Moonlight Lovers Wiki
Moonlight Lovers Wiki

Hej!

EDIT: Skończone! Tłumaczenie wykonano na podstawie nagrania z discorda ML <3. UWAGA: Rozwijana lista z tłumaczeniami na górze strony tymczasowo nie jest aktualizowana, ale spokojnie, wszystkie linki znajdziecie na dole każdego wpisu z tłumaczeniem, po kliknięciu na rubrykę "Rozdziały". Przepraszam za utrudnienia! <3

Standardowo parę uwag na początek: 1. to nie jest solucja, 2. tłumaczenie jest kompletnie amatorskie, także mogą się w nim trafić drobne błędy, czy jakiś niefortunny dobór słów 3. zastrzegam sobie prawo lekkiej modyfikacji zdania, jeśli uznam, że napisane inaczej wyraża to samo co oryginał, ale lepiej brzmi po polsku.


Mała legenda:[]

- informacje, gdzie jesteśmy, co się dzieje na ekranie -
[moje uwagi do tłumaczenia, ewentualnie śmieszki]
Jak nie będę pewna, jaka forma tłumaczenia jest najbardziej akuratna, drugą umieszczę obok po /.

Miłej lektury <3[]

E: Obudziłam się przez światło słoneczne zalewające pokój. Wyglądając na dość rozczochraną, zamrugałam powiekami. Nie byłam już przyzwyczajona do budzenia się w ciągu dnia. Czekając na Vladimira, zasnęłam w ubraniu, i zapomniałam zaciągnąć zasłon...
E: (Nie słyszałam, by ktoś pukał... Czy to dlatego, że spałam, czy Vladimir nie wrócił?)
E: (Mam nadzieję, że z chłopakami wszystko w porządku... Zamierzałam zejść na dół i rozejrzeć się po rezydencji. Niebezpieczeństwo musiało minąć, a poza tym jeśli morderca był wampirem, to i tak nie byłby w stanie się pokazać w ciągu dnia. Przebiorę się i pójdę sprawdzić, czy chłopcy wrócili.)
E: Gdy zakładałam nową sukienkę, sprawdziłam, czy nikt nie wsunął mi kartki pod drzwiami... ale niczego tam nie było. Mając nadzieję, że nic się nie stało, opuściłam pokój, by się rozejrzeć.
- wychodzimy na korytarz -
E: (Później wezmę prysznic. Miałam trochę krwi na ramieniu... Nie mogłam przestać myśleć o minionej nocy i o tym jaka okazała się okropna.)
E: (Zastanawiam się, co myśli o tym Vladimir...)
E: (No to sprawdźmy któryś z pokojów.)
- idziemy na korytarz z pokojami chłopaków -
E: (Z całej grupy Aaron prawdopodobnie najmniej by się przejął tym, że go niepokoiłam [swoim najściem]. Zobaczmy, czy jest tutaj. Delikatnie tylko obrócę klamkę na wypadek, gdyby był w środku.)
E: (Cholera... Wygląda na to, że drzwi są otwarte! Czy to oznacza, że nie wrócił do swojego pokoju?)
E: (Nie zamierzam wchodzić, ale... Aaron jeszcze nie wrócił. Mam nadzieję, że znalazł bezpieczne miejsce, by spędzić dzień!)
E: (Sprawdźmy pozostałe pokoje...)
E: (Beliath miał pójść z Ethanem do Miasteczka. Mam nadzieję, że wszystko poszło "dobrze".)
E: (Jest... otwarte? Och... jeszcze nie wrócił...)
E: (Beliath tak jak pozostali, zawsze zamyka za sobą drzwi, gdy idzie do łóżka. To oznacza, że jego pokój jest pusty. Mam nadzieję, że znalazł jakieś miejsce, by się ukryć... Podejrzewam, że Ethan też jeszcze nie wrócił... Zobaczmy.)
E: (Samo podejście do jego pokoju powoduje u mnie dreszcze. Ethan jest naprawdę najmniej lubianą przeze mnie osobą w rezydencji.)
E: (Ale mimo to... nadal się o niego martwię tak, jak o pozostałych. Sprawdźmy...)
E: (Otwarte... Ethan tak jak pozostali, gdy śpi za dnia, to zamyka swój pokój. To oznacza, że nie wrócił z Beliathem z ich misji w Miasteczku.)
- idziemy na korytarz wyżej -
E: (Zaczynałam coraz bardziej się martwić. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej robiłam się niespokojna. Żaden z chłopaków z pierwszego piętra nie wrócił na noc do rezydencji? I Vladimir też do mnie nie odwiedził...)
E: (Dobra, muszę być spokojna. Sprawdzę, kto tu został, zanim zacznę panikować. A jeśli okaże się najgorsze, to poczekam na zmroku. Wtedy na pewno wszyscy się pokażą.)
- tu jest wybór między sprawdzeniem pokoju Raphaela, niepokojeniem się pod drzwiami Ivana albo martwieniem o Vladimira -
E: (Oby tu był... Oby wrócił bezpiecznie... Mam nadzieję...)
- podchodzimy do drzwi Vladimira -
E: (Ach, są zamknięte! Jest tutaj!)
E: (Byłam tak zdenerwowana, że moje dłonie zaczęły się pocić, ale to odkrycie było ulgą... Vladimir powiedział, że nie zamierzał opuścić rezydencji, więc gdyby nie było go w jego pokoju, to byłabym okropnie zmartwiona.)
E: (Nadal się zastanawiałam, dlaczego nie przyszedł... Co jeśli nie znalazł mordercy i myślał, że nadal jestem w niebezpieczeństwie?)
E: (Dla pewności sprawdziłam pozostałe drzwi. Były zamknięte.)
E: (Przynajmniej są wszyscy na tym piętrze. Czułam się teraz lepiej. Bałabym się zostać tutaj zupełnie sama. Moi wampirzy współlokatorzy mogliby się łatwo obronić swoimi ostrymi kłami... ale ja nie miałam tyle szczęścia.)
E: (Co powinnam teraz zrobić? Poczekać na zmrok? Nie sądzę, bym miała jakiś wybór... ale ta niepewność doprowadzi mnie do szaleństwa!)
E: Nagle usłyszałam, jak w korytarzu coś głośno pęknęło. Odwróciłam się, a moje zmysły znalazły się w stanie gotowości i zaczęłam panikować. Czy ktoś tam był? Czy któryś z gości został na noc? Byłam zupełnie bezbronna!
E: Po odgłosie pęknięcia nastąpił długi skrzypiący dźwięk, jakby otwierały się zardzewiałe drzwi. Nagle cisza rezydencji została zakłócona przez głos na korytarzu.
???: Czy ktoś tam jest?
E: (To brzmiało, jakby pochodziło z pokoju Ivana...)
E: Moje niezadane na głos pytanie niedługo miało uzyskać odpowiedź. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, zobaczyłam, że drzwi od pokoju Ivana były lekko uchylone.
E: Przez wąską szczelinę mogłam zobaczyć młodego wampira. Jego twarz wyglądała na zmęczoną i była częściowo ukryta pod wielkim kapturem. Zaczęłam się uspokajać... ale on nadal wywoływał we mnie zdenerwowanie.
E: Podeszłam do niego ostrożnie, trzymając bezpieczny dystans. Nawet jeśli Ivan wyglądał w tej chwili na spokojnego, to nie były mi obce jego "wybuchy".
E: Ivan! Ale jak ty możesz...
- pojawia się Ivan -
I: ... nie spać? Nie wpadamy w śpiączkę, gdy wschodzi słońce. Dla nas wystawienie się na światło słoneczne jest okropnie bolesne i mogłoby być zabójcze, jeśli trwałoby za długo, ale nie wierz w te stereotypy o wampirach, które siedzą w swoich trumnach dopóki nie zajdzie słońce. Rzeczywistość jest o wiele mniej dramatyczna.
E: (Ach, to tłumaczy ten kaptur... i to jasne, że mówi do mnie, jakbym była jego przyjacielem. Jakby się tak zastanowić, to musimy być w podobnym wieku.)
- tu jest wybór między martwieniem się o niego, a zapytaniem, czy woli zostać sam -
E: Ale... Czy dobrze się czujesz? Ostatniej nocy Vladimir sprawiał wrażenie zmartwionego o ciebie...
I: Och... niestety miał dobry powód, by się martwić, ale już czuję się lepiej, nawet jeśli to była ciężka noc.
E: Skoro już mowa o zeszłej nocy, to wiem, że Raphael i Vladimir są tutaj, ale... Pozostali... co się stało zeszłej nocy?
E: (Zaczęłam się zastanawiać... Ulżyło mi, gdy zobaczyłam tu kogoś, ale teraz... zaczynam mieć wątpliwości.)
E: (Przypomniałam sobie uwagę Ethana, że nikt przez całą noc nie widział Ivana.)
E: (Nie mogłam przestać myśleć... czy to nie było jakoś powiązane z tragicznymi wydarzeniami z zeszłej nocy.)
I: Niestety nie pomogę ci zbyt wiele. Byłem zamknięty w swoim pokoju od zeszłej nocy i nie widziałem niczyjego powrotu. Ale jeśli cię to uspokoi, to Aaron jest ze mną.
E: Cholera, co za ulga! Ale dlaczego tak?
E: (Ach, on miał znaleźć Ivana. To prawdopodobnie dlatego...)
I: Miał mnie... odprowadzić do mojego pokoju. Przyjęcia Beliatha są dla mnie nieco wyzwaniem. Celem tego jest oczywiście nas nakarmić, ale wiesz... jak czasem sprawy potrafią się wymknąć spod kontroli.
- tu jest wybór -
E: (Niestety nie sądziłam, by któreś z nas mogłoby zapomnieć o tym małym "problemie". Naprawdę powinnam to załatwić z Vladimirem, gdy się z nim spotkam.)
E: (Mimo to, pozwolę Ivanowi kontynuować. Nie ma potrzeby mu teraz wszystkiego wypominać.)
I: Kiedy Aaron mnie przyprowadził do mojego pokoju, byłem w beznadziejnym stanie. W takich chwilach jestem kompletnie bezużyteczny. Cieszę się, że nie trafiłem na ciebie w tamtym czasie... Aaron chciał zostać ze mną i to była mądra decyzja, bo on wie jak... mnie uspokoić.
E: To w ogóle możliwe? Dlaczego Vladimir nie używa tej metody?
I: To po prostu tak, że... jedynym sposobem na stłumienie mojego głodu krwi, jest napicie się jej. Kiedy jest ze mną naprawdę źle... Aaron pozwala mi się ugryźć.
E: (Co?!)
E: Ale... czy wampiry mogą się gryźć nawzajem?
I: Mogą, ale na ogół tego nie robią. To akt, który ma dość szczególne znaczenie...
I: Nie jesteśmy ludźmi i nasza "krew" nie jest zbyt odżywcza dla naszego gatunku. Mimo to ma właściwości, które pomagają przyspieszyć proces gojenia.
I: Ale Aaron jest szczególnym przypadkiem... Może któregoś dnia ci o tym opowie. Jego krew pozwala mi się powstrzymywać przez jakiś czas. Nadal potrzebuję "prawdziwej" krwi, ale to całkiem przydatne w łagodzeniu nagłych wypadków. [mam takie przeczucie, że w którymś kącie internetu już powstaje jakiś tekst albo rysunek Aaron x Ivan]
E: (Zastanawiam się, o co mu chodzi z Aaronem. Spróbuję go o to zapytać. [w sensie Aarona])
E: Rozumiem... ale to oznacza, że Beliath i Ethan nie wrócili.
I: To dość ryzykowne, ale czasem się zdarza, że Beliath śpi gdzieś poza domem. Wie, gdzie się schować, jeśli tego potrzebuje. To znaczy... jeśli nie zastał go na zewnątrz wschód słońca. Niestety musimy podczekać do zmroku, żeby się przekonać.
E: (Czekanie będzie okropne...)
- tu jest wybór, czy chcemy podpytać Ivana o obudzenie Vladimira, czy lepiej tego nie robić -
E: (Naprawdę chciałabym porozmawiać z Vladimirem, ale być może budzenie go byłoby teraz niebezpieczne...)
E: Ivan... jak sądzisz, czy jest możliwe bezpiecznie obudzić wampira w ciągu dnia?
I: Nie ma na to bezpiecznego sposobu. Chorujemy, jeśli natrafimy na najmniejszy promień dziennego światła. Lepiej poczekać do zmroku.
E: (Tak właśnie myślałam. Cóż, to odpowiedziało na moje pytanie. Poczekam do nocy z zobaczeniem Vladimira.)
E: Mam nadzieję, że Aaron nie miał problemu ze znalezieniem cię. Zeszłej nocy nikt nie wiedział, gdzie jesteś.
E: (Nie za bardzo widzę jego twarz pod kapturem, ale wyglądało na to, że ją odwrócił [w sensie w bok]. Coś było nie tak.)
I: Starałem się nie wychylać. Aaron zazwyczaj wie, gdzie mnie szukać, dlatego to jego wysyłają, by mnie odnalazł, gdy to konieczne.
E: (Jest niezwykle nerwowy. Albo pomija jakiś ważny kawałek układanki, albo kłamie.)
E: (Jestem pewna, że z jakiegoś powodu czuje się winny... Zamierzam porozmawiać o tym z Vladimirem tak szybko, jak to tylko będę mogła.) [no chyba że znowu cię rozproszy coś innego jak przy sprawie ogrodu... np. jakiś kwiatek albo szukanie drugiego czy nawet trzeciego dna...].
E: W porządku. Odpocznij, Ivanie. Gdy Aaron się obudzi, czy mógłbyś mu przekazać, że chciałabym z nim porozmawiać?
I: Uch... Jeśli chcesz, to tak. Dobranoc.
E: (Tak brutalnie zamknął drzwi! Może rozmawianie ze mną było dla niego dość trudne, nawet jeśli uspakajała go krew Aarona.)
E: (Ani trochę się nie zbliżyłam do odpowiedzi... ale przynajmniej czuję się uspokojona. Mimo to, nie mogłam się doczekać aż porozmawiam z pozostałymi, i aż wrócą Beliath i Ethan. Tak, nawet Ethan.)
E: (Jeszcze jest tyle do zachodu słońca. Jestem wykończona po oddaniu krwi w nocy i spaniu w tak niewygodnej pozycji...)
E: (Nie mogłam się doczekać zmroku!)
- wracamy do swojego pokoju -
E: (Zaczynałam się już przyzwyczajać do tego pokoju. Miło było mieć odrobinę prywatności po tylu latach dzielenia pokoju.)
E: (W porządku... zaciągnę zasłony i wskakuję do łóżka.)
- zrobiło się ciemniej w pokoju -
E: (Argh... nie czuję się, jakbym w ogóle spała, tylko bardziej jakbym odpłynęła na parę minut... Dodatkowo się czułam, jakbym miała głowę w imadle.)
E: (Co mnie obudziło? Czułam czyjąś obecność w swoim śnie.)
E: Ale gdy przewróciłam się na łóżku i próbowałam znowu zasnąć, to nagle poczułam zastrzyk adrenaliny, przez który natychmiast się zerwałam do siadu. Ktoś siedział przy mojej toaletce!
V: Dobry wieczór. Uspokój się, to tylko ja. Nie chciałem cię budzić, więc po prostu wszedłem.
E: Tak mi ulżyło, że  z mocno bijącym sercem opadłam z powrotem na poduszki. Mój strach został szybko zastąpiony przez zakłopotanie. Oto ja, leżąca w łóżku w pidżamie, podczas gdy Vladimir stał prosto przede mną!
E: Nie wiedziałam, co robić, więc podciągnęłam kołdrę pod brodę i skuliłam się z powrotem w łóżku. Moje policzki płonęły ze wstydu.
E: Przepraszam, ale jak w ogóle tu wszedłeś? Zamknęłam drzwi tak, jak mnie o to poprosiłeś!
V: Mam swój własny klucz, a ty swojego nie zostawiłaś w zamku. Wolałbym zapytać cię o zgodę... ale jeśli mam być szczery, to byłem zmartwiony i wolałem sprawdzić co u ciebie.
- tu jest wybór jak zareagować -
E: (Jestem wzruszona jego troską, ale nadal...)
E: Vladimir, rozumiem twoją troskę, ale wolałabym, żebyś następnym razem poczekał z wejściem. Nie podoba mi się pomysł, byś tu wchodził kiedy tylko zechcesz.
V: Nie chciałem ci przeszkadzać, miałem nadzieję, że to wiesz.
E: Oczywiście! Ale to mój pokój i wolę sama decydować, kiedy chcę, by ktoś tu wchodził i wychodził.
V: Dobrze, skoro tak mówisz... Rozumiem twoje podejście.
E: Dziękuję. Mógłbyś mi teraz oddać swój klucz?
V: Słucham? Nie ufasz mi? [a tu nawet śmiechłam, uwielbiam tę jego minę xD]
E: Nie, to raczej sposób na pokazanie, że szanujesz moją decyzję...  Pytam grzecznie... nie chcę się z tobą o to kłócić.
V: Dobrze. Proszę, oto on.
E: (Czuję się spokojniejsza, gdy mam ten klucz... i to pokazuje, że Vladimir szanuje mnie bardziej niż wcześniej. Wiem, że nie jest z tego zadowolony, ale i tak to zrobił.)
E: (Może w końcu zrozumiemy się nawzajem...)
E: Jak tak teraz o tym myślę, to czy wczoraj nie miałeś przyjść się ze mną zobaczyć? [Ej, ale jak to tak bez przypadkowego wyznania, że Włodek patrzył jak bohaterka śpi? bez tego taka scena jest niekompletna! :<]
V: Dokładnie, dlatego jestem tu teraz.
E: Zorientowałam się, że Ethan i Beliath również się nie pokazali. Słyszałeś coś o nich?
V: Prawdę powiedziawszy, to wrócili dopiero co i są żądni opowiedzenia nam, co się wydarzyło. Jak tylko tutaj skończymy, możemy pójść na dół, by do nich dołączyć.
E: (Co za ulga... Naprawdę się obawiałam, że stało się im coś poważnego.)
E: Czy wszystko z nimi w porządku?
V: Spokojnie, nic im się nie stało. Ale obawiam się, że to co się wydarzyło wczoraj, może być tylko początkiem naszych problemów.
E: Co masz na myśli? [gdybym miała wskazać jakieś motto bohaterki, albo po prostu frazę, którą powtarza najczęściej, to byłoby to właśnie "co masz na myśli?", może pora to jakoś oprawić w ramkę i gdzieś powiesić?]
E: (Liczyłam na to, że usłyszę dobre wieści... Nadal nie mogłam zapomnieć widoku tamtego martwego ciała...)
V: Zacznijmy od tego, że nie znaleźliśmy mordercy tamtej kobiety i nie ma po nim śladu w rezydencji.
E: Uciekł?
V: Najprawdopodobniej tak... i wygląda, że to nie był taki pierwszy jego wyczyn.
- tu mamy wybór czy zapytać o sprawę ogrodu, o to, czy ten ktoś zabijał już wcześniej, czy oskarżyć Ivana -
E: Myślisz, że to może mieć coś wspólnego z krwią, którą znaleźliśmy w twoim ogrodzie?
V: Cóż, słuszna uwaga i to jest coś, o czym chciałbym później porozmawiać. Bądź cierpliwa, dojdziemy do tego.
E: (Zawsze miło sporadycznie usłyszeć od niego komplement i poczuć, że mnie szanuje!)
V: Jak wiesz, Raphael i ja przeczesaliśmy rezydencję w poszukiwaniu mordercy, ale bez skutku [pozwólcie, że z miłości do Rafcia nie skomentuję wysyłania go na poszukiwanie czegokolwiek XD wierzę, że Vladimir wziął go z innego powodu niż to, że nie było już nikogo innego do wyboru!]. Nie było też żadnych wskazówek - brak śladów włamania ani wejścia, brak innych ofiar... Zupełnie jakby rozpłynął się w powietrzu.
E: (Chyba, że już był...)
V: Dlatego nie przyszedłem wczoraj. Uważałem, że sytuacja nadal była niebezpieczna i lepiej było, byś pozostała zamknięta w swoim pokoju. Minąłem twój pokój tuż przed pójściem do łóżka, ale już spałaś.
V: W każdym razie wiem, że nie rozmawialiśmy o tym ponownie, ale nie chcę, żebyś chodziła sama do ogrodu.
E: Naprawdę? Obawiasz się, że mogłoby mi coś się tam przytrafić?
V: Już zapomniałaś o śladach krwi, które tam znaleźliśmy? [oj, chyba w tej linijce zapomniano uwzględnić, że wcześniej można wspomnieć o krwi w ogrodzie xD]
E: Ja... nie, oczywiście, że nie, ale myślałam, że Kielich wampira jest niedostępny dla innych wampirów. [... za to o Ivanie to już chyba faktycznie zapomniała xD]
V: Myślisz, że dlaczego jestem taki zmartwiony? Widziałem to już z Ivanem. Nie ja jedyny uważam, że twoja krew jest szczególnie apetyczna/smakowita.
E: I zakładam, że morderca jest jednym z tych niebezpiecznych i nie uznających prawa wampirów, o których rozmawialiśmy jakiś czas temu...
V: Dokładnie.
- tutaj jest wybór między olaniem bezpieczeństwa, uderzeniem w dramatyczny ton albo zapytaniem, czy można do ogrodu z innym wampirem -
E: Rozumiem... Nie podoba mi się koncepcja bycia dla ciebie ciężarem, ale jeśli tak mówisz, to będę ostrożna/będę uważać na siebie.
V: Nie jesteś ciężarem. Możesz przyjść do mnie, kiedy tylko będziesz chciała, dobrze?
E: (To było... nieoczekiwane. Ale miło było to usłyszeć.)
V: Jedyna dobra wieść to taka, że jestem niemal pewien, że mamy do czynienia tylko z jednym wampirem. Jako gatunek jesteśmy zbyt terytorialni, żeby się potrafić dzielić swoją przestrzenią. Nasza mała grupa w rezydencji jest swego rodzaju wyjątkiem od reguły, ponieważ jesteśmy dobrze zorganizowani. Chociaż są inni tacy jak my...
E: Więc ci "samotnicy" nie są dobrze zorganizowani?
V: Nie, oni myślą tylko o sobie i w tym tkwi problem. To co zrobił ten morderca, to było czymś w rodzaju prowokacji. Żywić się na naszym terenie... to był otwarty akt agresji. Musimy być bardzo ostrożni.
E: (Chyba że on już jest tutaj, na tym terenie. Muszę powiedzieć Vladimirowi o moich podejrzeniach.)
E: Zanim zejdziemy na dół, chciałabym z tobą o czymś porozmawiać... Obiecasz, że nie będziesz się złościł?
V: Czy ja naprawdę jestem taki okropny? [tak xD] O czym chciałabyś ze mną porozmawiać?
E: O Ivanie.
V: Znowu? Jesteś pewna, że nie masz po prostu paranoi?
E: Nie mam paranoi! Nie da się zaprzeczyć, że mam dobre powody, by zadawać takie pytania! Widziałam go wczoraj i zachowywał się bardzo dziwnie.
V: Naprawdę? Co masz na myśli?
E: (Nie będzie łatwo go przekonać...) [jeśli Vladimir nie wziął pod uwagę możliwości, że to wszystko mogło być sprawką Ivana, to albo jest bardzo naiwny, albo wie o czymś, o czym nie wie bohaterka; w grze Beemoovu obie możliwości są niemal tak samo prawdopodobne, no może z lekką przewagą tego pierwszego...]
E: Cóż, to był pierwszy raz gdy zobaczyłam jednego z was obudzonego w środku dnia. Wyglądał na bardzo zdenerwowanego i...
V: Zatrzymam cię tutaj. Ivan nie ma nic wspólnego z tym, co się wydarzyło. Wiem, że się go boisz, ale to nie uzasadnia twoich oskarżeń. Ponadto, nie chcę już nic więcej słyszeć na ten temat. Czy wyraziłem się jasno? [punkt dla wyjaśnienia, że jest jednak naiwny XD]
E: (Cóż, to nie zadziałało, ale nie zamierzam się poddawać. Dowiem się w ten czy w inny sposób, co ukrywa Ivan.)
E: (Ach, całkiem bym zapomniała... Skoro już poruszamy drażliwe tematy... to równie dobrze mogę zacząć także ten.)
E: Właściwie, to jest jeszcze jedna rzecz... Ponieważ już wcześniej rozmawialiśmy o ogrodzie...
V: Co tym razem?
E: (Cóż, jest uparty, ale to mnie nie powstrzyma przed wyciągnięciem tego tematu.)
E: Po prostu mam pytanie o kwiaty... Jeśli nie masz ochoty odpowiadać, to nie musisz, ale z tym wszystkim, co się dzieje, chciałabym to ustalić raz na zawsze. [ooojezu, serio? xD wykrakałam chyba, że bohaterkę rozproszy jakaś pierdoła XD]
V: ... mów dalej.
- tu jest wybór jak bardzo otwarcie chcemy poruszyć ten temat -
E: Wiesz, że czytałam o symbolice tych kwiatów. Przyciągnęło mnie do nich jakoś.
E: Cyklameny reprezentują wzajemne zaufanie, siłę i oddanie... To naprawdę piękny symbol.
V: ... w rzeczy samej.
E: (Wygląda srogo, jak dziki kot, ale myślę, że mogłabym zacząć go oswajać...)
E: Ten symbol... czy ma dla ciebie jakieś specjalne znaczenie?
V: Co masz na myśli?
E: Byłeś taki zdenerwowany, gdy te kwiaty zostały zniszczone i nie mogłam się powstrzymać od podejrzeń, że jest w tym coś, o czym mi nie powiedziałeś. Chciałabym cię lepiej zrozumieć... Chciałabym wiedzieć, co sprawiło, że wpadłeś w taką furię. [tak jakby zniszczenie czegoś, co było bardzo trudne do osiągnięcia i ogromnie się przy tym napracował, nie stanowiło wystarczającego powodu, żeby się wściec...]
V: Hm... nie wiem, czy byłoby celne stwierdzenie, że ten symbol ma dla mnie "specjalne znaczenie". Cóż, ma, ale to ma więcej wspólnego z kimś szczególnym, kto żywił wobec mnie takie uczucia... Była jedyną osobą, która kiedykolwiek czuła coś takiego wobec mnie.
E: Czy mógłbyś... powiedzieć mi, kim była ta osoba?
E: (Argh... wiedziałam, że jest z tym związana jakaś kobieta.)
V: ... być może sprawiam, że ta sytuacja brzmi bardziej tajemniczo niż rzeczywiście jest... Chodzi o moją matkę.
E: Twoją matkę?
E: (Jego matkę! Cholera, czuję się naprawdę głupia! Głupia, głupia, głupia!)
E: Ja... Przepraszam, że tak naciskałam. Nie musimy o tym rozmawiać, jeśli nie chcesz.
V: Nie, słuchaj, wszystko w porządku. Nie rozmawiam o tym zbyt często. Ale mamy teraz większą rybę do złapania... możemy o tym porozmawiać później, jeśli będziesz chciała.
E: (Nie spodziewałam się, że to się uda! Teraz muszę znaleźć spokojną chwilę, żeby z nim porozmawiać.) [w sumie to podziwiam, że Eloise jest w stanie zajmować się teraz takimi drobiazgami, bo ja to już dawno umierałabym z ciekawości, co Beliath i Ethan mają do opowiedzenia... i właściwie to właśnie teraz to robię... XD]
V: Chodźmy poszukać Beliatha i Ethana. Opowiedzą nam swoimi słowami, co się wydarzyło. Dam ci czas, żebyś się ubrała i poczekam na ciebie na dole.
E: (Będę miała sporo do przetrawienia. Mam nadzieję, że Ethan i Beliath nie będą się dzielić wieściami o mordercy na wolności) [przyznaję się bez bicia, że nie do końca rozumiem, co miała Eloise na myśli w tym drugim zdaniu xD może, że nie chciała słyszeć o kolejnych morderstwach? dunno, przepraszam :<]
- schodzimy do Salonu -
E: (Wow, ale tłum! To pierwszy raz, gdy widzę ich wszystkich razem w jednym pokoju!)
E: (Beliath i Ethan wyglądali na wykończonych!)
V: Cóż, jesteśmy tu już wszyscy. Opowiedzcie nam, co się wydarzyło zeszłej nocy. Ale najpierw powólcie, że powiem, jak bardzo się cieszę, że widzę was obu z powrotem.
Et: Nie zapomnijmy, że nie poszedłeś nas szukać, Vladimirze.
B: Ethan, przestań się zachowywać jak zgorzkniały głupiec! Bardzo dobrze wiesz, że on nie mógłby tego zrobić, nawet gdyby chciał! I nie jesteśmy tu po to, żeby o tym teraz dyskutować!
E: (Co? Ciekawe, co miał przez to na myśli...)
- tu jest wybór, czy przyznać, że się o nich martwiłyśmy -
E: (Ale grzeczniej byłoby ich zapytać, jak się mają. Przecież też się o nich martwiłam!)
E: Gdy obudziłam się w ciągu dnia, zorientowałam się, że nie wróciliście do domu zeszłej nocy. Naprawdę się cieszę, że wszystko z wami dobrze!
Et: Tak, tak...
E: (Jak uroczo...)
B: To miłe, co mówisz, moja piękna, ale będzie ze mną jeszcze lepiej, gdy wezmę prysznic i trochę odpocznę.
B: Generalnie zrobiliśmy to, co Vladimir nam kazał i dołożyliśmy wszelkich starań, by ogarnąć tę biedną dziewczynę i zanieść ją do Miasteczka. Ethan zna kluby o złej reputacji, więc nie marnowaliśmy czasu na szukanie... ale musieliśmy być bardzo dyskretni. Po drodze natrafiliśmy jednak na mały problem.
Et: To niedomówienie roku! Inna kobieta została zaatakowana tej nocy i całe miasto było zaalarmowane! Policjanci byli na każdym rogu, a my właśnie nieśliśmy martwe ciało! [dobra, ta historyjka to wygryw :D]
R: To dlatego spędziliście noc poza rezydencją? Nie byliście w stanie się go pozbyć?
B: Nie do końca. Musieliśmy być bardzo ostrożni i powolni, co było trudne, ale nie niemożliwe. Ostatecznie znaleźliśmy miejsce, by zostawić ciało i usunąć wszelkie wskazówki/ślady, ale...
Et: Ale od kiedy Beliath był zbyt zajęty biadoleniem nad plamami krwi na jego ubraniu, prawie zostaliśmy złapani przez policję, przez co musieliśmy zwiać i się schować jak króliki! Nie mieliśmy szans wrócić przed wschodem słońca! [uprzedzając pytania - nie, strój Beliatha jest perfekcyjnie czysty]
B: Na szczęście znam parę osób w Moondance, które nam pozwoliły przespać się w pokoju nad klubem, żebyśmy mogli "wytrzeźwieć". Mimo to i tak na zmianę trzymaliśmy wartę, żeby nikt nam nie przeszkadzał, i żebyśmy uniknęli promieni słonecznych.
Et: To była najbardziej popieprzona noc w moim życiu...
B: Nie ma potrzeby być wulgarnym!
A: Nikt nie zwrócił uwagi na koszulę Beliatha?
Et: Zabrał mi płaszcz, żeby to ukryć!
V: Już wystarczy! Mamy przed sobą poważny problem. Nie wiemy, kto jest tym wampirem, ani dlaczego jest taki agresywny.
V: Podczas gdy będziemy szukać więcej informacji o nim, nie chcę by ktokolwiek poruszał się sam po okolicy. I proszę, miejcie oko na Eloise, bo może być potencjalnym celem.
V: Tymczasem możemy wszyscy trochę odpocząć. Jeśli ktoś by mnie potrzebował, będę w Bibliotece. Zamierzam znaleźć zapiski o podobnych atakach i technikach. W ciągu kilku dni powinniśmy wiedzieć, jak najlepiej odpowiedzieć/zareagować.
E: Patrzyłam, jak wampiry kiwały głowami na zgodę, po czym niektórzy wyszli, a niektózy zostali. Vladimir wyszedł jako pierwszy i praktycznie zostałam sama [w oryginale jest dosłownie "mniej więcej sama" xD] z rozważaniami nad niepokojącymi wiadomościami.

E: (Cóż, chciałam jeszcze znaleźć Aarona, żebym mogła z nim porozmawiać o Ivanie, ale chyba nie dotarła do niego moja wiadomość. Niezbyt to zaskakujące, naprawdę... Zresztą co za różnica, myślę że w tym momencie ten temat jest zbyt drażliwy... Poczekam z tym parę dni.)
E: (Przez to wszystko zaczęłam się zastanawiać.Był jeszcze jeden atak, w Miasteczku...)
E: (Jeśli nikt nie wróci do Miasteczka, to się nie dowiemy niczego nowego. Beliath i Ethan muszę teraz przez jakiś czas się nie wychylać.)
E: (Ale jeśli tam pójdę w ciągu dnia, to nie będę niczym ryzykować! Powinnam tam jutro pójść i poszukać wskazówek.)
E: (Ale jeśli zamierzam tam iść... to czy powinnam powiedzieć o tym Vladimirowi?)
- tu jest wybór powiedzieć albo nie -
E: (Był bardzo zły i zawiedziony, gdy poszłam z Aaronem do ogrodu bez poinformowania go o tym wcześniej. Lepiej nie powtarzać tego samego błędu.)
E: (To czas, by zająć jakieś stanowisko. Czy mu się to podoba czy nie, pójdę tam. Nie będę tylko siedziała w rezydencji i patrzyła jak się dzieją złe rzeczy!) [tylko ile by to zaoszczędziło PA...]
E: (Mówił, że idzie do Biblioteki. Sprawdźmy, czy tam jest.)
- idziemy do biblioteki -
E: Poczułam spokój, gdy weszłam do Biblioteki, ale mój nastrój zmienił się szybko, gdy zobaczyłam Vladimira. Nagle zalały mnie wspomnienia z tego, co się tu wydarzyło... instynktownie dotknęłam delikatnych blizn na mojej skórze.
E: (Przynajmniej jest sam. Gdyby nie był, nie czułabym się tutaj komfortowo.) [co? "w bibliotece jest gość, który mnie tu kiedyś napadł, ale dobrze, że jest sam, bo inaczej nie mogłabym się czuć przy nim komfortowo"... co to w ogóle za logika?! XD]
E: Vladimir? Czy trafiłam w złym momencie?
V: Hm? Cóż, chciałem trochę pobyć sam, ale w porządku. Czego potrzebujesz?
- tu jest wybór -
E: Robiłeś jakieś badania?
V: Cóż... tak. Szczerze mówiąc, to często tu przychodzę, by prowadzić moje badania/poszukiwania.
E: Na jaki temat?
V: To trochę osobista sprawa... Opowiem ci o tym w innym czasie, obiecuję.
E: (Przynajmniej nie puścił mojej prośby mimo uszu!)
E: Myślałam o tym, co mówili Ethan i Beliath o kobiecie zaatakowanej w Miasteczku. Podejrzewam, że nie będą w stanie tam wrócić i dowiedzieć się czegoś więcej.
V: Raczej, to by było zbyt ryzykowne. Ktoś mógł ich widzeć tamtej nocy i zadzwonić po policję. Nie zapominaj, że Beliath się kręcił w okolicy ze śladami krwi na tej jego luksusowej białej koszuli [od pidżamy].
E: Tak właśnie myślałam... Więc... Zamierzam pójść do Miasteczka i dowiedzieć się czegoś więcej. Nie będzie żadnego zagrożenia, jeśli to zrobię w dzień.
E: Zanim powiesz nie, to wiedz, że wcale nie przyszłam cię prosić o pozwolenie. Przyszłam ci tylko powiedzieć o swoim planie.
V: Co! Ale to jest... To jest całkowicie...
E: Niebezpieczne? Nieodpowiedzialne? Wampir nie może wychodzić na światło dzienne, więc nie ma żadnego zagrożenia. Mogłabym znaleźć jakieś użyteczne informacje i...
- tu jest wybór -
E: Rozumiem, że jesteś zmartwiony, Vladimirze i zapewniam cię, że zamierzam podjąć wszelkie środki ostrożności zarówno tutaj w rezydencji jak i w świecie zewnętrznym.
E: Ale potrzebuję się stąd wyrwać i to dobra wymówka, żeby pomóc w tym ważnym zadaniu. Czy to rozumiesz?
V: To byłby dobry sposób, żeby się czegoś dowiedzieć o mordercy, ale to nadal trochę mnie niepokoi.
E: (Czy on się o mnie martwi?) [co tam, Eloise, ciągle zapominamy, że twoja śmierć oznacza śmierć wampira? XD]
E: Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to wrócę przed zmierzchem i będę się trzymać tylko głównych dróg. Może tak być?
V: Chyba nie za bardzo mam wybór...
E: (Tak czy inaczej wyglądał na zaniepokojonego. Sądząc po tym, jak się ubierał, to nie wychodził zbyt często na zewnątrz. Jeśli w ogóle. Może przeszkadza mu, że mogłabym wiedzieć o tej całej sytuacji więcej od niego?) [cóż, najwidoczniej już nawet Eloise się domyśla, że mimo wieku Vladimir nie jest zbyt dojrzały XD]
E: Chciałam cię jeszcze zapytać o to uczucie uderzania w ścianę, które się pojawia ilekroć odchodzę za daleko od ciebie. Czy to znowu może się zdarzyć?
V: I teraz tylko nad tym się zastanawiasz?
E: Pytam poważnie.
V: Er... Ta... niewidzialna ściana pojawia się na mój rozkaz. Kiedy stwierdzę, że odeszłaś za daleko, to mogę cię "wezwać" z powrotem. To właśnie to sprawiało, że czasem czułaś się źle. Im dalej jesteś, kiedy to aktywuję, tym gorzej się czujesz.
E: Więc nie mam powodu, by się tym martwić podczas dnia?
V: To nie jest nauka. Jeśli zdecydujesz się pojechać pociągiem przez cały kraj, nasza więź automatycznie aktywuje ścianę, ale nie widzę nic przeciwko małemu spacerowi do Miasteczka.
E: Cóż, to wszystko, co chciałam wiedzieć. Dzięki! Pójdę tam jutro i wrócę przed zmierzchem. Dobranoc, Vladimirze.
V: Eloise?
E: Tak?
V: Jeśli nie wrócisz, to pójdę cię szukać, bez względu na to, jak wyglądam niedorzecznie w tych ubraniach. Czy wyrażam się jasno? [czy to groźba?]
E: (Hej! Chce, żebym wierzyła, że to groźba, ale... brzmiał na zmartwionego. Jest dobry w ukrywaniu swoich uczuć, ale zaczynam go już lepiej poznawać.)
E: Ay, ay kapitanie. Miłego wieczoru.
- idziemy do swojego pokoju -
E: (Myślę, że dobrze zrobiłam, mówiąc mu o moim planie. Nie był z tego zadowolony, ale na pewno byłoby gorzej, gdybym nic mu nie powiedziała i dowiedziałby się o tym już po fakcie.)
E: (Obym tylko znalazła jutro jakieś interesujące informacje!)
E: (Czułam się dobrze z myślą, że będę mogła wyjść stąd na trochę! Nie mogłam się doczekać pobudki w ciągu dnia, poczucia słońca, zobaczenia ludzi i oddychania świeżym powietrzem!)
E: (Dlaczego nie pomyślałam o tym wcześniej? Nawet nie przyszło mi to do głowy... Od mojej przemiany, większość czasu funkcjonowałam w nocy.)
E: (Zaczęłam się zastanawiać, czy może będę miała z tym problem.)
E: (Cóż, przynajmniej na parę godzin będę mogła znowu być człowiekiem. Po prostu być sobą, z daleka od wampirów, Kielichów, ugryzień i morderstw...)
E: (Jestem taka podekscytowana!)
- tło zmieniło się na dzienne -
E: (I już, skończyłam pakować torbę. Mogę już iść. Przejście przez rezydencję, kiedy jest taka pusta, może być trochę dziwne. Nie jestem do tego przyzwyczajona.)
E: (W każdym razie świeci słońce. Jest tak jasno, że aż bolą mnie oczy. Szybko, nie mogę już się doczekać zaczerpnięcia świeżego powietrza i choć krótkiego do cywilizacji. Pora iść!)
- spakowałyśmy misia w teczkę i przenosimy się do Miasteczka -
E: (Tłumy ludzi! Gwar i zgiełk! Odgłosy miasta!)
E: (Poczułam się, jakbym się urodziła na nowo! Wreszcie wróciłam na łono cywilizacji!)
E: (W każdym razie, nie musiałam zbyt daleko się rozglądać za informacjami. Zabójstwo tej biednej młodej dziewczyny było na łamach wszystkich lokalnych gazet...)
E: (Kupiłam trzy dzienniki, żeby zobaczyć, co uda mi się w nich znaleźć. Vladimir na pewno byłby wdzięczny za to, jak poważnie do tego podeszłam. Tak czy inaczej dzięki spadkowi, który odziedziczyłam wraz z rezydencją, nie musiałam na razie martwić się pieniędzmi.) [Och, cóż za wygodny zbieg okoliczności!][właśnie przyszedł mi do głowy pomysł na fanfik, w którym Eloise nie tylko odziedziczyła rezydencję, ale także wszelkie długi, jakie rodzice pozaciągali na jej zakup i głównym wątkiem byłoby wymyślenie wraz z wampirami, jak to zapłacić bez łamania prawa XD])
E: (Powinnam coś sobie kupić i... może powinnam też coś kupić Vladimirowi?)
- tutaj mamy wybór -
E: (Są takie chwile, że się już nie poznaję... Vladimir też ostatnio zrobił się mniej zrzędliwy. Ale czy to oznacza, że zaczyna mnie lubić?)
E: (I ja zaczynam go lubić? Jeśli to prawda, wtedy... czy to nie byłoby coś w stylu syndromu sztokholmskiego?)
E: (Argh, nie wiem! Nawet nie chcę się nad tym zastanawiać! Po prostu powinnam coś mu kupić i zobaczymy co dalej!)
E: Sklep był jak oaza spokoju w porównaniu do zatłoczonej ulicy. Mając tyle na głowie, cieszyłam się, że mogłam wreszcie znaleźć odrobinę ciszy i spokoju. [szybko zatęskniła za spokojem XD]
E: Zawsze lubiłam dawać prezenty, nawet mając takie małe kieszonkowe, jakie dostawałam mieszkając w sierocińcu. Sprawiało mi radość dzielenie się tym, co miałam i dzisiejszy dzień nie stanowił wyjątku. Chciałam wziąć coś dla Vladimira.
E: Najpierw wybrałam coś dla siebie. Zawsze lubiłam patrzeć na biżuterię na wystawkach w sklepie, szczególnie na kolczyki.
E: Kiedy tylko było mnie na to stać, to kupowałam sobie parę [kolczyków]. To był ten rodzaj dodatku, dzięki któremu czułam się piękna. [dlatego jeszcze na żadnej ilustracji nie widać, by Eloise miała kolczyki... ale naszyjnik już tak XD]
E: I chociaż raz musiałam się przyznać przed sobą, że chciałam teraz wyglądać dobrze dla kogoś konkretnego.
E: Dokonałam wyboru dla siebie i teraz nadeszła ta trudniejsza część. Jaki prezent mogłam wybrać zgorzkniałemu wampirowi, który nie pozostawiał wątpliwości, że był bardziej światowy i wyrafinowany niż ja?
E: (Cóż, jeśli znam go tak dobrze, jak mi się wydaje, to mogłoby mu się spodobać coś z jego czasów.)
E: (Zobaczmy, co jest w sklepie.)
E: (Jest tutaj ogromna półka z książkami. Zobaczmy, czy jest na niej coś interesującego. Są tutaj stare książki, a także nowe, pięknie wydane... Może znalazłabym coś tutaj. Vladimir spędza sporo czasu w Bibliotece na swoich badaniach.)
E: (Ale skąd będę wiedziała, które książki już ma? I co powinnam wybrać, żeby nie wyjść na idiotkę?)
E: (Hej! Mają tu też starodawną biżuterię! Nie wydałabym tyle na coś dla siebie, ale na prezent... o, i nawet mają tu prawdziwe kieszonkowe zegarki!) [tak się zastanawiam, do jakiego sklepu weszła Eloise i wyobrażam sobie coś w rodzaju dziewiętnastowiecznego odpowiednika "1001 drobiazgów"]
- tutaj jest wybór między zegarkiem, zabytkową książką i starą książką - [w filmiku jest wybrany zegarek, ale mam też screeny z wyboru starej książki, także uzupełnię to tłumaczenie o wypowiedzi ze screenów] -

WERSJA Z ZEGARKIEM:
E: (Te zegarki są takie piękne...)
E: (Nie wiem zbyt wiele o okresie z którego pochodzi Vladimir, ale pamiętam, że widziałam tego typu zegarki na zdjęciach i rycinach.)
E: (I podoba mi się pomysł kupienia nam obojgu dodatków. Dzięki temu czuję, że się do niego przybliżam! Mój jest trochę skromniejszy, ale liczą się intencje.)
E: (Nie zamierzam wybierać tańszego modelu. Kupię mu srebrny...)

E: (Zaraz... srebrny? Prawie zrobiłam OGROMNY błąd.) [a już miałam się z niej zaśmiać xD]
E: (Myślę, że zamiast tego kupię mu ten z brązu. Również jest ładny i przynajmniej nie będzie to wyglądało, jakbym chciała go zabić! Argh...)
E: (W każdym razie to piękna rzecz. Vladimir wygląda na dumną osobę i myślę, że doceni taki elegancki prezent.)
- dalej w obu wersjach tak samo - [a przynajmniej tak mi się wydaje, bo scenę z książką mam tylko na screenach i to niepełną :v]

WESJA ZE STARĄ KSIĄŻKĄ: [podkreślam, że to nie jest pełna scena, bazuję tylko na pojedynczych screenach]

E: (Podobają mi się te stare książki, ale Vladimir zdaje się wiedzieć o nich więcej niż ja.)
E: (Wyszłabym na ignorantkę, gdybym wybrała niewłaściwą. A ponieważ już myśli, że jestem idiotką, to trudno by było go przekonać do zmiany zdania.)
E: (Jest tutaj jeszcze inna książka, która wygląda staro, ale w przypadku tej przynajmniej rozumiem, o czym ona jest. To wolumin o malarzu, którego obraz wisi w Bibliotece Vladimira. Rozpoznałam ten obraz na jednej ze stron. Myślę, że to mogłoby mu się spodobać!)
E: (Jest trochę droga, ale nie chcę za bardzo się przejmować ceną. Chcę mu kupić prezent, który naprawdę mu się spodoba.)
E: (W porządku, zaryzykuję! W najgorszym wypadku może innym się spodoba. Vladimir sprawiał wrażenie dumnej osoby i myślę, że doceni taki elegancki prezent.)
E: (Ale się zastanawiam... czy może powinnam napisać list, który dodam do prezentu? Może tak byłoby łatwiej się z nim komunikować?)
E: (Ale jeśli zaczniemy pisać do siebie listy, to możemy się nie nauczyć być wobec siebie bezpośrednimi, a tego wcale nie chciałam. Myślę, że Vladimir będzie w stanie zrozumieć, że chciałam zrobić dla niego coś miłego.)

- dalej dla obu wersji tak samo -


E: (Wygląda na to, że dokonałam wyboru. Teraz muszę już tylko zapłacić.)
- ktoś nagle zaczyna do nas krzyczeć -
???: Eloise! ELOISE!
E: (Co do...? Rozpoznaję ten głos!)
E: (Tak, tak, teraz widzę! To moja przyjaciółka Melanie!) [przyjaciółka przy pierwszym pojawieniu się ma bardzo męski cień XD dopiero po chwili zmienia się w kobiecy]
M: Wiedziałam, że to ty! Och, tak się cieszę, że cię widzę!
E: (Wow, minęły już tygodnie od czasu, gdy ktoś tak mnie przytulił!)
E: Też się cieszę, że cię widzę! Co tu robisz?
M: Kiedy skończyłam osiemnaście lat, to mogę częściej wychodzić [czej... to Eloise wykopali z sierocińca chwilę po skończeniu osiemnastki, a Melanie nadal tam sobie mieszka? xD]. Nawet rozważam pójście na studia. Nie mogę się doczekać, aż się zacznie prawdziwe życie! Ale co z tobą? Nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić na komórkę!
E: (Całkowicie zapomniałam o moim telefonie! To dziwne, bo wcześniej byłam niemal do niego przyklejona!)
E: Zepsuła mi się parę tygodni temu. Byłam tak strasznie... zajęta, że nawet nie miałam czasu kupić nowej.
M: No to powiedz mi, jaka jest ta twoja rezydencja? Jest taka niesamowita, jak myślałaś, że będzie?
E: (Argh! Jak to wytłumaczyć?)
- tutaj jest wybór, czy bardzo ostrożnie dobierać słowa, czy spławić temat i zacząć inny -
E: Kiedy byłyśmy w sierocińcu, to byłyśmy przyzwyczajone do gadania o rezydencji. Ostatecznie jednak się okazało, że to zupełnie zwyczajne miejsce. Chętniej posłuchałabym, co nowego u ciebie!
M: Tak się cieszę, że pytasz! Jest trochę ponuro i nudno od kiedy odeszłaś. Inne dziewczyny też są miłe, ale to nie to samo. Dlatego chcę się stamtąd wydostać tak szybko jak tylko będę mogła.
M: Ale naprawdę się o ciebie martwiłam, wiesz? Myślałam, że dyrektorka szkoły powiedziałaby nam, gdyby stało ci się coś poważnego, ale nigdy nie wiadomo... i tak długo nie mieliśmy od ciebie żadnych wieści!
E: Hę? To już tak długo?
E: (Od wieków nie spoglądałam na kalendarz, więc to musi być prawda. Ale... wow! Nawet nie wiedziałam, że tak bardzo straciłam poczucie czasu! Życie w nocy naprawdę miesza w głowie...) [tak, dobrze widzicie, Melanie nigdzie nie powiedziała, ile konkretnie Eloise milczała, ale bohaterka i tak zrozumiała XD]
M: Oczywiście, że to było długo! A że nie wiem, gdzie jest ta twoja rezydencja, to nie mogłam pójść cię poszukać. Cieszę się, że wszystko z tobą w porządku! Byłam trochę obrażona, że nie utrzymywałaś z nami kontaktu, ale teraz wiem, że to nie było łatwe bez telefonu.
- tu jest wybór z otwartymi przeprosinami albo szukaniem sobie wymówek -
E: Masz rację, Melanie. Powinnam się z wami skontaktować. Przepraszam.
M: Och, nie martw się. Przynajmniej wpadłyśmy na siebie i naprawdę się cieszę słysząc, co nowego u ciebie. Więc wszystko jest dobrze! Może mogłybyśmy któregoś dnia pójść coś zjeść.
E: Tak, dlaczegoby nie...
E: (Właściwie, to ile minęło czasu od kiedy ostatnio coś jadłam? Kupię jeszcze trochę żywności zanim wrócę do domu.)
E: (To dziwne. Zawsze uważałamm, że wesołość Melanie jest zaraźliwa, ale dzisiaj w ogóle nie miała na mnie wpływu.)
E: (Nie wiem, jak to wytłumaczyć, ale... stojąc tu z Melanie, czuję się jakbym była wybita z rytmu.)
E: (I na zewnątrz jest tak gorąco! Musiałam się odzwyczaić od słońca...)
E: (Ale... zaraz...)
M: Kurka wodna! Chyba masz reakcję alergiczną. Czy to oparzenie słoneczne?
E: Byłam zszokowana tak samo jak Melanie! Moja skóra zawsze była bardzo blada, ale nigdy wcześniej nie miałam aż takiego oparzenia słonecznego, a byłam na zewnątrz tylko kilka minut!
E: To oparzenie słoneczne niemal wygląda jak... prawdziwe oparzenie. I cholera, boli!
E: No to tyle jeśli chodzi o zakup żywności. Muszę iść do domu. Pozostałości z przyjęcia powinny mi wystarczyć na kilka dni.
E: Masz rację, jest kiepsko... Nie będziesz zła, jeśli pójdę do domu, żeby się tym zająć?
M: Oczywiście, że nie, powinnaś wrócić do domu i zatroszczyć się o siebie. Ale pomyśl o wpadnięciu czasem do sierocińca, tęsknimy tam za tobą!
- tu jest wybór czy okłamać Melanie czy nie -
E: (Nie jestem pewna, czy będę mogła. Wolę jej nie okłamywać, to byłoby nie w porządku.)
E: (Hej, może zachowanie Vladimira zaczyna przechodzić na mnie...)
E: Spróbuję, ale nie mogę niczego obiecać. Mam nadzieję, że wpadniemy na siebie ponownie następnym razem jak będę w Miasteczku.
M: Kiedy tylko chcesz! Bezpiecznego powrotu!
E: (To było... naprawdę dziwne.)
E: (Nie wiedziałam czy naprawdę się ucieszyłam z wpadnięcia na nią, czy nie... a jednak Melanie była moją najbliższą przyjaciółką w sierocińcu...)
E: (Czy coś we mnie się zmienia?)
E: (Nie... nie, ciągle jestem sobą. Ciągle jestem człowiekiem, jak Melanie. W ogóle nie jestem jak moi "gospodarze".)
E: (Na szczęście ugryzienia na moim nadgarstku i szyi zabliźniły się już. W innym wypadku być może musiałabym się zmierzyć z paroma niezręcznymi pytaniami...)
E: (Pff, kogo to obchodzi! Piekę się tutaj jak kawał mięsa. Muszę jak najszybciej wrócić do domu i po drodze wezmę jakiś krem po opalaniu/krem na oparzenia słoneczne!)

- przenosimy się na drogę przez las -
E: Gdy zmierzałam z powrotem do rezydencji, co było dość sporym kawałkiem do przemierzenia na piechotę, nagle się poczułam, jakby zaczęło mi się łatwiej oddychać.
E: Moje podekscytowanie wycieczką do Miasteczka wyparowało i zostało zastąpione przez niekomfortowe uczucie, którego nie potrafiłam wytłumaczyć. Im bliżej byłam rezydencji, tym lepiej się czułam.
E: Co się ze mną dzieje? [ot, biedna, już usycha z tęsknoty za tru lowerem, a do dopiero czwarty odcinek]
- przenosimy się do rezydencji -
E: (Cicho tu jak zawsze... Ach, i to chłodne powietrze. Od razu zaczynam czuć się lepiej.)
E: (Naprawdę mocno się oparzyłam! Nawet mam bąble tam, gdzie słońce świeciło bezpośrednio!)
E: (Mam nadzieję, że moja moc regeneracji szybko tu wkroczy! Wątpię, by Vladimir chciał mnie ugryźć, gdy tak wyglądam.) [... xD]
E: (... od kiedy się przejmuję tym, jak wyglądam, gdy mnie gryzie?) [ooo, nie spodziewałam się takiej trzeźwej refleksji! dumna jestem z bohaterki <3]
E: (Powinnam odłożyć moje rzeczy i zapakować prezent) ["jestem poparzona i wygląda to naprawdę kiepsko, pójdę pakować prezent" - proszę oddać moje poczucie dumy]
- przenosimy się do swojego pokoju, za oknem jest już ciemno, więc pewnie minęło parę godzin [o czym gra oczywiście nie wspomina] -
E: (Phef, od razu lepiej... Jestem bardziej przyzwyczajona do nocy, niż mi się to wydawało.)
E: (Ach, i moje oparzenia zniknęły! Co za ulga.)
E: (Następnym razem jak wyjdę w ciągu dnia, to muszę pamiętać, by się posmarować kremem przeciwsłonecznym. Znaczy... jeśli będzie jakiś następny raz.)
E: (Cóż, mam gazety i prezent dla Vladimira.)
E: (Cholera, nie pomyślałam o tym, ale co jeśli uzna, że przyniosłam mu prezent w ramach przeprosin?)
E: (Cóż, zobaczymy co się stanie, gdy mu wszystko wytłumaczę. Wszystko powinno być w porządku.)
E: (Będę nosiła wszystko w torbie. Nie mam ochoty się tłumaczyć, jeśli trafię na kogoś innego. Vladimir pewnie ciągle jest w Bibliotece.)
- przenosimy się na hol -
E: (Najpierw zapukam. Nigdy nie wiadomo...)
V: Tak? To pierwszy raz, gdy któryś z was kłopotał się pukaniem. Czego chcesz? [Vladimir się tutaj pojawia jako nieznany cień xD]
E: (Jak zwykle sympatyczny, haha! Pora wejść.)
- wchodzimy do Biblioteki i wreszcie Vladimir pojawia się jako on xD -
V: Hej, to ty? To miłe, że zapukałaś, ale nie kłopocz się tym następnym razem.
E: (Chociaż raz zrobiłam coś dobrze! To miła odmiana dla typowego dla niego krytykanctwa.)
E: Jesteś pewien, że ci nie przeszkadzam?
V: Tak jak ci wspominałem ostatnim razem, pracuję nad czymś osobistym, ale to nie jest pilne. [a nie miałeś czasem szukać jakichś przydatnych informacji do starcia z wampirem-mordercą? xD Kolejny z poziomem skupienia chomika]
E: Dobrze wiedzieć. Po prostu chciałam zdać ci "raport" z mojego dnia w Miasteczku.
V: Ach. [Włodek zrobił tutaj zdenerwowaną minę]
E: (Co za entuzjazm! Naprawdę nie lubi, gdy ktoś mu się przeciwstawia. Dąsa się jak małe dziecko, ale wiem, że to też dlatego, że się martwi o bezpieczeństwo wszystkich.)
E: Nie rób takiej miny. Wszystko poszło gładko i jak widzisz, wróciłam cała i zdrowa.
V: Przynajmniej tym razem. Ale kontynuuj. Mam nadzieję, że znalazłaś jakieś interesujące informacje...
E: Jestem pewna, że się tego spodziewałeś, ale to co się wydarzyło zeszłej nocy, wypełniło pierwsze strony wszystkich gazet. Przyniosłam kilka z nich, żebyś mógł przeczytać, co tam mówią, ale już je pobieżnie przejrzałam i nigdzie nie ma ani jednej wzmianki o mężczyźnie, który by pasował z opisu do Beliatha czy Ethana. Najwidoczniej nikt ich nie zauważył.
V: To może być pierwszy raz, gdy Beliath pozostał niezauważony.
- tu jest wybór kontynuowania tematu Beliatha albo zapytania o Ethana -
E: A co z Ethanem?
V: Ethan ma swoje osobiste dziwactwa, ale wie jak nie zwracać na siebie uwagi, gdy to potrzebne. Dla Beliatha jest to znacznie trudniejsze. Bywały takie okresy, gdy bardzo próbował unikać "świateł reflektorów"... ale nigdy mu się to nie udało.
E: Tak czy inaczej Ethan ciągle mnie przeraża, nawet jeśli wiem, że nie mam czego się bać...
V: On bawi się tym strachem. Nie daj mu się zastraszyć, ponieważ nadal; będzie korzystał z przewagi, jaką daje mu ta siła. Nie mam ochoty się z nim kłócić, mam już dostatecznie dużo roboty z tymi morderstwami.
V: Przy okazji, co mówią w gazetach?
E: Starając się, by nie pokazać przedwcześnie prezentu, wzięłam gazety, które kupiłam w ciągu dnia i rozłożyłam je na jego biurku. Byłam podekscytowana obrotem spraw.
E: Nawet jeśli mieliśmy do czynienia z bardzo poważną sprawą, to cieszyłam się, że znowu mogłam być w świecie Vladimira, w tym pokoju, gdzie spędzał tak wiele swojego czasu.
E: Pochylając się nad biurkiem, przestudiowaliśmy artykuły jeden po drugim, robiąc notatki, by podsumować informacje. Po dobrej godzinie pracy i porównywania notatek... niestety nie posunęliśmy się ani o krok do przodu.
V: Jest tak, jak się spodziewałem... Policja nie wie, co z tym zrobić, a prasa tworzy szum wokół tej historii. Nie bez powodu: jednej nocy w podobny sposób zaatakowano dwie kobiety. Jedna z nich zmarła od zadanych obrażeń... i teraz wszyscy szukają krwiożerczego seryjnego mordercy.
E: Co właściwie jest prawdą, czyż nie? [w sensie, że morderca jest krwiożerczy xD]
V: Oczywiście, ale próbuję powiedzieć, że ludzie zrobią z tego wielką sprawę. Ten wampir to amator. Można by powiedzieć, że został niedawno przemieniony. Nawet nie dokończył pierwszej ofiary i wprost zabił drugą, i w obu przypadkach zadał poważne obrażenia... [yyy... między linijkami ilość trupów wzrosła][inna sprawa, że Włodek bardzo lekceważy przeciwnika, zapominając, że on ich wszystkich przechytrzył :D]
E: (W takich chwilach, przypominam sobie, jak różny jest ten świat od tego, który opuściłam...)
V: Jedyna "uspokajająca" informacja wynikająca z tych artykułów to taka, że nigdzie nie wspominają o nas. Beliathowi i Ethanowi udało się zatrzeć ślady, ale musimy być teraz ekstremalnie ostrożni. Szczególnie ty.
E: Wiem. Nie martw się, odebrałam swoją lekcję. Ale... co my teraz zrobimy? [to samo co każdej nocy, Pinky, spróbujemy podbić świat!]
E: (Cholera, że też to "my" mi się wymsknęło! Czy nie mówiłam dopiero co, że nie czuję się w tym świecie jak w domu?" [co? skądże znowu, nic takiego nie mówiłaś]
E: (Ale im więcej czasu żyję z nimi... tym bardziej się czuję jak jedna z nich, nawet jeśli tylko w jakiejś małej części. Zrozumiałam to wcześniej, gdy miałam problem złapać kontakt z Melanie.)
V: Obecnie będziemy bardziej uważni i czujni. Aaron będzie czuwał na zewnątrz rezydencji, a Raphael będzie pełnił straż w środku.
E: Och, naprawdę? Nawet jeśli on jest...
V: Dokładnie. Jest o wiele bardziej wyczulony niż my. Jeśli ktokolwiek jest w stanie spostrzec coś nietypowego, to tylko on. I przypominam ci jeszcze raz, proszę, nie rób niczego lekkomyślnego. [ze ścieżki Beliatha wiemy, że Raphael wiedział, że Eloise ucieka z rezydencji, ale stwierdził, że to sprawa Beliatha i to olał, więc teraz sobie wyobraziłam, że Rafcio wyczuł intruza na przyjęciu, ale stwierdził, że to sprawa obecnych na nim wampirów i z cichym "meh" wrócił do rozwiązywania krzyżówki braillem XD]
E: (Wiem, że ma na myśli moją wyprawę do Miasteczka. Może to czas, by spróbować go trochę uspokoić.)
E: Właściwie, Vladimirze... Nie poszłam do Miasteczka tylko po to, by zbadać morderstwa. [to nie brzmi jak dobry wstęp do uspokojenia go... xD]
V: To znaczy?
E: To był pierwszy raz od tygodni, gdy opuściłam rezydencję i... um... byłam zmęczona nieustannymi kłótniami z tobą. Więc chciałam... coś ci dać.
E: Wyobrażałam sobie każdą możliwą jego reakcję. W najgorszym scenariuszu był zimny i niedoceniający, a w najlepszym - dziękował mi z wielkim uśmiechem na twarzy.
E: Ale nigdy nie spodziewała się tego, co się naprawdę wydarzyło. Vladimir był kompletnie oszołomiony i zamarł w bezruchu z otwartymi ustami. Nie przestawał się na mnie patrzyć. Ale gdyby role się odwróciły... to prawdopodobnie zareagowałabym tak samo.
E: Po kilku długich sekundach odchrząknęłam i zaczęłam mówić dalej. Złapałam mocno moją torbę.
E: To... to nic wielkiego, ale mam nadzieję, że ci się spodoba. Tak właściwie to nie znam jeszcze zbyt dobrze twojego gustu... więc... Starałam się.
E: Strasznie się denerwowałam, gdy podawałam mu torbę. Moje serce biło szybko. Zaczęłam żałować tego impulsu szczodrości, gdy Vladimir powoli wyciągał mały pakunek. Co ja sobie myślałam? Czy będzie zawstydzony? Czy będzie myślał, że to niedorzeczne?
E: Chciałam się schować pod stół i nie wychodzić stamtąd, ale było już za późno. [nigdy nie jest za późno, by wleźć pod stół ( ͡° ͜ʖ ͡°)]. Po chwili przyglądania się opakowaniu, Vladimir wreszcie zajął się usunięciem wstążki i otworzeniem pakunku.
E: Delikatnie odwinął pakunek, dbając by nie rozerwać papieru. [awww, to nawet kochane][nawet jeśli robił to tylko po to, by w razie czego ciągle móc zwrócić ten przedmiot do sklepu... xD] Ten gest pomógł mi trochę się rozluźnić... przynajmniej dzięki niemu sprawiał wrażenie, że to było dla niego ważne.
E: (I teraz... chwila prawdy...)

WERSJA Z ZEGARKIEM:
E: (Teraz gdy znowu patrzę na ten zegarek, to ciągle uważam go za bardzo ładny, ale miałam okropne wątpliwości. Czy mu się spodoba? Może już ma podobny, o czym nie wiedziałam? O boże, dlaczego wybrałam akurat to?)
E: (Nabrałam ochoty wymienić ten prezent na inny, ale z oczywistych względów już było na to za późno.)
E: (Co gorsza, patrzył się na niego od chwili gdy go wyciągnął z pudełka. Nawet go nie otwierzał...)
E: Vladimir? Czy coś... jest nie tak?
V: Co? Och, przepraszam... to nie ty, to po prostu... Nie spodziewałem się tego.
E: Nie podoba ci się? Przepraszam, był taki ładny i pomyślałam, że spodobałoby ci się coś z twoich czasów... Powinnam dać ci coś innego.
V: Nie, nie, wybacz, nie miałem tego na myśli! To nie przez ciebie. Ten... ten zegarek jest piękny. W moich czasach chciałbym mieć taki. Uwielbiam takie eleganckie i wyrafinowane dodatki. Dokonałaś znakomitego wyboru.
E: Naprawdę? Ale... przepraszam, nie rozumiem...
V: Pomyślisz, że to głupie.
E: Oczywiście, że nie! Powiedz mi...
V: To dla mnie trudne... to mi przypomina o upływie czasu. Kiedyś miałem zegarek. Co więcej, wyglądał tak jak ten. I kiedy trafiłem tutaj, rezydencja była wypełniona zabytkowymi zegarami. Pomyślisz, że zwariowałem... ale pozbyłem się ich wszystkich. [spokojnie, nie pomyśli, że zwariowałeś, tylko po prostu wystawi ci za to rachunek]
E: (To nie jest głupie... to jest tylko... smutne. Nie wiedziałam, że tak cierpiał przez to, że jest wampirem.)
E: Czy to... sprawia, że myślisz o przeszłości i o ludziach, których znałeś?
E: (Podeszłam i zaskoczyłam go...)
V: Czasem potrafisz być... zaskakująca, wiesz?
E: Ach... dzięki...
E: (Ostatecznie nie wiem, czy to był taki dobry prezent. Bardziej mam wrażenie, że go tym zasmuciłam.)
V: Ale gdzie są moje maniery? [dobre pytanie] Nie podziękowałem ci jeszcze. Nie sądzę, bym miał wielki użytek z tego prezentu, ale oczywiście zamierzam go zachować. Doceniam gest [i taki tekst ma być przejawem dobrych manier? to może jednak dokładniej ich poszukaj? mogły zostać w innych spodniach]
V: Chciałbym złożyć ci propozycję. Uświadomiłem sobie, że jestem wobec ciebie trochę zbyt skryty. Może jest parę rzeczy, które moglibyśmy omówić.
E: (Nie jest wściekły?)
E: (Cóż, byłoby mi smutno, gdyby się zdenerwował przez to, że chciałam zrobić dla niego coś miłego, ale czegoś takiego to się nie spodziewałam!) [Vladimir ma tutaj mniej więcej taką minę: #^_^#]

- dalej tak samo dla obu wersji -

WERSJA ZE STARĄ KSIĄŻKĄ:

E: (Kiedy zobaczyłam ponownie tę książkę, naszły mnie okropne wątpliwości... Może już ją ma? Albo zupełnie nie przejmuje się tym obrazem? O boże, dlaczego wybrałam akurat to?)
E: (Argh, to jak powoli przerzuca kolejne strony... to tak jakby kupował czas, by mógł mi powiedzieć, że to był głupi pomysł i w ogóle go to nie interesuje...)
V: Czy wiesz, że książki o tym konkretnym artyście są bardzo trudne do znalezienia? Często prosiłem innych, by szukali w księgarniach takiej książki, ale one są trudne do zdobycia, szczególnie z kolorowymi reprodukcjami. To pierwszy raz, gdy widzę coś takiego.
E: (Hę? To nie wyrzuci tego przez okno?)
E: Cóż... muszę przyznać, że nie znam zbyt dobrze tego malarza. Nie będę kłamała, po prostu rozpoznałam obraz na okładce - taki sam wisi w rezydencji... a potem w środku znalazłam ten obraz, który wisi tutaj. I pomyślałam... że to ci się spodoba.
V: To był ryzykowny wybór, ale jestem bardzo za niego wdzięczny. Jestem wielkim fanem tego malarza, a jego prace rzadko były badane. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że będę mógł dodać taką książkę do mojej Biblioteki. Dziękuję! [po prostu popatrzcie na tę minę <3]
V: Tylko jeśli mogę spytać... Dlaczego wybrałaś prezent tak bardzo... osobisty? Oczywiście, podoba mi się, ale przyznaję, że jestem trochę zaskoczony... myślą, która stała za wyborem tej książki.
E: (Argh! Powinnam jednak włożyć liścik tak jak chciałam. Teraz nie mam odwagi powiedzieć mu, co czuję. To jest dla mnie strasznie niekomfortowe!)
E: W porządku... początkowo chciałam napisać ci list, ale... cóż...
E: Lubię dawać prezenty. To dla mnie coś specjalnego. To jest mój sposób na okazanie komuś... że jest dla mnie ważny. Wiem, że nie zawsze udaje mi się odpowiednio się wyrazić... i chciałam ci dać coś, co mogłoby ci się spodobać. W pewien sposób to miały być też przeprosiny. I sposób na pokazanie ci, że... cóż... myślę o tobie. Trochę.
E: (Naprawdę, ale to naprawdę powinnam to napisać. To nie brzmiało tak dobrze, gdy to wypowiedziałam na głos. I nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem paru szczegółów. Co więcej, on nic nie mówi. Jego twarz jest zupełnie beznamiętna. Czułam się tak...)
V: Eloise?
E: Er... tak?
V: Chciałbym zaproponować ci... coś. To znaczy, jeśli jesteś zainteresowana. Co powiesz na to, byśmy poszli na spacer, żebym mógł pokazać ci naprawy, jakich dokonałem w ogrodzie? Moglibyśmy... kontynuować tam naszą rozmowę.

- dalej dla obu wersji tak samo - [ta scena miała wpływ także na rozwój rozmowy w ogrodzie, ale mam tylko pojedyncze screeny, także trudno mi określić, które konkretnie linijki dialogowe się różnią i jak bardzo, także tutaj zakańczam wynotowywanie różnic związanych z tym wyborem -
E: Cóż... er... oczywiście! Kiedy tylko zechcesz!
V: Dzisiaj jest już trochę za późno, ale jutro wieczorem powinno być dobrze. Czy ci to pasuje?
E: Zdecydowanie. Jutro. Z tobą. Bardzo dobrze.
E: (Cholera, świetnie mi idzie z doborem słów, czyż nie? Moje serce bije tak mocno, jakby miało wybuchnąć. Muszę stąd jak najszybciej wyjść.)
E: Więc ja... pozwolę ci wrócić do tego, co studiowałeś przed moim przyjściem, dobrze? Mam sporo do zrobienia. To do zobaczenia jutro?
V: Tak, będę na ciebie czekał na ławce. Dobranoc, Eloise.
E: (Obym tylko nie trafiła na nikogo po drodze do mojego pokoju... Potrzebuję pobyć trochę sama.)
- wracamy do pokoju, na szczęście nikogo nie spotykamy -
E: (Prawie nie zmrużyłam oka [jak położyła się do łóżka]. Byłam tak zdenerwowana, że nawet obudziłam się w środku dnia...) [tryb dobowy Eloise jest tak rozwalony, że aż mnie boli zegar biologiczny]
E: (Nie mogłam się zdecydować, czy Vladimir właśnie zaprosił mnie na randkę. Obawiam się, że robię sobie zbyt wielkie nadzieje... ale nadal to był pierwszy raz, gdy tak się przede mną otworzył.)
E: (To bez sensu by się tak tym przejmować. Powinnam zachowywać się naturalnie. Myślę, że już na tyle udało mi się go poznać, że wiedziałam, że nie lubi, gdy ludzie są fałszywi. Lepiej być sobą.)
E: (Myślałam, że będę bardziej podekscytowana, ale właściwie to jestem tym tak zestresowana, że nie potrafię myśleć o czymś innym. Co jeśli powiem albo zrobię coś niewłaściwego i nie będzie już chciał mnie widzieć? Co jeśli wszystko zepsuję?)
E: (Argh... Cóż, nie zamierzam się zadręczać myśleniem o tym godzinami. Po prostu się przygotuję... i niedługo już wszystko się wyjaśni.)
- przenosimy się do ogrodu - [upływ czasu w tej grze jest tak radośnie przypadkowy i nieokreślony, że się gubię]
E: (Od wielu dni nie postawiłam stopy w ogrodzie. Myślałam, że nigdy nie uda mi się zapomnieć nieprzyjemnych wspomnień związanych z tym miejscem... ale tak właściwie to ilekroć tu przychodzę, czuję coś w rodzaju ulgi.) [to ta sama logika, dzięki której relaksuje się w bibliotece przy Vladimirze, bo jest sam]
E: (Rezydencja jest piękna, ale czasem potrafi być trochę przytłaczająca/dusząca. Tutaj za to wszystko jest piękne, beztroskie i delikatne. To jedno z niewielu miejsc, gdzie tak właściwie mogę odetchnąć/oddychać.) [to zabawne, bo jeszcze ze dwie sceny temu lepiej się jej oddychało po prostu wracając do rezydencji; mam wrażenie, że scenariusz tej gry jest pisany przez parę osób, które nawzajem nie czytają swoich kawałków, serio XD]
E: (Może Vladimir wreszcie mi powie, dlaczego to miejsce ma dla niego takie specjalne znaczenie? Może to trochę za dużo, ale kto wie...)
E: (Jest już tutaj, na ławce.)
- pojawia się Vladimir -
E: Dobry wieczór. Przepraszam, długo czekałeś?
V: Nie, nie martw się. Zdecydowałem się spędzić tę noc w ogrodzie. To właściwa okazja.
E: Okazja? Co to znaczy?
V: Hm, nieważne, zapomnij o tym... Ale tak czy inaczej, nigdy nie pomyślałem, żeby cię zapytać, czy podoba ci się to miejsce?
- tu jest wybór między zachwytem, wielkim zachwytem i brakiem zachwytu -
E: Zawsze mnie zaskakuje. Myślę, że jest tu bardzo spokojnie. To musiało wymagać niesamowitej ilości cierpliwości i ciężkiej pracy, by stworzyć coś takiego jak to!
V: Cieszę się, że jesteś w stanie to dostrzec. Rzeczywiście to bardzo trudne zajęcie, ale spędzam tutaj jak najwięcej czasu, gdy nie pracuję nad moimi badaniami. To... to jedyne miejsce, gdzie mogę naprawdę się rozluźnić.
E: Nie lubisz rezydencji? Myślałam, że wprowadziłeś się tutaj jako pierwszy.
V: Rezydencja przywodzi wiele wspomnień, każde jedno inne od drugiego... Może któregoś dnia ci o tym opowiem [to tyle jeśli chodzi o bycie mniej skrytym XD]. Ale teraz po prostu cieszmy się naszym otoczeniem.
E: Szliśmy w milczeniu przez ogród. W tej dziwnej atmosferze pozwoliłam sobie się poddać dźwiękom nocy i Lasu.
E: Słuchanie szeleszczących liści, wiatru i niezliczonych szczegółów życia w nocy zawsze uważałam za bardzo kojące...
E: Wbrew sobie czułam się coraz swobodniej w tym świecie.
E: Vladimir wydawał się doceniać moje milczenie i po raz pierwszy szedł obok mnie, a nie przede mną. Wreszcie poczułam, że traktuje mnie jak... sobie równą.
E: Nie zajęło nam długo dotarcie do miejsca, które zostało zwandalizowane. Byłam w szoku tym, co zobaczyłam: w jakiś sposób Vladimirowi udało się przywrócić to miejsce do poprzedniego stanu!
E: To szalone! Ostatnim razem, gdy tu byłam, wszystko było zniszczone! Jak udało ci się to zrobić?
V: Nie było łatwo. Musiałem przenieść część roślin, które miały się znaleźć w innej części ogrodu, ale nie mogłem tego tak zostawić. Zwłaszcza gdy chodziło o... tę szczególną roślinę.
E: (Cyklameny...)
E: Czy mogę cię spytać o znaczenie tych kwiatów? [jprdl, zdecydowanie ekipa pracująca nad tą fabułą nie czyta własnych wypocin; oczywiście rozmowa w pokoju Eloise na ten temat jest kwestią wyboru, ale nieuwzględnienie w późniejszej scenie, że taka rozmowa mogła się odbyć, to hańba][a może scenarzyści też pisali tę grę po siedemnaście linijek dziennie? To by tłumaczyło, dlaczego nie pamiętają jednego z wariantów rozmowy napisanej dwa tygodnie wcześniej]
V: Możesz spytać, ale nie mogę ci obiecać, że dam ci odpowiedź.
E: (Zaczyna się.)
E: Cóż, symbolika tych kwiatów... czy ma coś wspólnego z... osobą, którą kochasz? A może na odwrót?
V: Cóż, przeszłaś prosto do rzeczy. I to było trochę niegrzeczne. [i już o tym rozmawialiśmy] Są pewne rzeczy dotyczące... mojej matki... które wolałbym zachować dla siebie.
E: (Może to jest dobry moment, by do tego wrócić...)
E: Vladimirze... Czy bardzo za nią tęsknisz... za twoją matką?
E: (Musiałam go zaskoczyć. Domyślam się, że nie rozmawia o niej zbyt wiele i nie tak otwarcie.)
E: Nie chcę być niegrzeczna... ale wiesz... nie mam żadnych wspomnień... o mojej matce. Nie wiem, co o tym sądzić... ale ty stworzyłeś coś tak pięknego jako hołd dla niej. Musisz bardzo ją kochać.
E: (I teraz wstrzymuję oddech...)
V: Moja matka nauczyła mnie doceniać piękno w świecie, który ponad wszystko cenił ciężką pracę i produktywność. Wiesz, sam podążałem za tymi ideałami. Gardziłem wszystkim związanym ze sztuką, kulturą i pięknem. Miałem inne priorytety.
E: (Ostatecznie, kobieta o której tak emocjonalnie się wypowiadał, była jego matką. Czy zaczynał mi ufać? W każdym razie taką mam nadzieję...)
- tu jest wybór -
E: I jak to się stało, że zainteresowałeś się tym wszystkim? Czy to pierwszy ogród, o który dbasz?
V: To pierwszy ogród, o który dbam całkowicie samodzielnie. W przeszłości to było hobby, które dzieliłem z moją matką. Nauczyła mnie wszystkiego, co wiem, poprawiała moje błędy, czasem nawet mnie beształa. Potrzebowałem tego.
E: Chciałabym wiedzieć, jak to jest... Jak możesz się domyślić, jestem dość wrażliwa w tej kwestii. Więc cieszę się, słysząc, jak o tym mówisz.
V: Masz rację... Tak często o tym zapominam. Bardzo mi przykro, to dość samolubne z mojej strony. Ostatecznie, nigdy nie wyobrażałem sobie... że będziesz w stanie zrozumieć pewne rzeczy.
E: Na przykład jak to jest nie mieć najbliższej rodziny czy krewnych? Wierz mi, w tej kwestii jestem ekspertem.
V: Czuję się jak idiota, że nigdy cię o to nie zapytałem, ale czy tęsknisz za swoimi rodzicami?
- tutaj jest wybór, jak bardzo tego nie wiemy xD -
E: Nawet jeśli ciągle byłam dzieckiem, gdy trafiłam do sierocińca, to myślałam o nich codziennie od dnia, gdy byłam na tyle duża by zrozumieć, że są tymi ludźmi ze zdjęć.
E: Wyobrażałam sobie robienie z nimi razem tylu rzeczy... To ciągle dla mnie trudne.
V: Ale nie masz żadnych wspomnień o nich?
E: Nie i... to mnie boli najbardziej. Czuję się, że ich "zdradzam" przez to, że ich nie pamiętam, że nie kocham ich dostatecznie. Nawet jeśli byłam za mała, by ich pamiętać.
V: Rozumiem... Mam nadzieję, że nie obudziłem bolesnych wspomnień.
E: Żywiłam to uczucie właściwie przez całe moje życie, ale myślę, że dla ciebie to jest znacznie trudniejsze... bo znałeś swoich rodziców.
V: To... skomplikowane. Poza tym, pochodzę z zupełnie innych czasów niż ty.
E: Nigdy cię nie pytałam o twoje życie. Jakie ono było? Jaki byłeś?
V: Cóż, moi rodzice posiadali ogromną sieć fabryk w szczycie rewolucji przemysłowej. Odlewnie, magazyny, zakłady montażowe, fabryki... Budowaliśmy lokomotywy i wszystko inne, o czym mogła zamarzyć kompania, by przetransportować jej towary.
V: Poświęciłem moje życie studiowaniu ekonomicznych mechanizmów tego konkretnego rynku. Tyrałem jak wół, by sobie zapewnić miejsce na tym świecie. [z cyklu ML uczy i bawi: angielski odpowiednik "tyrać jak wół" brzmi dosłownie "pracować jak pies"] Nie dbałem o nic innego.
E: I... to wtedy twoja matka pomogła ci zmienić twój sposób postrzegania wszystkiego?
V: Ryzykując, że to zabrzmi głupio i melodramatycznie - ona uratowała mnie przede mną. Przed znużoną i zgorzkniałą osobą, jaką mogłem się stać. Nigdy nie byłem hojny czy miły. Byłem obsesyjny, zdeterminowany i miałem klapki na oczach.
E: (Wygląda niemal na złego na samego siebie...)
V: Ciągle przyznaję ze wstydem, że na początku wyśmiałem jej sugestię. Bo niby co mogłem mieć ze studiowania kwiatów, roślin i książek? Miałem pilniejsze i ważniejsze rzeczy do roboty. Wiem, że sprawiłem, że przeze mnie cierpiała. Być może to samo zrobiłem tobie. [być może]
- tu jest wybór jak bardzo mamy się zdziwić -
E: (Cóż, to było nieoczekiwane!)
V: Wyglądasz na zaskoczoną. Powiedziałem coś nie tak?
E: To po prostu... to jest zaskakujące. Nawet nie pomyślałam, że możesz być świadomy tego jak czasami potrafisz być bardzo nieprzyjemny/raniący.
V: Traktuję cię tak samo, jak traktuję inne wampiry w rezydencji i oni nie wstydzą się zwrócić mi uwagi, gdy przekraczam granicę. Wolę, by mi przypominano o moich granicach.
E: Zapamiętam to... dzięki, że mi to powiedziałeś.
E: W każdym razie wygląda na to, że twoja matka chciała ci pomóc być szczęśliwszą osobą.
V: I miała rację. Bez jej interwencji moja samolubna i obsesyjna natura powoli by mnie zniszczyła. Udało się jej zmienić coś głęboko we mnie, coś tak szkodliwego, że sam nie mogłem tego zobaczyć. I... za każdym razem, gdy dbam o moje kwiaty... myślę o niej.
E: Vladimir... Czy minęło sporo od czasu, gdy ostatnio ją widziałeś? [głupszego pytania nie mieli w asortymencie?]
V: To oczywiste, że już nie żyje. Nie widziałem już jej po ostatniej wizycie, niedługo przed jej śmiercią. Nie jestem nawet pewny, czy mnie poznała. Po tym odeszła. A ja... A ja ciągle byłem tutaj. [no akurat dzieci przeżywające swoich rodziców to coś normalnego, znam lepsze powody do takiej emo refleksji]
E: (Jego głos się załamał przy końcu zdania. Niezbyt często tracił swoje opanowanie, ale właśnie teraz...)
E: (To mnie też bolało. Zawsze taki srogi, pewny siebie, a teraz... wyglądał jak ktoś, kto... został całkowicie opuszczony.)
E: Vladimir, jeśli to coś warte... to ja też jestem tutaj. W rezydencji... w ogrodzie... z cyklamenami. I z tobą.
E: Gdy to mówiłam, zbliżałam się do niego krok po kroku. Z każdym słowem, które opuszczało moje usta, poruszał mną jakiś nieodparty impuls.
E: Pochłonięty kontemplacją kwiatów Vladimir nie zauważył tego, dopóki delikatnie nie położyłam dłoni na jego ramieniu i nie poczułam jak drży.
E: Ścisnął mi się żołądek, gdy Vladimir na mnie spojrzał. Czułam jego strach, jego niepewność. Był niepewny tego, co przed chwilą mi powiedział? Czy mojego własnego wyznania? Nie miałam najmniejszego pojęcia.
E: Miałam ogromną potrzebę uspokojenia go. By zobaczyć jak strach znika z jego ciemnych oczu, które stały się dla mnie tak znajome i stopniowo odsłaniały przede mną swoje subtelności. Teraz wiedziałam, że te oczy mogły się zmienić z przerażających i bezlitosnych w uważne i troskliwe...
E: Chciałam się odezwać, powiedzieć coś... Ale jak zwykle zabrakło mi słów. Obawiałam się, że powiem albo zrobię coś źle i zachwieję delikatną równowagę jego emocji.
E: Wtedy Vladimir uniósł dłoń i położył ją na mojej, patrząc mi głęboko w oczy.
V: Cieszę się, że jesteś tutaj, tej nocy... tutaj... ze mną.
E: Naszło mnie złe przeczucie i zaczęłam się mu poddawać, ale wtedy Vladimir położył ręce na moich ramionach, jakby chciał mnie trzymać blisko siebie, podczas gdy moje nogi stały się takie niepewne.
E: Nagle zostałam przytulona, a moja twarz ukryła się w bogatym i delikatnym materiale jego kamizelki. Oddychałam jego charakterystycznym zapachem.
E: Gdy świat zaczął wirować, poczułam jak Vladimir położył dłonie na mojej talii i już je tam zatrzymał. Moje ręce wędrowały, aż znalazły odpowiednie miejsce na jego plecach. Wdychałam jego zapach, zmieszany z zapachem ogrodu nocą.
E: Gdy pochylił głowę do przodu, poczułam w żołądku drżące oczekiwanie. Bez zastanowienia przekręciłam głowę na bok. Moje włosy otarły się o moje nagie ramię, gdy Vladimir obniżył dłonią górę mojej sukienki. Zadrżałam, gdy poczułam na skórze jego znajomy oddech...
E: Jego zęby zatopiły się we wrażliwe zagłębienie mojego ramienia. Wstrzymałam oddech i czekałam na znajome połączenie bólu i przyjemności. Poczułam, jak jego usta przenoszą się wyżej.
E: Czubkiem języka śledził długą linię mojego ramienia, aż niemal dotarł do ciepłego zagłębienia mojej szyi... do miejsca, gdzie nagle poczułam potrzebę, by poczuć jego ugryzienie. [zaraz, zaraz, zaraz, co? jestem okropnie skonfundowana, bo z jakiegoś powodu ten opis rozróżnia zagłębienie ramienia i zagłębienie szyi... z ciekawości wpisałam obie nazwy w google po angielsku i niby zagłębienie szyi to jest taki punkt z przodu między obojczykami... ciekawe jak on ma ją tam niby ugryźć? No chyba że wbije jej tam słomkę XD no ale dobra, przyjmijmy, że Francuz, który to pisał, miał na myśli to takie urocze miejsce nad obojczykiem, w którym ramię przechodzi w szyję, czyli tak, jak to rozumie reszta świata... to gdzie w takim razie jest zagłębienie ramienia? O________o google nie wie, więc pytam poważnie!][jest pierwsza w nocy, a ja siedzę i się macam po ramieniu, szukając zagłębień, w które dałoby się wgryźć... xD][no chyba, że miejscem docelowym ugryzienia jest wgłębienie w miejscu, gdzie kończy się szyja a zaczyna szczęka?]
E: Odurzające uczucie mojej krwi przepływającej przez wargi Vladimira do jego ust...
E: Kiedy wgryzł się w moją białą skórę, wydałam z siebie cichy płacz. Wzmocnił się, gdy moja skóra zrobiła się mokra od krwi. Gdy Vladimir mnie usłyszał, przytrzymał mnie jeszcze ciaśniej i mocniej. Odrzuciłam głowę do tyłu i poddałam się mu... całkowicie.
E: Gdy mój wampir kontynuował gryzienie mnie, spojrzałam w górę przez półprzymknięte powieki na nocne niebo. Wszystkie gwiazdy nagle wydawały mi się jaśniejsze...
E: Jednak ich intensywność nie mogła się równać z adrenaliną, która krążyła w moich żyłach, rozpalając moje ciało i przyciągając mnie jeszcze bliżej do Vladimira.
[ILUSTRACJA][a ja tak naiwnie sądziłam po ilustracji, że tylko słodko się przytulą i wreszcie zrozumieją nawzajem, a tu oczywiście musiało się skończyć na festiwalu dominacji i ukorzenia; nie wspominając już o tym, że pierwsza połowa całej sceny w ogrodzie została napisana na odwal, 2/10 nie polecam]
[ZAKOŃCZ ODCINEK]




Przetłumaczone Rozdziały

Prolog
Prolog
Aaron
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IX
Beliath
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Ethan
Ścieżka czeka na swoją premierę
Ivan
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Raphael
Rozdział IRozdział IIRozdział III
Vladimir
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X



Polecamy przy czytaniu skorzystać z opcji Reader View.