (Ale... gdybym tylko wiedziała, że będzie taki zaborczy... Teraz nie przestanie się na mnie gapić.)
- tu jest wybór bronienia Aarona, różniący się poziomem dyplomacji -
E: Aaron zawsze dobrze się o tobie wypowiadał. Myślę, że to byłoby niegrzecznie krytykować mnie albo jego za ten czas, który razem spędziliśmy.
E: Był dla mnie bardzo pomocny i doceniam jego cierpliwość. Nie będziesz chyba miał nic przeciwko niemu, prawda?
V: Nie mam nic przeciwko Aaronowi! Ale nie zdziwiłbym się, gdybyś to ty mu przeszkadzała. Jesteś taka ordynarna i niezdarna. On ma lepsze rzeczy do roboty niż opiekowanie się tobą.
E: (Proszę cię... nie spodziewaj się, że w to uwierzę.)
E: Chciałam się z tobą spotkać sam na sam, żeby omówić... parę rzeczy. Przede wszystkim, odkryłam coś w sprawie... twojego ogrodu.
E: (I już, w końcu to powiedziałam. Lepiej omówić to pytanie, zanim poruszę temat mojej roli jako Kielicha.)
V: I o co chciałabyś w tej sprawie zapytać? Czy znowu poszłaś do ogrodu bez mojej zgody?
E: Nie sądziłam, że potrzebuję do tego twojej zgody, i nie, nie wróciłam tam.
E: Pamiętasz ten kwiat, który zeszłej nocy przyniosłam z twojego ogrodu?
V: Jak mógłbym zapomnieć? Co chcesz mi teraz powiedzieć?
E: Nie byłam tam sama, gdy poszłam sprawdzić, co się stało. Właściwie to byłam tam z Aaronem i on podejrzewał, że przegapiłeś pewien ważny szczegół.
V: Co? To dlaczego mi o tym nie powiedział?
E: Pomyślał, że będzie lepiej, jeśli to ja ci o tym powiem, i uznał, że jeśli powołam się na niego, to zrozumiesz, że mówię poważnie i że nie jestem na tyle głupia, by wspomnieć o tym przypadkowo.
V: Hm. Dobrze, załóżmy, że ta część twojej historii jest prawdziwa. Czy mogłabyś powiedzieć, jaki ważny szczegół przegapiłem?
E: Zebrałam się na odwagę, by spojrzeć Vladimirowi prosto w oczy i wreszcie powiedzieć o naszym makabrycznym odkryciu. E: Opisałam mu wszystko dokładnie ze szczegółami, żeby wiedział, że byłam z nim zupełnie szczera, nawet jeśli opisywanie widoku krwi nie było dla mnie zbyt komfortowe. W miarę mówienia mogłam zauważyć, jak zmienia się jego wyraz twarzy.
E: Już parę razy zobaczyłam zaskoczonego Vladimira, ale okazywanie przez niego emocji było bardzo rzadkie [to naprawdę mocne słowa wobec kogoś, kogo się zna jakoś od przewczoraj XD]. Tym razem jednak nawet nie próbował ukrywać tego, co czuł.
E: Widziałam jak jego twarz się zmieniała - najpierw był zaskoczony, potem jego rysy stężały od niepokoju, aż na końcu pogrążył się w głębokiej trosce...  jak dla mnie, to wyglądał niemal na udręczonego. [ten cały opis brzmi jakby Eloise opowiadała tutaj jakąś monumentalną historię, wystarczającą do zapełnienia aż trzech a może nawet pięciu tomów powieści, a tu chodziło tylko o "byłam w ogrodzie z Aaronem i między szkodami znaleźliśmy sporą plamę krwi"... no od biedy mogłaby jeszcze dodać "i widać gdzieniegdzie ślady walki" xD]
E: To był pierwszy raz, gdy zobaczyłam go autentycznie zmartwionego i to potwierdziło moje przypuszczenia, że Aaron i ja odkryliśmy coś naprawdę ważnego [ej, ty przecież nic tam nie odkryłaś, tylko poszłaś za Aaronem i słuchałaś, co ci powiedział xD]
V: Krew...
E: Tak, Aaron zdawał się podejrzewać, że to coś poważnego...
V: Można tak powiedzieć. Wampir nie powinien masakrować swojej ofiary, gdy się nią posila. Żeby uniknąć ewentualnego zanudzenia cię szczegółami, powiem ci, że najważniejszą kwestią w tej sprawie jest to, jak temu komuś udało się uciec niezauważonym [i co się stało z ciałem xD]. My nie zabijamy naszych ofiar, dla nas ważnie jest to, żeby po prostu o nas zapomniały. 
E: Więc ta krew... ona...
V: ... wypłynęła z człowieka, który stał się przekąską dla jakiegoś wampira? Tak, tak właśnie myślę. Nikt stąd nie został zaatakowany ani nie uczestniczył w walce. Aaron nie przejąłby się, gdyby to była krew zwierzęcia. Muszę to sprawdzić osobiście, ale nie mam wątpliwości, że to ludzka krew.
E: (Nie mam ochoty poruszać tego tematu... ale...)
E: Powiedz... Czy to może być... cóż... moja krew? Po moim upadku? [a to już nie zostało ustalone, że to inne miejsce? zaczynam się gubić, a to dopiero drugi odcinek xD]
E: Ponownie nie byłam w stanie powstrzymać drżenia głosu. Czułam się teraz wrażliwsza i bardziej bezsilna niż kiedykolwiek, skoro byłam teraz na łasce Vladimira, ilekroć tylko najdzie go ochota na przekąskę.
E: Przez wspomnienie o upadku, mój żołądek ścisnął się jeszcze bardziej. Strach i zdenerwowanie łączące się z tym wspomnieniem, było bolesnym odbiciem tego, co czułam teraz.
E: Jednak ku mojemu zdziwieniu zauważyłam, że wyraz twarzy Vladimira złagodniał i w jego oczach nie było już sarkazmu, który spodziewałam się w nich zobaczyć. Przez kilka chwil żadne z nas się nie odzywało, i wstrzymałam oddech, nie wiedząc, czego się teraz spodziewać.
V: To na pewno nie twoja krew. Wyczułbym... wyczułbym ją natychmiast, nawet bez sprawdzania tego.
E: Co... naprawdę? Czy to dlatego, że... cóż...
V: Ponieważ jesteś moim Kielichem? Tak, to jest właśnie tego powód. Twoja krew... jakby ci to powiedzieć, żeby cię nie przerazić albo nie spowodować nieporozumienia? Nie jesteś wampirem...
- tu jest wybór między poproszeniem o powiedzenia wszystkiego wprost, albo o ominięcie jakichś nieprzyjemnych szczegółów -
E: Nadal chcę wiedzieć... proszę. Myślę, że nadeszła pora, bym zrozumiała tę więź między nami.
E: (Nawet choćby po to, by znaleźć jakiś sposób ucieczki... ale... sama już nie wiem...) [od twardej i zaradnej babki z sierocińca do rozmemłanej niepewnej niewolnicy w półtora odcinka, chyba mamy rekord]
V: Być może byłem dla ciebie trochę za szorstki. Powinienem był ci wyjaśnić zasady świata, do którego teraz należysz. To nie jest niewykonalne zadanie.
V: Twoja krew... twoja krew ma charakterystyczny zapach, którego nie potrafię wyrzucić z głowy. Rozpoznałbym go wszędzie.
E: (Moja krew... co za myśl... Nadal widzę jego ostre zęby... i pamiętam to uczucie bezsilności.)
E: (I... mogłam go tylko wysłuchać.)

- tu jest wybór między odezwaniem się, a milczeniem -
E: (Nie czułam nawet potrzeby przerywania mu. To był pierwszy raz, gdy widziałam go takim spokojnym, takim... żarliwym. A mówił o mnie! Ja... nigdy nie spodziewałabym się czegoś takiego po nim.) [hmm, teraz jak to czytam, to sobie uświadomiłam, że spokój nijak się zgrywa z żarliwością, ale podobnie jak ze wszystkimi innymi znaczeniami słowa "passionate", które tu pada w oryginale XD]
V: To część tego, kim jesteś. Twój zapach... twoja istota... To jest to, czym jest nasycona twoja krew. To jest to, z czego jesteś zrobiona/stworzona, to co płynie w tobie, to co czyni cię tak wyjątkowym jak szkarłatna substancja, która płynie w twoich żyłach i utrzymuje cię przy życiu. [wiecie co, tak patrzę na to zdanie i mam wrażenie, że w trakcie pisania ktoś zmienił koncepcję tego, o czym ono ma być, ale już nie zaprzątał sobie głowy poprawieniem pierwszej połowy pod nowy pomysł Oo a może to po prostu ja nie potrafię docenić artyzmu tej wypowiedzi xD]
V: To jest jeden z najintymniejszych sekretów ciała... Między innymi to dlatego więź między wampirem a Kielichem jest taka delikatna.
V: Więź jest bardzo intymna, unikatowa i wrażliwa. Karmimy się krwią, ale nigdy tylko od jednej osoby. Robimy to by przeżyć, ale kiedy pijemy krew ludzi, przez nią wchłaniamy także odrobinę ich energii życiowej... To trochę tak, jakby mały kawałek kogoś, stawał się częścią ciebie.
V: Nigdy wcześniej nie doświadczyłem takiej więzi i odkrywam ją razem z tobą, w tym samym czasie.
E: Kiedy Vladimir mówił, poczułam, że coś głęboko we mnie zamilkło, jakby jakaś część mnie zasypiała [ej, przecież nie przynudza aż tak, żeby przysypiać XD]. W miarę słuchania jego spokojnego i miarowego głosu, mój opór stopniowo słabł, przez co zaczęłam stopniowo się wypełniać emocjami, których nie mogłam zrozumieć.
E: Przez ciepły głos i intensywne spojrzenie Vladimira, gdy tak żarliwie o wszystkim mi mówił, zaczęłam dostrzegać jego nową stronę. Pozwoliłam sobie się poddać jego czarowi/urokowi. [jeśli to nie jest jakieś magiczno-wampiryczne mambo dżambo, tylko tak po prostu zaczęła na niego lecieć, to szybko poszło]
E: Nagle odkryłam, że wampir bardzo się do mnie zbliżył. Byłam tak zaabsorbowana tym, o czym mówił, że niemal nie zauważyłam, jak dystans między nami cudownie zniknął.
E: Gdy go słuchałam, nachyliłam się w jego stronę, a moje oczy były na nim skupione. Nawet jeśli był zupełnie pochłonięty wyjaśnieniami, ciągle patrzył mi prosto w oczy. A teraz byliśmy blisko siebie... tak blisko.
E: Jednak błyskawicznie sobie przypomniałam, że przyszłam tutaj, żeby się czegoś dowiedzieć, czegoś bardzo ważnego. Zanim pozwolę sobie dać się porwać temu wampirowi... musiałam pozostać skupiona na oryginalnym celu mojej wizyty. [wizytujesz swój pokój, kek XD]
E: Vladimir...
E: (To pierwszy raz, gdy wypowiedziałam na głos jego imię... To dziwne uczucie.)
E: (Biorąc pod uwagę jak teraz wygląda, zaskoczyłam go.)
- tu jest wybór między dotknięciem jego ramienia, a zachowaniem dystansu -
E: Vladimir, jeśli ci to nie przeszkadza, to chciałabym cię o coś zapytać. Jest coś, co potrzebuję wiedzieć i mam nadzieję, że nie zezłościsz się o to.
E: Nie zdając sobie z tego sprawy, gdy mówiłam, to położyłam dłoń na rękawie jego płaszcza. Miękka struktura bogato zabarwionego aksamitu wywołała we mnie uczucie mrowienia. Ku mojej wielkiej uldze, Vladimir nie odsunął jej. [w sensie dłoni xD]
V: Bardzo dobrze... Słucham. Jest inny powód, który spowodował, że mnie szukałaś?
E: Tak, częściowo to jest z tym związane... Chodzi o... naszą więź. Być może pomyślisz, że jestem trochę zbyt bezpośrednia, ale mam nadzieję, że nie zrozumiesz tego opacznie. Po prostu muszę to wiedzieć.
E: Gdy mówił do mnie, poczułam przebiegający dreszcz wzdłuż ramienia. Tym razem to Vladimir ujął moje przedramię z zaskakującą łagodnością.
E: Poświęciłam chwilę, by popatrzeć na nasze ręce spoczywające nawzajem na naszych przedramionach. Czy przez tę elegancką, skórzaną rękawiczkę był w stanie wyczuć przyspieszony puls pod bladą skórą mojego pokrytego bliznami nadgarstka?
V: Słucham.
E: (Nadszedł czas. Teraz albo nigdy.)
E: Vladimir, czy ta więź między nami zniknie któregoś dnia? Czy będziemy żyli tak jak teraz, dopóki nie znajdziemy rozwiązania? Albo...
E: Nie potrafiłam tego wypowiedzieć. W tej dziwnej atmosferze po raz pierwszy czułam się bezpiecznie...
E: Z tym uczuciem, pozwoliłam sobie opuścić gardę aż do momentu utracenia kontroli nad emocjami i moim głosem, który zamarł tylko gdy skończyłam swoje zdanie. [no nie wiem, ja tam widzę wielokropek a nie kropkę, więc jaki tam koniec zdania... przecież po czymś takim można kontynuować zdanie... wiecznie... czyż nie...?]
E: Wróciły do mnie wszystkie lęki, gdy zaniepokojona czekałam na odpowiedź i reakcję Vladimira. Kiedy uniosłam na niego wzrok, byłam zaskoczona tym, że w jego wyrazie twarzy nie było ani odrobiny złości czy osądzania.
E: Jego twarz była bardzo poważna... i ani na chwilę nie odwrócił ode mnie wzroku. [w sumie skąd to wie, skoro w którymś momencie przestała na niego patrzeć? xD]
V: Cieszę się, że zapytałaś o to mnie, a nie kogoś innego... To zagadnienie dotyczy nas oboje, ale obawiam się, że nie spodoba ci się moja odpowiedź...
E: Co masz na myśli?
V: Wiem, że masz nadzieję, że któregoś dnia oboje będziemy wolni, ale jest tylko jeden sposób, by to się wydarzyło i nawet nie jest warty rozważenia.
E: Co? Ale... dlaczego? Jeśli jest jakiś sposób, dlaczego mielibyśmy nie...
V: Więź między wampirem a Kielichem... można ją zerwać tylko w sytuacji, gdy jedno z nas umrze.
V: Gdy umrze wampir, Kielich jest wolny. Jeśli Kielich umrze, wampir również umiera... chyba że Kielich umrze ze starości, w takim wypadku wampir jest wolny. To jest jedno z niezmiennych praw naszego świata.
E: Poczułam się, jakbym została postrzelona w pierś.
E: Śmierć.
E: Więc to jest odpowiedź na pytanie, na punkcie którego miałam obsesję od tylu dni...
E: Vladimir położył dłoń na mojej twarzy, by unosić ją lekko, aż ponownie na niego spojrzę. Dobrze było czuć jego skórzaną rękawiczkę na moim policzku. Pozwoliłam sobie odpuścić, gdy spojrzałam prosto w ciemne oczy wampira, które były częściowo ukryte pod długimi pasmami blond włosów. [a potem się zorientowała, że reszta jego oczu i brwi jest NA włosach i romantyzm w łeb wziął, bo Eloise miała na twarzy już tylko "wtf? Oo"]
E: Nie musiałam nic już mówić. Mimo że to nie było jeszcze dla mnie do końca jasne, to w jakiś sposób czułam się połączona z nim jakąś niewypowiedzianą umową, którą oboje rozumieliśmy bez słów.
E: Kciukiem śledził linię mojej brwi. To był zwyczajny gest, ale czułam, że wiele znaczył.
E: Tak jak kot głaskany przez właściciela, wygięłam szyję ku niemu. Zamiast odsunięcia jego dłoni, przycisnęłam ją pewniej do mojego policzka. [u Beliatha bohaterka się obrusza, gdy ją porównuje do zwierzątka, a tutaj sama używa tego porównania i już jest wszystko spoko! cholerne podwójne standardy! xD]
E: Drugą ręką ujął mój nadgarstek i uniósł go do poziomu moich oczu. Można było wyraźnie zobaczyć... blade blizny po zeszłonocnym ugryzieniu.
V: Wiem, że pierwszy raz mógł wyglądać dość... brutalnie... Ale to nie musi tak wyglądać. Mówiłem ci, że to nie powinno takie być, szczególnie między Kielichem i jego wampirem.
- tu jest wybór i generalnie w obu chodzi by jakoś zaznaczyć, że bohaterka nie chce znowu zostać zraniona -
E: Ale... czy jesteś tego pewien... Posłuchaj, nie chcę, żebyś mnie znowu skrzywdził i...
E: To jest takie... dziwne...
V: Wiem, że jesteś przerażona, ale zapewniam cię, że od teraz nie masz powodu by bać się moich ugryzień. Za pierwszym razem zabolało, bo się opierałaś, a to jest coś, co potrafi być przyjemne. Musimy zapewnić naszym ofiarom to, by dla nich to było przyjemne doświadczenie, a dla Kielicha... to jest specjalne połączenie.
V: Pozwól mi to zrobić. Pozwól mi pokazać to, o czym mówię.
E: Po tym pochylił głowę ku mojemu nadgarstkowi i jego jasnozłote włosy musnęły moją skórę jak łagodna bryza. Ponownie cały opór opuścił moje ciało... Poczułam jego kły przebijające moją skórę jak dwie igły. [nie wiem, czy istnieje taki kolor jak "jasnozłoty", ale potrzebowałam coś podstawić pod "golden white" a "złota biel" brzmi jeszcze gorzej xD]

E: Jednak to uczucie było zupełnie inne niż poprzednim razem. Nie skupiałam się teraz tak bardzo na bólu, przez co byłam bardziej świadoma wszystkiego, co się działo.
E: Coś innego, coś cieplejszego płynęło teraz moimi żyłami i tym razem to nie była adrenalina. Czułam to w mojej ręce, w piersi... i w plecach i żołądku...
E: Czucie ust Vladimira na otwartej ranie było dziwnie przyjemne. To było... jednocześnie niesamowicie intymne i miłe. Bolało za pierwszym razem, gdy pił moją krew, a teraz niemal... sprawiało mi to rozkosz? [w tej linijce występują trzy różne słowa, których polskim odpowiednikiem jest "przyjemność", proszę docenić, jak uniknęłam powtórzeń! XD]
E: To uczucie niespodziewanie mnie zszokowało/zelektryzowało. Co ja wyprawiam?
E: Pozwoliłam mu się ugryźć! Pozwoliłam mu się oczarować! Pozwoliłam mu się uczynić... jego niewolnicą!
E: Nie! Dość!
E: Wyszarpnęłam nadgarstek z ust Vladimira i poczułam przeszywający ból w ręce. Krzyknęłam. [no kto by się spodziewał, że to zaboli... dobrze, że kły zostały na miejscu xD][teraz sobie wyobraziłam szczerbatego Vladimira, omg XD]
E: Przez mój ostry ruch rana zrobiła się znacznie poważniejsza. W odróżnieniu od drobnych blizn, jakie mi dało wczorajsze ugryzienie, tym razem miałam wyraźne ślady na skórze.
E: Zobaczyłam jak krew spływała po mojej bladej skórze niczym szkarłatne strumienie, których źródło tryskało z mojej otwartej rany. 
E: Obawa przed reakcją Vladimira dała mi kolejny zastrzyk adrenaliny i zanim zdążył cokolwiek zrobić, odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z pokoju na hol tak szybko, jak tylko potrafiłam. 
E: (To tak bardzo boli! I nie przestaje krwawić!)
E: (Ale nie chcę, żeby mnie dogonił, gdybym zatrzymała się w łazience! Potrzebuję... potrzebuję...)
E: (Raphael zawsze sprawiał wrażenie opanowanego i gotowego do wysłuchania mnie. Nawet jeśli krwawiłam, to nie sądziłam by poproszenie go o pomoc i radę, było dla niego kłopotliwe. Muszę wrócić do Biblioteki!)
- idziemy do biblioteki -
E: (Był tutaj wcześniej! Gdzie mógł teraz pójść? Och, mam nadzieję, że go znajdę... nie czuję się teraz gotowa na konfrontację z Vladimirem... Potrzebuję z kimś porozmawiać, potrzebuję...)
E: (Chwileczkę... Czuję... Czuję czyjąś obecność... Znam to uczucie...)
E: (W tym pokoju musiał być jakiś wampir!)
E: Raphael? Jesteś tam, Raphaelu? Proszę, wyjdź, naprawdę potrzebuję twojej...
E: (Och...) [tak teraz sobie wyobrażam minę bohaterki xD]
- pojawia się Ivan -
E: (Och nie...)
E: Nie było sensu cokolwiek się odzywać. Od mojej przemiany nie widziałam go zbyt często, a jak już to z daleka.
E: W pewien sposób nawet zaczynałam żałować tego chłopaka. Był jak zaszczute zwierze - zawsze przestraszony i samotny.

E: Nie wyglądał, by był tak stary jak pozostali, wyglądał jakby... nie był pewien samego siebie. Miałam wrażenie, że był nieszczęśliwy. Przede wszystkim wyglądał, jakby kierował nim strach.
E: Teraz jednak przybrał ten sam wyraz twarzy, jaki u niego widziałam kilka dni temu. Staliśmy naprzeciwko siebie na dwóch końcach pokoju... a i tak widziałam, jak dłonie mu drżą. Zobaczyłam, jak jego ciało się spięło, a oddech przyspieszył. Nie wiedziałam dokładnie, jak udało mi się spostrzec te wszystkie szczegóły... ale wiedziałam, co było ich powodem. 
E: Moja ręka była cała we krwi.
- tu jest wybór między nakrzyczeniem na Ivana, a nastraszeniem go reakcją Vladimira XD -
E: Ivan... nie zbliżaj się do mnie. Wiesz, że jestem Kielichem Vladimira i nie możesz mnie zaatakować. Vladimir się dowie!
E: Liczyłam na jakąś reakcję, że coś odpowie, ale ku mojemu przerażeniu, Ivan wyglądał, jakby nawet nie zdawał sobie sprawy, że coś powiedziałam. W jego oczach dostrzegałam chciwość, która zmroziła mi krew w żyłach. W tym samym czasie widziałam, że prowadził okropną wewnętrzną walkę.
E: Nie obchodził mnie jednak jego stan emocjonalny. Potrzebowałam jak najszybciej stąd uciec!
I: Nie tak szybko!
E: (Złapał mnie za rękę! I co gorsza - za tę, która krwawiła! Cholera, to boli!) [wraz z ofensywą Ivana zaczyna się chyba ofensywa wykrzykników XD]
E: Nie! Nie, puść mnie natychmiast!!! Nie masz prawa! Nie możesz tego zrobić!
E: To było bez sensu. Znajdowałam się na tyle blisko, by dostrzec rozgorączkowanie mojego napastnika.
E: Zalało mnie uczucie przerażenia, gdy zrozumiałam, że zamierzał mnie ugryźć, niezależnie od tego, czy byłam Kielichem Vladimira, czy nie. Dotarło to do mnie, gdy zobaczyłam, jak wzrokiem śledził krzywiznę mojej szyi i ramion.
E: Znałam już to spojrzenie i fascynację tą konkretną częścią mojego ciała.
E: Widziałam je u Vladimira.
E: Nie myśl, że poddam się tak łatwo! Puść mnie ty szalony głupcze! Natychmiast!
- tu jest wybór między spoliczkowaniem, kolanem w brzuch i kopniakiem w goleń - [wybrano spoliczkowanie]
E: (Ten idiota zostawił mi wolną jedną rękę! Użyję jej!)
I: OUCH! Ty cholerna mała...
E: (Nie puścił mnie, nawet gdy użyłam całej siły! Powinnam uderzyć go mocniej!)
E: (Moje próby uwolnienia się były daremne. Ivan złapał mnie obiema rękami i ścisnął tak mocno, że krzyknęłam z bólu. Nie miałam szans uwolnić się z tego żelaznego uchwytu. Jego palce już zostawiały ślady na mojej bladej skórze!) [bawi mnie to, jak bohaterka nieustannie podkreśla, że ma bladą skórę xD]
E: Zobaczyłam, jak Ivan cofnął głowę jak wąż, który szykował się do ataku. To było jasne, że celował w moją szyję i nie mogłam nic z tym zrobić.
E: Zaczęłam krzyczeć i tuż przed tym jak Ivan wgryzł się w moją szyję, rozległ się trzask a po nim wściekły ryk. Otworzyłam oczy, gdy tylko poczułam kolejny ostry ból w ramionach. 
E: Zostałam uwolniona od palców Ivana tak brutalnie, że sama przy tym ucierpiałam. 
E: Kiedy ponownie otworzyłam oczy, zobaczyłam Ivana leżącego na ziemi. Jego oczy były przepełnione przerażeniem i trzymał dłoń przy twarzy w miejscu, gdzie już zaczął się formować siniak. Vladimir górował/stał nad nim z laską w ręku. 
V: Ivan, ostrzegałem cię, żebyś nigdy się do niej nie zbliżał i żebyś nawet jej nie dotknął!
I: Wiem, wiem! Ja... Vladimir, przepraszam. Wiesz, że nie potrafię się kontrolować, gdy widzę krew! A jej krew...
V: Nie obchodzi mnie to! Niemal ugryzłeś Kielich innego wampira! Niektórzy z nas zabiliby za coś takiego! Dla nich zniszczenie cię byłoby nawet obowiązkiem!
I: Proszę, Vladimir, zabierz ją stąd... Ciągle czuję jej krew! Chcę jej, potrzebuję jej! Nie pozwól, żeby to mi się przytrafiło...
E: Te ostatnie słowa przelały czarę goryczy. Tych dwóch mężczyzn w ogóle się nie przejmowało tym, że jeden z nich mnie zaatakował. Jedyną rzeczą, która się liczyła, było to, że jestem Kielichem, którego rolą było karmić tylko jednego z nich! I pomyśleć, że gdy Vladimir mnie ugryzł, ja...
E: Jak mogło mi się to podobać? Jak mogłam zaakceptować to, co się wydarzyło?
E: Nie mogłam tu zostać. Nie z Vladimirem, a już w szczególności nie z Ivanem. Musiałam uciec!
V: Bardzo dobrze, zabiorę cię do twojego pokoju i zabiorę klucz! Biorąc pod uwagę stan, w jakim teraz jesteś, to potrwa godziny aż... Hej, gdzie ty idziesz? Wracaj tu! - przechodzimy do holu -
E: Ale ja już biegłam tak szybko jak tylko mogłam w stronę holu i drzwi. Po zmianie w głosie Vladimira, gdy ponownie mnie zawołał, wiedziałam, że się zorientował, że zamierzałam uciec.
E: Jeszcze przyspieszyłam i podbiegłam do wielkich drewnianych drzwi. Złapałam za klamki i pociągnęłam za nie tak gwałtownie, że niemal upadłam do tyłu.
- o, nie było zamknięte xD. przenosimy się na drogę do Miasteczka -
E: Zimno nocnego powietrza chlasnęło mnie w twarz i rozwiało/potargało włosy. Las rozciągał się przede mną. To była bezksiężycowa i okropnie ciemna noc. Ścieżka przede mną zdawała się niknąć w nocy [dosłownie "wyglądała, jakby pochłaniała ją noc", ale to nie brzmi xD]. Zaczęłam mieć wątpliwości. Czy naprawdę powinnam ryzykować przejściem przez coś takiego? Byłam sama, bezradna i całowicie bezbronna...
- pojawia się Vladimir -
V: Eloise! Wracaj natychmiast! Nie bądź głupia, przecież wiesz, że nie możesz uciec! Jesteś...
E: ..."moja".
E: Jeszcze zanim dokończył zdanie, już wiedziałam co będzie na końcu. Podjęłam decyzję.
E: Pobiegłam w noc tak szybko, jak tylko potrafiłam. Czułam na sobie palące spojrzenie Vladimira. Krew ciągle skapywała z mojej ręki, tworząc za mną makabryczny ślad... Modliłam się, żeby nikt tego nie wykorzystał, by za mną podążyć. [... xD]
- idziemy w głąb lasu -
E: Paliło mnie gardło i byłam oszołomiona strachem. Pochłonięta przez nieskończony cień Lasu, biegłam wzdłuż ścieżki, dopóki nie straciłam tchu i nie czułam się, jakby miało mi rozerwać płuca.
E: Kiedy biegłam, moje myśli nieuchronnie wracały do tego, co mi się właśnie przytrafiło.
E: Szaleństwo. To wszystko doprowadza mnie do szaleństwa!
E: Jak mogłam dać się tak oszukać? Dlaczego chciałam kolejnego ugryzienia? A co gorsza, jak mogłam... mieć z tego przyjemność?
E: Atak, którego dopiero co doświadczyłam, pomógł mi znowu myśleć jasno. To co się wydarzyło nie było normalne. Nie było w tym ani intymności, ani więzi między osobami, które się dobrze znają. To było niewolnicze, okrutne i... nieludzkie! [to ja teraz]
E: W chwili, gdy to przeszło mi przez myśl, coś nagle mnie uderzyło. Siła uderzenia była tak gwałtowna, że upadłam do przodu, krzycząc z bólu.
E: Uderzyłam głową w ziemię z okropnym trzaskiem i ten dźwięk zmroził mi krew w żyłach. Niesiona własnym pędem, przeturlałam się kilka stóp zanim uderzyłam w wielki pień drzewa. [Vladimir nie przesadzał, naprawdę jest pierdołą]
E: Czułam się, jakbym złamała kilka kości przy uderzeniu. Zwinęłam się na ziemi i zaczęłam drżeć.
E: Czy ja naprawdę myślałam, że mogę oszukać/przechytrzyć tak niesamowicie potężną istotę? [to znowu ja warto doceniać przejawy trzeźwego myślenia u bohaterki] Teraz wiem, z czym mam do czynienia. Tylko śmierć może mnie wyzwolić od mojej roli Kielicha. Byłam skazana na bycie przy Vladimirze aż do końca mojego życia... by służyć mojemu panu i władcy.
E: Skulona na ziemi tego ogromnego Lasu, otoczona przez dźwięki i chłodne powietrze nocy, czułam jak powoli traciłam świadomość.
E: Szelest gałęzi, pomruki nocnych zwierząt, trzeszczenie drzew... Te wszystkie dźwięki, te szepty nocy docierały do mojej pulsującej głowy. Poważnie się zraniłam i stoczyłam się ze ścieżki.
E: Jak długo mogłam już tu tkwić?
E: Tato, mamo... Dlaczego zostawiliście mi tę rezydencję? Nigdy nie powinnam tutaj przychodzić...
E: Nigdy...
V: Paskudnie krwawisz... ale miałaś szczęście... mogłaś skręcić sobie kark. [ten, który tu mówi jest opisany "???", ale chyba nikt nie ma wątpliwości, kto to jest]
E: (Mmm...) [ze wszystkich bezużytecznych linijek zżerających PA, ta chyba będzie moją ulubioną.]
E: (Jest tak zimno... Zamarzam...)
E: (Ach! Czuję się, jakby ktoś mnie podnosił.)
V: Na szczęście pamiętałem, jaka jesteś niezdarna. Szukając cię przeszedłem ścieżkę w tę i nazad, dopóki nie uświadomiłem sobie, że mogłaść spaść. [i jak to się ma do tego, że wszędzie wyczuje jej krew? xD]
E: (Coś ciepłego... Czy to jego płaszcz?)
E: (Jest miękki i ciężki... Czuję się lepiej. Rozpoznaję ten zapach... jest miły...)
E: (Połączenie kwiatów, cytrusów i drzewnej nuty.)
V: Zmarzłaś... ale już w porządku. Zajmę się tobą. Miałaś szczęście, że to wydarzyło się tej nocy. Niesamowite szczęście.
E: (O czym on mówi?)
E: Owinięta cudownie ciepłym płaszczem, czułam się podniesiona z zaskakującą łatwością w czyjeś ramiona.
E: Moja głowa spoczęła na twardej piersi, przykrytej miękkim materiałem. Gdy przytuliłam moją zranioną rękę, dotarło do mojego średnio przytomnego umysłu, że najprawdopodobniej zakrwawiłam mojego wybawcę.
E: Pomimo oszołomienia i pulsującego bólu głowy, próbowałam zebrać się w sobie, żeby otworzyć oczy.
E: ... Vladimir?!
[ILUSTRACJA]
[ZAKOŃCZ ODCINEK]


Przetłumaczone Rozdziały

Prolog
Prolog
Aaron
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IX
Beliath
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Ethan
Ścieżka czeka na swoją premierę
Ivan
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Raphael
Rozdział IRozdział IIRozdział III
Vladimir
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X



Polecamy przy czytaniu skorzystać z opcji Reader View.