Moonlight Lovers Wiki
Moonlight Lovers Wiki

Hej!

Tłumaczenie powstaje na podstawie nagrania z discorda ML. EDIT: Skończone!

Standardowo parę uwag na początek: 1. to nie jest solucja, 2. tłumaczenie jest kompletnie amatorskie, także mogą się w nim trafić drobne błędy, czy jakiś niefortunny dobór słów 3. zastrzegam sobie prawo lekkiej modyfikacji zdania, jeśli uznam, że napisane inaczej wyraża to samo co oryginał, ale lepiej brzmi po polsku.



Mała legenda:[]

- informacje, gdzie jesteśmy, co się dzieje na ekranie -
[moje uwagi do tłumaczenia, ewentualnie śmieszki]
Jak nie będę pewna, jaka forma tłumaczenia jest najbardziej akuratna, drugą umieszczę obok po /.



- jesteśmy w swoim pokoju, nocą -
E: Było spokojnie. I bezpiecznie. Nie czułam się tak od naprawdę dawna.
E: I minęło już trochę od czasu, gdy czułam, że jestem z kimś tak blisko.
E: Z głową spoczywającą na piersi Vladimira, słuchałam jego oddechu. Wydawał się pogrążony w głębokim śnie, a jego regularnie unosząca się i opadająca klatka piersiowa koiła mnie. Nie chciałam, by ta chwila się kończyła. Pozostawałam w bezruchu tak długo, jak to tylko możliwe, żeby go nie obudzić...
E: Obudziłam się może z godzinę temu i cieszyłam się każdą sekundą spędzoną w jego ramionach. Starałam się nie zadręczać tymi wszystkimi pytaniami, jakie pojawiały się w mojej głowie.
E: Jak daleko zaszliśmy w tamtej rozmowie? [no raczej niedaleko, skoro oboje jesteście ciągle ubrani xD] Co powinnam zrobić? Albo prościej - co mogę zrobić? Ostatecznie nic nie było jasne... nic poza tym, że oboje chcieliśmy... nie, że oboje potrzebowaliśmy być bliżej siebie.
E: (Zastanawiam się, czy powinnam go obudzić... Nigdy nawet nie myślałam o tym, jak oni się wybudzają. Już jakiś czas temu zapadła noc.)
E: (Poza tym, wydawało mi się, że słyszałam, że ktoś z pozostałych wstał. Jest mi tu całkiem wygodnie, ale nie mogę tak zostać całą noc...)
E: (Mogę spróbować delikatnie go obudzić.)
- tu mamy wybór, w jaki sposób chcemy obudzić Włodka xD -
E: (Zobaczmy, czy mogę delikatnie go obudzić... bez robienia zbyt wiele.)
E: (Zaczynam poznawać reakcje jego ciała na mój dotyk.)
E: Wtuliłam się w jego pierś i ostrożnie poruszyłam dłonią, czując jego skórę przez materiał koszuli. Zadrżałam, gdy usłyszałam jak jęknął, po czym zaczęłam się bawić jego guzikami i rysować delikatne kręgi na jego ciele.
E: Vladimir?
V: Hmpf... Co do... Och. Cześć. [jeżu drogi, rumieniący się Vladimir to najsłodszy portret w tej grze]
E: Gdy Vladimir się rozbudzał, pojawił się między nami moment zawahania. Potem, ku mojej uldze, położył dłoń na mojej i zaczął ją gładzić kciukiem.
E: Przepraszam, że cię budzę, ale już godzinę temu zapadła noc, więc...
V: Już? Normalnie nie śpię tyle. I zwykle wstaję jako jeden z pierwszych.
E: Przy okazji, zastanawiałam się - czy zwykle naturalnie się budzisz o zmroku?
V: Tak, ale są też inne ku temu powody. To jest również dla samoobrony. Gdy tylko zapada noc, jesteśmy w stanie zareagować na niebezpieczne sytuacje. Już wszyscy się zgodziliśmy, że Aaron będzie wstawał jako pierwszy.
E: Więc to całkiem logiczne, nawet jeśli wszyscy jesteście bardzo... różni. [w sensie, że mimo różnic podjęli wspólną decyzję]
V: To było zaskakujące nawet dla mnie, ale tak. I ponieważ naturalnie jestem czujny, to zasypiam i budzę się bardzo szybko.
E: Ach tak? Więc tym razem obudzenie cię to był dobry pomysł?
V: Tak, ponieważ w przeciwnym wypadku mógłbym spać jeszcze dłużej [zbrodnia! :O]
E: (Czy mogę być powodem tego, że zasnął tak mocno?)
- tu mamy wybór w jaki sposób chcemy o to zapytać -
E: Przepraszam, może to pytanie wyda się głupie, ale czy to ja jestem powodem, przez który spałeś do tak późna?
E: Mam na myśli, że to do ciebie niepodobne. Więc czy jest jakiś problem?
V: Co masz na myśli? Nie, nie martw się, to nie jest powód! To naprawdę nie jest problem, to...
V: Czasem śpimy dłużej niż zwykle, bo... nie ma powodu, by być w stanie najwyższej gotowości. Bo nie czujemy się zagrożeni. Cóż, zasadniczo tak jest, bo... czujemy się... dobrze. [tyle slów, by przekazać "tak, ty jesteś tego powodem"... XD]
E: (Och. Czy to znaczy, że czuje się tak samo jak ja?)
E: (Hej... równie dobrze też mogę to powiedzieć... był nieco zawstydzony, gdy sam to przyznawał.)
E: To dziwne, kiedy zasnęłam w twoich ramionach... Nie miałam żadnych koszmarów. Więc myślę, że mogę powiedzieć, że również czuję się dobrze, gdy jestem z tobą.
E: Kilka tygodni temu mogłam pożałować powiedzenia czegoś takiego. Mogłabym się obawiać, że Vladimir mnie odrzuci. Ale wiedziałam, że teraz sprawy wyglądały zupełnie inaczej.
E: I tym razem nie obrzucił mnie cierpkim spojrzeniem. Zamiast tego bezgłośnie otoczył ręką moją talię i przyciągnął mnie bliżej do siebie. [cóż, to zabawne, bo nigdzie w tekście nie pada, że Vladimir przestał ją przytulać, by musiał ją znowu obejmować xD]
E: Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu, gdy nachylił się do mnie i poczułam jego oddech na szyi... To było uczucie tak znajome, jak znajome były dla mnie blizny na mojej szyi. [ja to już się gubię - to rany się jej w końcu goją aż do całkowitego zniknięcia czy nie? Oo]
E: Wtedy nagle usłyszałam głośny ryk, niosący się echem przez rezydencję.
V: Co do...? To brzmiało jak Aaron. Chodźmy!
E: Co?!
V: Nie ma mowy, żebym cię zostawił samą, jeśli jesteśmy atakowani. Chcę móc cię bronić! To brzmiało jakby pochodziło z holu. Szybko!
E: (I co miałabym zrobić, jeśli on zaatakuje ciebie? Jak mogę cię chronić?)
- idziemy do holu -
E: Vladimir nie puszczał mojej ręki. Zbiegliśmy po schodach do holu, nie wiedząc, co tam znajdziemy.
E: Wpadliśmy na Beliatha i Raphaela. Gdy zobaczyłam ich pochylających się nad ciałem Aarona, zaczęłam się obawiać najgorszego.
E: Aaron?! Co się stało? Czy wszystko z nim w porządku? Aaron!
V: Odsuńcie się na litość boską! Czy potrzebuje pierwszej pomocy? Co do...
E: Gdy Beliath i Raphael się odsunęli, żebyśmy mogli zobaczyć Aarona, to nagle zmroziło mi krew w żyłach.
E: Jego koszulka była zbryzgana krwią, ale nie wyglądała na jego. W ramionach trzymał kobietę. Jedno spojrzenie na jej gardło i już było jasne, jak umarła...
V: Na litość boską... ja...
E: Vladimir mocniej ścisnął moją dłoń. Nie mogłam przestać patrzeć w oczy tej kobiety. Moje ciało nagle wydało mi się zimne i puste. Zupełnie jak to, na które patrzyłam.
E: Jeszcze nie tak dawno mogłam zemdleć na widok taki jak ten... ale teraz, co zaskakujące, byłam w stanie zachować zimną krew. [... a nawet zrobić się trochę głodna]
A: Znalazłem to ciało po drodze do rezydencji. Jest ciągle świeże! To oznacza wojnę, Vladimir! [noo to już ustaliliście ze dwa odcinki temu, ile razy to jeszcze będzie się powtarzać? XD]
B: Już o tym rozmawialiśmy! Szaleństwem byłoby rozpocząć atak, bez wcześniejszego przygotowania się!
A: I znowu pozwolić mu uciec? Albo dać mu czas na tak dobre zapoznanie się z rezydencją, by mógł nas zaatakować w naszym własnym domu? [tak jakby już tego nie zrobił...] Albo by kontynuował swój szał zabijania? To trwa już zdecydowanie zbyt długo!
V: Uspokójcie się! Aaron, co dokładnie się wydarzyło? Jeśli ciało nadal jest świeże i byłeś na zewnątrz, gdy to się wydarzyło, to czy cokolwiek widziałeś? Byłeś sam?
A: Nie, robiłem obchód z Ethanem. I w drodze powrotnej do rezydencji...
V: Czekaj, jeśli byłeś z Ethanem, to gdzie on teraz jest?
R: Nie mów mi, że wysłałeś go na poszukiwania mordercy!
A: Oboje się zgodziliśmy, że to właściwe posunięcie. Nie możemy już siedzieć z założonymi rękami! [w takich sytuacjach zwykle wysyła się tego, którego najmniej żal, także Ethan pasuje XD]
B: I powiedziałeś mu, by samodzielnie szukał mordercy?! Nie wierzę, że zrobiłeś coś takiego!
V: Porozmawiamy o tym później. Beliath, musimy go odnaleźć. Raphaelu, czy możesz pójść z Beliathem?
R: Oczywiście. Nie mógł odejść zbyt daleko. Będę w stanie od razu go znaleźć.
A: Nie idę z wami...
V: Nie myślisz racjonalnie, Aaron! Wiem, że to nie jest dla ciebie łatwe i to nie jest pierwszy raz, gdy coś takiego się wydarzyło, ale działałeś bez zastanowienia! Musimy być zjednoczeni. Zgadzam się z tobą, że tym razem sprawy mają się inaczej. [Aaron jak na swój wiek i doświadczenia to ma zaskakująco mięciutkie serduszko]
V: Nie możemy pozostać bez emocji, gdy spotykamy się taką wrogością. Działajmy, teraz! 
E: Vladimir położył rękę na ramieniu Aarona, by go uspokoić, podczas gdy dwa pozostałe wampiry wyszły. Z miejsca, gdzie stałam, mogłam zobaczyć, że schody były splamione krwią.
V: Aaron, czy mógłbyś schować to ciało tam, gdzie nikt go nie znajdzie? Musimy się zastanowić, jak je przenieść do Miasteczka, a tymczasem...
A: W porządku. Ale ostrzegałem cię, Vladimirze. Z tymi wszystkimi ostatnimi atakami w Miasteczku, coś takiego musiało się powtórzyć... I nie wiem, dlaczego nic nie zrobiłeś, by to zatrzymać. [przecież uczestniczyłeś w naradzie, gdy o tym decydowaliście XD no ale dobra, skoro potrzebujesz wyjaśnienia to proszę: Włodek nic nie zrobił, bo scenariusz zakłada, że atak na Neila nastąpi dopiero w dziewiątym odcinku, mam nadzieję, że pomogłam <3] Musimy pogadać.
E: (Jego głos był taki oziębły... Nigdy nie słyszałam, by Aaron tak się odzywał do Vladimira... ale przynajmniej postępuje zgodnie z [obecnym] planem...)
V: Jak sobie życzysz. Ale w naszych rękach są teraz ważniejsze sprawy. Przypuszczam, że Ivan nadal śpi? O tym też musimy porozmawiać. Wiem, że jest na nogach w ciągu dnia i potem śpi w nocy... to go czyni łatwym celem. Miałeś mieć na niego oko.
A: Tak jak ty miałeś mieć oko na resztę i się upewnić, że jesteśmy bezpieczni. [Aaron teraz xD]
E: (Spojrzał na mnie, gdy to mówił... Nie zapomniał, co się wydarzyło w nocy, gdy była burza...)
V: Eloise, chodź ze mną. Przenieśmy się do Salonu i tam poczekamy na pozostałych. Aaron, gdy skończysz zajmować się ciałem, to weź Ivana i przyprowadź go na spotkanie. [a może zamiast siedzieć i kwitnąć, to byście umyli schody, żeby Ivan nie zwariował? czy już zapomniano o tym wątku? XD echhh... ani trochę nie byłabym zła za scenę pucowania schodów z Włodkiem xD]
E: (Na litość boską, nie powinniście być wobec siebie tak wrogo nastawieni. Teraz bardziej niż kiedykolwiek musimy stać za sobą murem!)
- przenosimy się do Salonu - [no i tak zostawią te schody uwalone... :|]
E: Panowała cisza, gdy czekaliśmy na naszych przyjaciół. Usiedliśmy na przeciwległych końcach sofy. Tym razem zgrywanie rozjemcy było bezcelowe. Wyglądało na to, że odegra się tutaj wielka kłótnia. Musiałam się zdecydować, czy powinnam się w to angazować, a jeśli tak, to po czyjej opowiedzieć się stronie...
E: (Muszę coś powiedzieć. Ta cisza staje się nieznośna.)
- tu mamy wybór, który temat chcemy poruszyć z Włodkiem, by przełamać milczenie -
E: Vladimirze, nie odzywałeś się już od dłuższej chwili... Zastanawiasz się nad swoim kolejnym krokiem?
V: Tak, można tak powiedzieć. Prawda jest taka, że ta sytuacja robi się bardzo skomplikowana. W końcu ten wampir, kimkolwiek on jest, zabił już wielu ludzi. Nigdy czegoś takiego nie widzieliśmy wcześniej, więc to będzie trudne. Atmosfera podczas spotkania będzie bardzo napięta.
E: To też może być prawda, że od samego początku celował w rezydencję. Pamiętasz krew w ogrodzie? Zawsze miał nas na oku, czyż nie?
V: Nie wiem... To niemal wyglądało jak wypadek. Musiał w Lesie nieopodal rezydencji wpaść na kogoś, komu jakoś się udało przed nim uciec.
E: Ale... więc to oznacza, że polował w okolicy rezydencji już od samego początku? [oh geez, znowu zaczynamy dreptanie w miejscu]
V: Hm... Tak, być może. To wydawałoby się logicznym wnioskiem.
E: (I nie wydaje się zbyt z niego zadowolony.)
E: Zanim mogłam odpowiedzieć, drzwi do salonu otworzyły się i reszta grupy weszła do środka. Po ich minach mogłam stwierdzić, że tak jak się obawiałam, to będzie gorąca dyskusja.
V: Cieszę się, panowie, że widzę was całych i zdrowych.
B: Tak, cóż, sprowadzenie Ethana z powrotem nie było takie łatwe. Cholera, to nie na nas powinieneś być zły!
Et: Daliście mi powód, żebym był zły! Nie zamierzam czekać, aż wszyscy skończycie skomleć. Tym razem musimy coś zrobić. Czekaliśmy już zbyt długo!
V: Usiądźcie. Tak na dobry początek.
Et: Możesz zachowywać się jak głowa rodziny, ile tylko chcesz, Vladimirze, ale tym razem to nie ty będziesz podejmował ostateczną decyzję.
E: (Dobrze, że Vladimir wie jak zachować spokój w takich sytuacjach. Teraz, gdy wiem o jego dzieciństwie i o edukacji jaką otrzymał, łatwo dostrzec, skąd mu się bierze to poczucie władzy/autorytetu.)
V: W porządku. Myślę, że nie ma sensu sprzeczać się o to całymi godzinami. Dotarliśmy do punktu bez powrotu. Morderca sprowokował nas ostatni raz.
Et: Ach, po fakcie łatwo się zachowywać jak potężny przywódca, który kontroluje sytuację! Ale daj mi powiedzieć, co myślę!
- tu mamy wybór czy się wtrącić czy nie -
E: (Nie zamierzam się tu wtrącać. Jeszcze będzie na to czas. Na ten moment zamierzam tylko obserwować.)
R: Uspokój się, Ethan. Przypominam ci, że wszyscy byliśmy zgodni co do decyzji, które podjęliśmy na poprzednim spotkaniu. Z tobą włącznie.
Et: A ty, Raph, czy możesz mi przypomnieć, co ty sugerowałeś, żebyśmy zrobili? Siedzieli i czekali, czyż nie? To zabawne, że teraz nas pouczasz, podczas gdy na ostatnim spotkaniu tak czy inaczej nie mogłeś się zdecydować.
B: W porządku, uspokójcie się wszyscy. Ethan, zgadzam się z nimi. Nie byłem przychylny tej decyzji, ale zaakceptowałem ją wraz z innymi. Nie wiedzieliśmy, co mogło się wydarzyć później. Teraz... wiemy na czym stoimy [a raczej w czym - po kolana w g****]. I musimy się ruszyć do przodu.
E: (Aaron nadal nic nie powiedział. To niemal gorzej niż słyszeć jak krzyczy na pozostałych.)
V: Zakładam, że wszyscy od teraz się zgadzamy, że naszą najlepszą obroną będzie dobry atak. Teraz potrzebujemy zdecydować, jak to zrobimy. [polecam na Leeroya Jenkinsa xD dla niezorientowanych w grach MMO: to taki rodzaj szarży bez przygotowania, ale z okrzykiem bojowym na ustach XD]
E: (I proszę bardzo... Wojna się zaczęła...)
E: (Ciągle trzymałam się nadziei, że zmienią zdanie...) [i że jak to rozwiążą? grzecznie poproszą Neila, żeby sobie poszedł, a ten ujęty tą wyjątkową uprzejmością i taktem faktycznie sobie pójdzie? xD]
R: Chciałbym, żebyście wiedzieli, że myślę, że odpowiadanie przemocą donikąd nas nie zaprowadzi. [i mówi to jedyna uzbrojona osoba na sali xD oj Rafciu...]
E: (Och?)
Et: Daj spokój, więc chciałbyś spróbować porozmawiać z mordercą? Wiem, Raph, że jesteś ślepy, ale jak możesz nie dostrzegać, co tu się dzieje? Na wolności grasuje psychol, który atakuje wszystko co się rusza i jesteśmy jego następnym celem! [no to rozwiązanie już znasz - wystarczy przestać się ruszać, ha! <3]
B: Jeśli policzyć ataki w Miasteczku, to jest już pięcioro zabitych, nie wspominając już o ludziach, którzy zostali ranni. W ogólnym rozrachunku jesteśmy w niebezpieczeństwie.
A: Policjanci są pod ścianą. W końcu skończy się na tym, że postanowią przeszukać tę "starą, opuszczoną rezydencję" by sprawdzić, czy morderca się tam nie ukrywa. Już rozmawialiśmy o tym, jak będą się zastanawiać, gdzie poszła młoda właścicielka tej rezydencji. [swoją drogą, Aaron nadal jest w tej zakrwawionej koszulce xD]
E: (I teraz znowu wszyscy na mnie patrzą. Hurra.)
V: Przepraszam, Raphaelu, ale nie mamy już czasu. Teraz musimy przygotować plan działania.
A: Wytropić go. Wywabić go z jego dziury i zmusić do zapłacenia za to, co zrobił.
B: Hej, zgadzam się, że musimy zmusić tego psychola do zapłaty, ale mogą być poważne konsekwencje, jeśli spróbujemy go zabić! Jeden z nas może przy tym zginąć!
I: I jeśli nie dorwiemy go za pierwszym razem, to może wrócić, by nas wykończyć.
E: (Ivan wreszcie postanowił się odezwać.)
V: (I Vladimir ze swojej strony wydawał się naprawdę cierpieć...)
R: A czy młoda dama podzieliłaby się swoim zdaniem?
E: (Na litość boską, zaczyna się. Nie wiem, czy moja opinia naprawdę się liczy, ale to czas, by powiedzieć im, co myślę.)
Et: Jeśli chcesz być jedną z nas, to musisz zająć jakieś stanowisko. Co o tym wszystkim myślisz?
E: (Jeśli spróbujemy zabić tego wampira, to jest szansa, że się nam nie uda i niektórzy z nas mogą zginąć... albo jeśli uda się nam trzymać go z dala, to istnieje szansa, że wróci, by się zemścić...)
E: (Co jest w naszym najlepszym interesie?)
E: (I w końcu, czy ja w ogóle mam coś do powiedzenia w tym wszystkim? Czy nie powinnam przyjąć ich decyzji, niezależnie od tego jaka będzie i zrobić wszystko co w mojej mocy, by im przy tym pomóc?) [zostałaś zapytana o zdanie, więc po co w ogóle ta cała linijka?]
- tu mamy wybór za czym chcemy się opowiedzieć -
E: (Daj sobie czas, by się zastanowić. Nie pozwól się ponieść emocjom w tej napiętej atmosferze.)
E: (Musimy powstrzymać tego wampira przed dalszym krzywdzeniem innych. Ale jeśli spróbujemy go zabić, niezależnie od tego co się stanie, będziemy musieli za to zapłacić swoją cenę.)
E: W porządku. Jak wszyscy wiecie, mogłam być jedną z ofiar tego mordercy. [*kaszlnięcie* razem z Włodkiem *kaszlnięcie*] Chcę zatrzymać tego wampira bardziej niż cokolwek innego, ale to nie oznacza ryzykowania wszystkim w trakcie.
E: Jest już dostatecznie dużo ofiar i nie chcę, by którykolwiek z was był następny na tej liście... Spróbujmy go unieszkodliwić i upewnijmy się, że już nigdy tu nie wróci.
R: Nie zaszkodzi być trochę bardziej umiarkowanym w naszym podejściu. [aha, czyli Neil będzie walczył na serio, a wy na pół gwizdka? co może pójść nie tak? XD]
E: (Wydawało mi się, że widziałam, jak Vladimir się uśmiechnął.)
E: Tyle mam do powiedzenia.
V: Dziękuję, Eloise. Myślę, że dla wszystkich jest to jasne. Głosujmy.
R: Powinniśmy spróbować go unieruchomić/unieszkodliwić [podczas głosowania jest używane słowo oznaczające "unieruchomienie", ale ogółem z kontekstu rozmowy wynika, że chodzi o "unieszkodliwienie" a dokładniej "rozbrojenie"]
A: Powinniśmy go wytropić i zabić.
I: Spróbować go unieruchomić.
B: Jestem za Raphem i Ivanem. Powinniśmy go unieruchomić.
Et: Głosuję za zabiciem tego psychola.
E: (Cztery głosy za unieruchomieniem go i dwa za tym, by go zaatakować i zabić... Na pierwszy rzut oka, niezależnie od tego, za czym zagłosuje Vladimir, już podjęli decyzję.)
R: Vladimir, co o tym sądzisz?
E: (Oczy wszystkich skupiły się na nim.)
V: W porządku. Wiem, że nie wszyscy się ze mną zgodzicie, ale myślę... że najlepiej będzie spróbować unieruchomić tego wampira. [początek zdania sugerował, że zamierza powiedzieć coś kontrowersyjnego a tu dupa, poszedł za większością; jestem zawiedziona XD]
E: (Więc to koniec! Wytropimy tego wampira i unieszkodliwimy go.) [jestem w sumie ciekawa, w jaki sposób chcą go unieszkodliwić/rozbroić; wybiją mu zęby?]
A: Mogłem się tego domyślić. To jasne, że się z wami nie zgadzam, ale niech tak będzie. Nadal mam jednak ostatnie słowa na przestrogę.
V: I jak one brzmią?
E: (O-oł...)
A: Chcę pogadać o tym, kto będzie prowadził polowanie. Skoro nie jesteś w stanie nam pomóc przez swoją "przypadłość", to nie sądzę, byś był dobrą osobą do zajęcia się tą sytuacją.
V: Niech zgadnę. Automatycznie czyni cię to najbardziej wykwalifikowaną osobą do tej roboty. Czyż nie?
A: Nie jesteś wojownikiem! A potrzebujemy kogoś, kto umie walczyć!
E: (Jeszcze nigdy nie słyszałam, by Aaron wyrażał się tak śmiało. Nawet próbuje przejąć dowodzenie grupą! To strona, której u niego wcześniej nie dostrzegałam!)
E: (Ta sytuacja musiała mocno go dotknąć... musiało mu to przypominać o tym, co wydarzyło się wcześniej.)
V: I tak jak w przypadku każdego innego żołnierza, to że jesteś mocny na polu walki nie oznacza, że wiesz jak zaplanować atak. [ja nie chcę nic mówić, ale Włodkowe wykształcenie ekonomiczne też nie jest w tej kwestii szczególnie pomocne] Ale jeśli myślisz, że jedynym sposobem udziału w tym jest walka na linii frotu, to właśnie to zrobię.
A: Słucham?
E: (Ale... przecież nie może wyjść, gdy świeci księżyc!)
V: Dzięki tej paskudnej pogodzie i bezksiężycowym nocom, jakie mieliśmy, mogę wyjść, jeśli założę kaptur. Ivan udowodnił, że to jest możliwe swoimi dziennymi spacerami. Oczywiście nie mogę odejść zbyt daleko, ale jeśli to konieczne, to jestem w stanie patrolować okolicę i chronić rezydencję.
A: Nie jest [to konieczne]... To dla ciebie zbyt niebezpieczne. Nie ma sensu, byś się narażał na... [ciekawostka: między tą a poprzednią swoją linijką Aaron zdążył się wykąpać, wyprać i wysuszyć swoją koszulkę, bo już nie nosi śladów krwi... ciekawe, ile tak naprawdę trwała ta przemowa Vladimira XD]
V: Ale jeśli tego nie zrobię, to nigdy nie będziemy mogli zdecydować o planie. Więc taka jest moja decyzja. Zamierzam brać w tym udział. I zamierzamy się upewnić, że ten wampir już nigdy nikogo nie skrzywdzi. [to brzmi zupełnie jakby mieli go zabić... ale nie chcą go zabić, aha]
V: Nadal musimy się uporać tej nocy z ciałem, więc jutro zaczniemy przygotowania do polowania. Beliath, Ethan, wiecie, co robić. Zabierzcie ze sobą Aarona. Rezydencja zostanie zamknięta na noc. Jesteście jedynymi, którzy mogą wyjść bez pozwolenia.
V: I w takim razie... to spotkanie jest zakończone.
E: Gdy Vladimir skończył przemowę, nagle wstał i ruszył do wyjścia tak szybko, że poły jego płaszcza łopotały za nim. Gniewnie stukał przy tym laską i na koniec trzasnął drzwiami. Taka gwałtowność nie była w jego stylu. [to tyle jeśli chodzi o zachowanie jakiejś klasy xD]
E: Pozostali stali tak jak stali, nie wiedząc, co zrobić. Ale w końcu zaczęli wychodzić jeden po drugim, kiwając mi głową po drodze do wyjścia. I w końcu zostałam sama. Myślałam o tym, co Vladimir dopiero co powiedział.
E: (Czy on naprawdę zamierzał to zrobić? Dlaczego wystawi się na takie niebezpieczeństwo? Co chciał tym udowodnić?)
E: (I wyraźnie nie jestem jedyną osobą, która tak myśli. Chciałabym usłyszeć, co pozostali mają na ten temat do powiedzenia.)
- tu mamy wybór czy pogadać z Beliathem, czy z Aaronem -
E: (Aaron wydawał się tej nocy szczególnie zdystansowany wobec Vladimira. Patrzył na niego podejrzliwie przez całą dyskusję. Może zauważył coś, co ja przegapiłam.)
E: (Poszedł do Saloniku. Poszukam go.)
E: (Vladimir... co ty sobie myślisz?)
- przenosimy się do Saloniku -
E: (Miałam rację, jest tutaj.) [a nie miał przypadkiem się zająć przeniesieniem ciała do Miasteczka? XD]
E: (Wydawał się pogrążony w myślach i wyglądał na zmartwionego. To musiało być poważne, skoro nawet nie usłyszał, że przyszłam.)
- tu mamy wybór jak chcemy się wobec niego zachować -
E: (W porządku, jeśli nie usłyszał mojego przyjścia i nie wyczuł, że jestem w pokoju, to powinnam delikatnie zwrócić jego uwagę.)
E: (Podeszłam nieco bliżej... i klepnęłam go lekko w ramię.)
E: (Proszę, nie uderz mnie.) [xD]
- pojawia się Aaron i znowu jest pobrudzony XD może już zdążył ogarnąć sprawę ciała -
A: Eloise? Jak długo już tu jesteś?
E: Przepraszam, że ci przeszkadzam, Aaronie. Mam nadzieję, że cię nie zaskoczyłam. [tak w ogóle to jestem w szoku, że w tym odcinku jeszcze ani razu nie porównała go do wilka]
A: Zostałem zaskoczony i to mnie martwi. Jestem cały w nerwach i to nie wróży dobrze na jutro... Jakbym nie miał już dość zmartwień.
E: (Ok, jest tak, jak się spodziewałam. Ma sporo na głowie, podobnie jak ja.) [pogratulować przenikliwości, to pewnie supermoc Kielicha]
A: Cóż, nie spodziewałem się cię tu zobaczyć. Myślałem, że już odeszłaś, by być z przywódcą naszej grupy.
E: (To było naprawdę sarkastyczne! Tym razem się nie drażnił.)
E: Aaron... czy ty masz jakiś problem z Vladimirem? Nigdy wcześniej nie widziałam, żebyś tak mu się stawiał. Albo kwestionował jego autorytet. I popraw mnie, jeśli się mylę, ale wygląda na to, że twoje zachowanie było spowodowane czymś więcej niż różnicą zdań.
A: Jeśli chcesz wiedzieć, co o tym wszystkim sądzę, to ci powiem, ale nie będę owijał w bawełnę.
E: (Czy jest aż tak źle?)
E: Dobrze... Jestem zmartwiona tym, jak Vladimir zareagował i chciałabym wiedzieć, czy mój niepokój jest usprawiedliwiony...
A: Nie wiem, czy możesz "usprawiedliwić" to, jak się czujesz, ale myślę, że Vladimir jest niezdolny do zajęcia się tą sytuacją. I to jest pierwszy raz, gdy kwestionuję jego przywództwo.
- tu mamy wybór czy pozostać uprzejmą, czy spiąć zad -
E: Niezdolny? Naprawdę tak myślisz? Ale on wydaje się tak samo zaniepokojony jak wy wszyscy. To jasne, że chce już to wszystko zakończyć i się upewnić, że wszyscy jesteśmy bezpieczni!
A: To może być prawda, ale zapomniałaś o jednej rzeczy.
E: Co masz na myśli?
A: Mam na myśli to, że zachowuje się jak nie on i mój instynkt mi podpowiada, że to nie dlatego, że jest zmartwiony czy czuje się zagrożony. Vladimir jest rozsądną osobą.
A: Wystawianie się na niebezpieczeństwo i myślenie, że może się zająć tą sytuacją, jest głupotą z jego strony. Może się stać ciężarem, a my staramy się, żeby nie było więcej ofiar... I to jest problem.
E: Nie myślałam o tym w ten sposób... [w żaden inny w sumie też nie, także zero zdziwienia]
A: Znam go od długiego czasu. Niemal od roku, w którym został przemieniony. Uważam go za przyjaciela, ale tym razem nie wiem, jak mu przemówić do rozsądku, bo nie jestem pewny, skąd mu się wzięło takie zachowanie. [powód jako taki prawdopodobnie masz przed sobą, ale tak tylko strzelam]
A: Jesteś z nim blisko i twoje moce Kielicha rosną. Również musiałaś zauważyć, że coś jest nie tak.
- tu mamy wybór czy się uczepić mocy Kielicha, czy dopytywać o to, czy tak widać ich związek -
E: O jakich mocach mówisz? Wiem, że powinnam je mieć, ale szczerze mówiąc, naprawdę ich nie wyczuwam.
A: Nigdy się nie zastanawiałaś, dlaczego jesteś lepsza ode mnie w wyczuwaniu obecności wampirów? [a jest? XD] To nie jest coś, co przychodzi naturalnie. To coś innego.
A: Cóż, w każdym razie wiesz już, co myślę. I szczerze mówiąc, nie czuję się zbyt spokojny, niezależnie od tego, co Vladimir planuje.
A: Teraz moja kolej, by o coś spytać. Z nas dwojga, myślę, że to ty masz największą szansę porozmawiania z nim o tym, co go męczy. Wiem, że to nie w tej sprawie przyszłaś się ze mną zobaczyć, ale to ważne.
A: Proszę, spróbuj z nim porozmawiać i zobaczyć, czy zmieni zdanie. W przeciwnym razie ta historia może mieć dla nas bardzo złe zakończenie. [ciekawe, czy to jakaś wskazówka co do endingu gry :D]
E: (Naprawdę? Czy on mówi poważnie?)
E: Zobaczę, co mogę zrobić. Obiecuję. Również jestem zaniepokojona... Nie chcę, by coś mu się stało. Albo tobie.
A: Dziękuję.
- wychodzimy do Salonu -
E: (Więc nie zwariowałam, Vladimir naprawdę się zachowywał jak nie on.)
E: (Dołączenie do polowania na mordercę jest dla niego zbyt niebezpieczne. I myślę, że jego potrzeba zrobienia tego jest nieracjonalna. Jak Vladimir może w ogóle myśleć o wystawianiu pozostałych na niebezpieczeństwo?)
E: (Nie jestem pewna, co nim kieruje... ale nie mogę mu pozwolić tego zrobić.)
E: (Widzę tylko jedno możliwe rozwiązanie. To ja powinnam zająć jego miejsce w obronie rezydencji i polowaniu na wampira.) [ahahahahaha ]
E: (Nie wiem, co inni o tym pomyślą, ale obiecałam im pomóc. W końcu mam te przeklęte moce, czyż nie? Muszą być w czymś dobre!) [ahahahaha ]
E: (To jasne, że niektórzy członkowie grupy są wojownikami i niektórzy są tutaj tylko by pomóc. Może nie będę w stanie walczyć, ale jeśli mogę wyczuć obecność wampirów i moje zmysły się wyostrzyły, to mogę być przydatna!) [ahahahaha ]
E: (I najnowszy trop jest nadal świeży. Powinnam od tego zacząć.) [ahahahahaha... *ociera łzy* dobra, chyba się już uspokoiłam; chyba nie muszę tłumaczyć, że użyteczność Eloise jest gdzieś tak na poziomie trochę poniżej Włodka? xD i że jej śmierć zabiera do grobu dwie osoby, a Włodka tylko jedną?]
E: (Tym razem to do mnie należy ochrona Vladimira.)
- przenosimy się do holu -
E: (Na schodach nadal są ślady krwi... Zacznijmy od tego...) [a, czyli mam rozumieć, że takie coś już Ivanowi nie przeszkadza? xD]
E: Przykucnęłam, by zbadać szkarłatne plamy na podłodze, gdzie krew jeszcze w pełni nie wyschła. Lekko zadrżałam, gdy poczułam mokrą substancję i zobaczyłam, jak konstrastowała z moimi bladymi opuszkami palców.
E: Uniosłam dłoń do nozdrzy i powąchałam krew, a potem nagle poczułam coś za sobą.
E: Czując się osaczona, odwróciłam się i znalazłam się twarzą w twarz z mężczyzną, który był o wiele większy ode mnie. [biorąc pod uwagę, że ciągle kucałaś, to raczej znalazłaś się twarzą w... no... "na wysokości zadania" xD] Wtedy się zorientowałam, że to Aaron. Patrzył na mnie z góry ze skrzyżowanymi rękami.
A: Nieźle. Poza Raphaelem, nikt zazwyczaj nie słyszy, że podchodzę.
E: Właściwie to cię nie "usłyszałam".
A: Ale wyczułaś, że jestem blisko?
E: ... Tak.
A: Nieźle. Twoje zmysły się wyostrzyły, ale to nie tłumaczy, dlaczego klęczysz, by powąchać krew tej biednej kobiety. [ta wymiana zdań wygląda przekomicznie, biorąc pod uwagę, że wcześniejsze wybory dialogowe dawały możliwość już porozmawiania o tym z Aaronem raptem parę minut wcześniej; ktoś, kto odpowiada za pilnowanie, by podejmowane wybory nie generowały takich przypałów we wspólnej części fabuły, naprawdę nie zasłużył na swoją wypłatę]
- tu mamy wybór, co powiedzieć -
E: Myślałam o tym, co mi powiedziałeś w Saloniku... i zastanawiałam się, jak mogłabym pomóc. [ahahaha, ok, teraz zrobiło się jeszcze śmieszniej, skoro Aaron i Eloise się zachowują jakby tamta rozmowa jednocześnie się odbyła i nie odbyła XD]
A: Ach tak? Właściwie to twoje dary mogą tym razem okazać się przydatne. Więc przyszłaś tu poszukać wskazówek, gdzie znaleźliśmy ciało ostatniej ofiary?
E: Taki był pomysł, tak.
A: Nie chcę cię rozczarować, ale Ethan i ja przeszukaliśmy okolicę i nie byliśmy w stanie określić, którędy poszedł, albo jak się tu dostał. Naprawdę zatarł swoje ślady. Myślisz, że możesz zrobić to lepiej?
E: Nie wiem, ale jestem zmęczona siedzeniem z założonymi rękami. Nie zaszkodzi spróbować pomóc, czyż nie?
A: W porządku, to ma sens. I jaki masz plan?
E: Można powiedzieć, że próbuję odkryć, jak mogę wykorzystać te cholerne moce, które zostały mi dane.
A: To brzmi jak dobry plan [co? coś mnie ominęło? kiedy ona przedstawiła jakiś plan? XD]. Może jak połączymy nasze siły, to nas dokądś doprowadzi.
- tu mamy wybór, czy się zdziwić, że Aaron chce nam pomóc, czy się ucieszyć -
E: Naprawdę? Będziemy skuteczniejsi, jeśli będziemy razem pracować. Dziękuję bardzo. Za twoją pomoc... i za zaufanie.
A: Będziemy potrzebować każdej pomocy, jaką tylko możemy otrzymać, jeśli mamy się zmierzyć z tak potężnym przeciwnikiem. Ty i ja będziemy tej nocy partnerami. [a czy przypadkiem Eloise nie ma zakazu wychodzenia z rezydencji? i to Włodkowy! xD]
A: Nigdy nie miałem Kielicha, ale miałem szansę kilka poznać. Z odpowiednim treningiem mogą być bardzo przydatne, nawet jeśli nie są dobrymi wojownikami. [taki przydatny Kielich... byłaby wielka szkoda, gdyby nikt dotychczas nie zaprzątnął sobie głowy wytrenowaniem go... a nie, czekaj... xD raaany, w tej grze wszystko jest od dupy strony]
E: (Miło jest w końcu uzyskać trochę pomocy i wsparcia!)
A: Z drugiej strony nie wygląda na to, byś kontrolowała swoje moce. Mam rację?
E: To prawda... Myślę, że zamierzam zaufać swoim instynktom.
A: No to zacznijmy. Zapoznanie się z zapachem krwi było dobrym pomysłem. Musiałaś się już do niego przyzwyczaić przy ugryzieniach Vladimira, ale teraz musisz pójść na całość.
E: Co masz na myśli?
A: Nawet z twoimi mocami, twój zmysł węchu nigdy nie będzie tak dobry jak mój. Nie tylko wąchaj krew. Spróbuj ją.
E: Co?!
A: Nie proszę cię o to, byś ją jadła, tylko żebyś ją spróbowała. To powinno cię uczynić bardziej wyczuloną na ten szczególny typ krwi, co nam pomoże w poszukiwaniach.
- tu mamy wybór -
E: No... no nie wiem, Aaronie. To naprawdę...
A: Rozumiem, jakie to może być dla ciebie przerażające i obrzydzające. Ale wraz z poświęceniem przychodzi wielka nagroda, Eloise. Jeśli naprawdę chcesz wziąć udział w tej bitwie... to musisz chwycić byka za rogi.
A: Zaakceptuj swoje moce i swoją rolę jako Kielicha. Spróbuj krwi. [nie wiedzieć czemu, Aaron tym powtarzaniem o próbowaniu krwi przypomniał mi stary odcinek Smosha, w którym Ian zgubił się w lesie i przez cały czas chodził za nim Bear Grylls, powtarzający jak mantrę "WYPIJ SWÓJ MOCZ" XD]

E: Słowa Aarona odbijały się echem w mojej głowie, gdy patrzyłam na czerwony płyn na moich palcach. W bruzdach i fałdach mojej skóry krew tak dokładnie podążała liniami, że to niemal wyglądała jak druga sieć żył.
E: Wszystkie moje pytania i wątpliwości nagle do mnie wróciły. Czym się stałam? Czy byłam nadal człowiekiem? Czy byłam pełnoprawnym Kielichem? Albo tworzącym się drapieżnikiem? 
E: Jeśli zdecydyję się iść dalej tą ścieżką... to czy to było to, czego dla siebie chciałam? Czego właściwie ja chciałam?
E: Ale tym razem w moim umyśle pojawiła się jasna odpowiedź. To nie była już kwestia strachu czy pragnienia. Spróbowanie krwi może mi pozwolić pomóć moim przyjaciołom. A może nawet ochronić Vladimira.
E: Nieważne, jak to może mnie zmienić, musiałam to zrobić.
E: Więc zlizałam krew z palców, tak szybko, jak tylko mogłam, tak jak się wypija łyk wódki, żeby uniknąć palenia w gardle. I pozwoliłam temu smakowi zardzewiałego metalu zalać moje usta.
E: (To... to dziwne uczucie.)
A: Eloise, wszystko w porządku?
E: Myślę... myślę, że tak. To dziwne, to prawie jak wypicie mocnego alkoholu... Wiesz, gdy nagle robi ci się cieplej i wszystko wydaje się bardziej żywe?
A: Tak, rozumiem. Więc, czy myślisz, że możesz wyśledzić zapach?
E: Właściwie... Wygląda na to, że pochodzi z... ogrodu.
A: Co? Nic tam nie znaleźliśmy... ale w porządku. Chodźmy. Teraz to jest w twoich rękach.
E: (Mam nadzieję, że moje instynkty mają rację.)
- przenosimy się do ogrodu -
E: Gdy dotarliśmy do ogrodu, nie miałam już żadnych wątpliwości. Przeczucie, które mnie tu przyprowadziło, stawało się coraz mocniejsze.
E: Wtedy stałam się pewna. To było trudne do wyjaśnienia, ale tej jednej rzeczy byłam pewna: po prostu to wiedziałam. Mogłam wyczuć obecność krwi wokół mnie tak mocno jak wtedy, gdy smakowałam ją w ustach.
A: I co? Myślisz, że jesteśmy na dobrej drodze?
E: Prawie. To nadal niejasne/mgliste przeczucie, ale wiem, że był tutaj. Wyczuwam krew.
A: Coś jeszcze?
E: Wiesz, robię co mogę.
A: Tak, tak, wiem. Ale tak pomyślałem: jeśli krew ma na ciebie tak mocny wpływ, to może powinnaś spróbować jej jeszcze raz? Nadal jest jej sporo na twoich dłoniach. [przez chwilę myślałam, że zaproponuje jej wyssanie krwi z jego koszulki XD][swoją drogą, jak ona tykała tej krwi, że uwaliła sobie nią całe dłonie? XD]
- tu mamy wybór, co odpowiedzieć -
E: (Ugh... tak jakby było mi mało...) 
E: (Ale w tym momencie, głupotą byłoby mieć wątpliwości. Zaakceptowałam rzeczy takimi, jakie są i podjęłam decyzję.)
E: W porządku... równie dobrze możemy spróbować.
E: Bez dalszego wahania, uniosłam dłoń do ust. Po kontemplacji zaschniętej krwi, posłusznie ją zlizałam.
E: Ale choć bardzo liczyłam, że coś poczuję, to tym razem nic się nie wydarzyło.
E: Aaron, myślę, że to nie zadziałało.
A: Jesteś pewna? Poczekaj chwilę, może...
E: Nawet nie usłyszałam końca jego wypowiedzi.
E: Nagle poczułam prąd przebiegający przez moje ciało. Byłam oszołomiona i zaczęłam się chwiać. W panice zaczęłam machać rękami, próbując się czegoś złapać.
E: Cała się trzęsłam i zalewały mnie fale gorąca i zimna. Zaczęłam czuć mdłości.
- ekran się zaciemnił -
E: Mój wzrok się zamazał. Gdy gorączkowo mrugałam oczami, mogłam zobaczyć gwiazdy i błyski światła.
E: I wtedy wraz z gwałtownym dreszczem, otworzyłam oczy.
- tło ogrodu jest czarno-białe -
E: Mogłam zobaczyć cały ogród w czerni i bieli. Wszystko ukazywało się w takich szczegółach, że mogłam dostrzec najmniejszy liść i poczuć najlżejszy podmuch wiatru. Mogłam zobaczyć i poczuć absolutnie wszystko.

E: I było niemożliwym niezauważyć błysków światła, które zaczęły się pojawiać wszędzie w ogrodzie. Te oślepiające promienie wydawały się pochodzić z Lasu, przechodziły przez ogród i prowadziły do rezydencji za nami.
E: Były też szlaki ze światła, unoszące się nad ziemią jak mgła. Ogród był rozświetlony promieniami, które krzyżowały się w każdym kierunku.
- tło się zmienia na normalne -
E: Gdy znowu mrugnęłam, do widzianego przeze mnie świata wróciły kolory [to moja luźna interpretacja, bo dosłowne tłumaczenie tego, co tu mówi Eloise brzmi głupio po polsku] i mogłam usłyszeć głos Aarona, który wypowiadał moje imię.
A: Eloise, nic ci nie jest?!
- tu mamy wybór, co powiedzieć -
E: Tak... tak myślę. Czułam trochę nudności na początku, ale już mi lepiej... Co się właśnie wydarzyło? Nagle zniknęły kolory i wszystko widziałam w czerni i bieli...
E: (Ale co najważniejsze, czy to krew wszędzie widziałam?)
A: Twoje oczy stały się... mój boże, to było prawie jakbyś oślepła. Stały się całkowicie białe!
E: To było...
E: (Oddychaj. Uspokój się. Myśl.)
E: Aaronie, myślę, że wiem z której strony ten wampir przyszedł, gdy przyniósł tu swoją ofiarę.
A: Ale jak? [magia] Co widziałaś?
E: Nie pytaj mnie jak albo dlaczego, ale "widziałam" to. Wiem dokładnie, gdzie ją zabrał, nawet jeśli ostrożnie zatarł swoje ślady.
A: Gdybyś mogła mi powiedzieć, co widziałaś, to byłoby niezwykle pomocne!
E: Ale wciąż, to dziwne...
A: Co jest dziwne?
E: Moim specjalnym widzeniem wyraźnie widziałam krew. To było tak, jakby plamy krwi zostały podświetlone jakąś lampą UV, wiesz?
A: Rozumiem. Taką jak te, których policjanci używają do wykrywania śladów krwi.
E: To nie było tylko to. Także czułam się, jakbym widziała ścieżki, jakimi ten wampir chodził... ale to było niewyraźne i to uczucie nie trwało zbyt długo.
E: To było tak, jakbym mogła zobaczyć trop, który zostawił.
A: Naprawdę? To będzie niezwykle użyteczne! Musiałaś widzieć, gdzie wszedł do ogrodu!
E: Tak, powinnam móc zobaczyć, jak się tu dostał, ale to nie to mnie martwi.
A: To co w takim razie?
E: Nie wyglądało na to, by był tutaj tylko raz... Ślady były jasne, co oznacza, że musiały być "świeże"... i było ich mnóstwo. Nachodziły na siebie/krzyżowały się.
A: Jesteś... pewna? [na miejscu Aarona zrobiłoby mi się teraz słabo XD]
- tu mamy wybór jak zareagować -
E: (Jak mogę być pewna? To nie trwało nawet minuty i wszystko było trudne do zobaczenia przez tę krew wszędzie! Co mogę mu powiedzieć? Jeśli się mylę, skieruję wszystkich na niewłaściwą ścieżkę.)
E: Nie mogę powiedzieć, że jestem całkowicie pewna... Chciałabym, ale to jest pierwszy raz, gdy doświadczyłam czegoś takiego i mogę polegać tylko na mojej intuicji.
A: Masz rację... ale zapamiętam ten szczegół. Jeśli masz rację, to może być bardzo ważna wskazówka.
A: Czy przypadkiem jesteś może pewna, że to nie były nasze ślady?
E: Nie, jestem już zaznajomiona z waszymi aurami. Można powiedzieć, że macie swój "podpis". To nielogiczne, ale tak właśnie jest. I te ślady tutaj... Wiem, że one należą do mordercy. [jak na kogoś, kto doświadczył czegoś zupełnie nowego i obcego, to całkiem dużo wie... bo wie i już xD to taka łagodniejsza wersja deus ex machiny]
A: To więcej niż trzeba. Teraz gdy wiem, z jakiego kierunku przychodzi, powinienem móc podążyć jego śladem.
E: Ale czy już nie przeszukałeś ogrodu?
A: Nie miałem czasu, więc zdecydowałem wyśledzić jego drogę ucieczki. Oszczędziłaś mi sporo czasu. [byłaby beka, jakby źle zrozumiała wizję, bo nie ma pojęcia jak ją odczytać, a jej intuicja jest tak samo mądra jak ona xD]
E: Nie czuję, bym zrobiła tak wiele.
A: Jesteś w błędzie, Eloise. Wiem, że się starałaś nam pomóc i już ta informacja jest bardzo przydatna. Zamierzam znaleźć Beliatha i Ivana, i z nimi sprawdzić, gdzie ten trop prowadzi. [ej, ale mama zabroniła Ivanowi wychodzić z domu xD]
E: Czy to znaczy, że zamierzacie za nim podążyć? Ale co jeśli czeka na was z zasadzką?
A: Nie zamierzam pójść jego śladem zbyt daleko. Chcemy tylko poznać jego granice. Ten wampir prawdopodobnie myśli, że nie zostawił żadnych śladów. W rzeczywistości bez twojej pomocy, odkrycie jego tropu mogłoby być niemożliwe. Wykonał naprawdę dobrą robotę przy zacieraniu swoich śladów.
E: Naprawdę?
A: Wcześniej Ethan i ja nie byliśmy w stanie nic znaleźć. To doprowadzało nas do szału. Także dziękuję. Naprawdę.
A: Wracajmy do rezydencji. Muszę się przygotować.
E: Po drodze dałam mu tyle informacji, ile tylko mogłam. Miło było wreszcie aktywnie uczestniczyć w tej sytuacji, nawet jeśli to się wydawało trochę dziwne.
- przenosimy się do holu -
E: Gdy wróciliśmy do holu, mogłam już tylko liczyć, że te informacje okażą się użyteczne.
E: Naprawdę chcesz tam wracać? Nawet jeśli wiemy, gdzie poszedł, to myślałam, że wszyscy się zgodziliśmy z Vladimirem, by zamknąć na noc rezydencję i nie robić niczego ryzykownego.
A: Jestem całkowicie pewny. Chcę wziąć ze sobą Beliatha i Ivana, żeby zbadać okolicę. Tak jak mówiłem, nie zamierzamy odejść zbyt daleko, ale musimy podążyć jego śladami, póki są ciągle świeże.
E: A co jeśli traficie na tego wampira? [to ups? xD]
A: Będziemy na tyle blisko rezydencji, żeby uciec. Będzie nas troje, a on jest jeden, więc nie ryzykujemy zbyt wiele. W międzyczasie zamierzam wykonać rozkaz Vladimira i zamknąć rezydencję, gdy wyjdziemy. [... jednocześnie łamiąc rozkaz Vladimira, bo bierze ze sobą Ivana XD cóż, wychodzi na zero xD]
E: (W porządku, czyli zostaję z Raphaelem i Vladimirem. Wszystko powinno być dobrze.)
- tu mamy wybór -
E: Jak możesz się spodziewać, nie jestem zachwycona tym pomysłem, ale wiem, że próba nakłonienia cię do zmiany zdania jest bezcelowa. Mam rację?
A: Jestem poruszony twoją troską, ale masz rację, nie zamierzam zmienić zdania. Będziemy ostrożni, dobrze? I... jeszcze raz dzięki za pomoc.
E: Nadal miałam zastrzeżenia, ale poczułam się trochę lepiej, gdy zobaczyłam na twarzy Aarona pewny siebie uśmiech. Jeśli ktoś może sobie poradzić z sytuacją taką jak ta, to właśnie on.
E: A jeśli chodzi o mnie...
A: Będziesz musiała poinformować Vladimira o tym planie. Nie przeszkadza ci to? Nie chcę cię do niczego zmuszać wbrew twojej woli.
E: To jest coś, co muszę zrobić. Ale dzięki, że zapytałeś. Powodzenia.
A: Dzięki! Do zobaczenia!
E: Po tym jak Aaron zniknął na górze schodów, zostałam sama w holu.
E: (Te nowe moce... są naprawdę potężne... i potrzebowały krwi, by działać.)
E: (I teraz będę musiała wszystko wyjaśnić Vladimirowi, a na dodatek mu powiedzieć, że zajmę jego miejsce na polowaniu.) [ech, chyba jednak nie powinnam się tak śmiać z użyteczności Eloise, bo jak nagle potrafiła świetne sobie poradzić z wytropieniem niewytrapialnego, to jeszcze się może okazać, że potrafi też pokonać niepokonanego, ech][ale co się pośmiałam, to moje xD]
E: (Od razu powinnam pójść go poszukać. Może jest w Bibliotece? Albo Saloniku?)
- po chwili łażenia lądujemy z powrotem w holu -
E: (Usłyszałam hałas...)
E: Wyglądało na to, że ktoś nadchodził. Nie wiedząc, kto to jest, ostrożnie weszłam do pokoju. Nie miałam powodów do obaw, ale nadal...
E: Podeszłam do wejścia do kuchni, gdy drzwi do spiżarni otwierały się przed Vladimirem.
E: (Hę? Co on tam robi?) [ja bym poszła za nim, bo jeśli ktoś czeka na opustoszenie domu, by podejść w jakieś nietypowe dla siebie miejsce, to na 99% chowa tam jakieś słodycze XD]
E: Zamierzałam podejść do niego, ale nagle coś w jego zachowaniu mnie zatrzymało. Vladimir wydawał się rozgorączkowany. Przekradając się wzdłuż ścian sprawiał wrażenie, że próbował się upewnić, że nikt go nie widział.
E: Poszłam za nim do kuchni i schowałam się przy framudze drzwi prowadzących do holu. Stąd widziałam, jak w pośpiechu poszedł na górę po schodach, odwracając głowę, by spojrzeć za siebie.
E: Po tym zniknął. Stałam w ciemności, niezdolna do poruszenia się.
E: (O co tu chodziło? Dlaczego zachowywał się jak włamywacz próbujący nie dać się przyłapać?)
E: (Poza tym, w kuchni nic nie ma. Oprócz...)
E: (Oprócz... zamkniętych drzwi.)
E: Może tak naprawdę nigdy wcześniej tego nie zauważyłam. [że zaglądał do spiżarni] W końcu to był dom Vladimira. [haha, już nawet nie udaje, że rości sobie jakieś prawa do rezydencji xD]
E: Ale coś mi podpowiadało, że chodziło o coś innego. Jego dziwne zachowanie sprawiło, że zaczęłam myśleć o tym, jak nieracjonalnie ostatnio się zachowywał i co powiedzieli o nim jego przyjaciele.[aż jeden, bo rozmawiała tylko z Aaronem xD]
E: Coś było nie tak.
E: (Co on tu robił?)
E: (Nie miał peleryny, więc nie wracał z ogrodu. I w kuchni naprawdę nie było nic interesującego.)
E: (Mogę mieć z nim więcej do omówienia niż myślałam. Pójdę go poszukać w jego pokoju.)
- idziemy pod drzwi pokoju Vladimira -
E: (Vladimir wszedł do swojego pokoju. Co powinnam zrobić? Czy powinnam udawać, że go nie widziałam i zapukać, czy powinnam od razu wejść?)
- tu mamy wybór -
E: (W każdym razie, z tym wszystkim co mam mu do powiedzenia, jestem pewna, że i tak się pokłócimy.)
E: (Nie zamierzam pozwolić mu uzyskać przewagi. Będzie łatwiej, jeśli to ja zacznę.)
E: (Czuję, że to będzie trudna rozmowa.)
E: Poczułam się zainspirowana. Po wzięciu kilku oddechów, by oczyścić umysł i się przygotować, zebrałam się w sobie i podeszłam do drzwi.
E: Popatrzyłam na drzwi przez kilka sekund, myśląc o tym, co powiedzieć. Naprawdę nie wiedziałam, w jakim będzie nastroju i zastanawiałam się, jak powiedzieć mu wszystko, co mi ciążyło.
E: Po tym zebrałam się na odwagę i otworzyłam drzwi z wyrazem determinacji na twarzy.
E: Dobry wieczór, Vladimirze.
V: Na litość boską, mogłaś zapukać. Wiem, że poczułaś się już tutaj swobodnie, ale naprawdę!
E: (Nie byłam zaskoczona, słysząc, że używa tak ostrego tonu.)
E: Zastanawiałam się, gdzie jesteś i zobaczyłam, że idziesz na górę. Martwiłam się.
E: Jego reakcja na moje wyjaśnienie była skrajna/ekstremalna. Najpierw zamarł. Potem przez chwilę wyglądał na niepewnego. Tak jak miałam nadzieję, zbiłam go z tropu. Jestem pewna, że się zastanawiał, co dokładnie widziałam. [wow, jak na Eloise to całkiem błyskotliwe zagranie]
V: Nie miałaś powodu, by się martwić... Wyglądało na to, że byłaś w dobrym towarzystwie.
E: Tak, można tak powiedzieć. I cieszę się, że o tym wspomniałeś, bo to jest powód przez który przyszłam z tobą porozmawiać.
V: Fantastycznie. Co znowu? Moja opinia została obśmiana, czy też nasza umowa nie będzie honorowana? W obu przypadkach nie będę zaskoczony.
- tu mamy wybór, co chcemy powiedzieć -
E: Vladimir, czy wszystko w porządku? Wydajesz się taki... zgorzkniały...
V: Ach... wiem, że to nie twoja wina. Nie powinienem się na ciebie denerwować. Jestem po prostu zmęczony przymusem radzenia sobie z tak wieloma przeciwstawnymi opiniami.
V: Mam już dość zaspokajania humorów wszystkich i bycia traktowanym jak worek do bicia. Może myślą, że łatwo jest podejmować takie decyzje, gdy ma się tak wielką odpowiedzialność?
V: Tak jakby wszystko, przez co przeszliśmy nie wpłynęło na mnie tak bardzo jak na nich?!
E: (Wygląda na to, że naprawdę go to dotknęło. Powinnam być bardziej delikatna.)
E: Wiesz, że mnie to obchodzi, czyż nie? Że nieważne co się stanie, zawsze będę po twojej stronie? [chyba że akurat nie XD][swoją drogą to nie jest dobry początek do rozmowy, jaką chcesz przeprowadzić xD]
V: ... Szczerze mówiąc, to nie, nie wiedziałem tego. Ale... miło to usłyszeć.
E: (Jest o wiele milej, gdy się uśmiecha. Nawet jeśli widzę, że nadal jest w defensywie.)
E: Więc kiedy powiem ci to, co mam do powiedzenia, to mam nadzieję, że zrozumiesz, że pozostali nie mają nic przeciwko tobie. [Et: "Pft, mów za siebie!"]
V: Przeciwko mnie? Czy powinienem się martwić?
E: Powiedzmy, że cię znam i mam przeczucie, że nie spodoba ci się to, co mam ci do powiedzenia. Ale wolę być z tobą szczera i otwarta, zamiast owijać w bawełnę.
E: (W porządku... Załadowałam moją broń. Teraz pora celować w dziesiątkę.)
E: W porządku... Teraz proszę posłuchaj mnie zanim się wściekniesz i spróbujesz ich sprowadzić z powrotem do rezydencji.
V: Co masz na myśli przez "sprowadzenie ich z powrotem"? Kto opuścił rezydencję? I dlaczego??
E: Aaron, Beliath i Ivan. Znaleźliśmy ślady, które wydawały się wskazywać, skąd ten wampir przychodził. Mają nadzieję znaleźć wskazówki na...
V: Na litość boską, jak mogli być tak głupi! Nikt nie miał tej nocy opuszczać rezydencji! [poza tym, że mieli się pozbyć ciała? xD i że Beliath, Aaron i Ethan mieli twoją zgodę na wychodzenie? XD] Czy to jest jakiś chory żart?!
V: Jeszcze dwie godziny temu nie byli w stanie nic znaleźć. Jak oni mogli...
E: Pomogłam im, Vladimirze. Dzięki mnie byli w stanie znaleźć trop.
V: Co?
E: Ja... użyłam moich mocy Kielicha do "wykrycia" obecności tego wampira. I zadziałało to lepiej, niż się spodziewałam.
V: Ty też?! Na litość boską, jak mogłaś dać się wmieszać w tę porażkę? Co ty sobie myślałaś?!
- tu mamy wybór, co powiedzieć -
E: Zawsze próbowałeś mnie chronić, Vladimirze.
E: Tym razem, była moja kolej wykorzystać moje moce, by cię chronić.
V: I co z tego? Nawet nie wiedziałem, że wiesz, jak "używać" swoich mocy!
E: Otrzymałam niewielką pomoc... i krew ofiary nieco mnie wzmocniła.
V: Czekaj. Obawiam się, że nie zrozumiałem. Piłaś krew?
E: Piłam? Nie, niezupełnie. Po prostu zlizałam krew z...
V: To jest to samo! Jak mogłaś być taka głupia! Jako że jesteś Kielichem, to picie krwi, a nawet próbowanie jej ma na ciebie wielki wpływ! [szkoda, że nie powiedział jej tego wcześniej XD] Przez to coraz mniej jesteś człowiekiem!
E: Co? Miałam silną reakcję po spróbowaniu jej, ale to było dokładnie to, czego potrzebowałam!
- tu mamy wybór czy chcemy poruszyć kwestię kuchni -
E: A co z tobą? Czy jest coś, co chciałbyś mi powiedzieć? Możesz mi powiedzieć, co zrobiłam źle, ale gdy wróciłam do rezydencji, to nie dało się cię nigdzie znaleźć!
V: Miałem do załatwienia sprawy na osobności! I nie próbuj zmieniać tematu!
E: Czy ty mówisz poważnie? Robisz uniki... Jesteśmy w środku kryzysu, a ty znikasz zaraz po tym jak oznajmiłeś, że dołączysz do polowania, niezależnie od tego, jak bardzo to może być ryzykowne?
V: Jestem gotowy podjąć to ryzyko. Wydaje się, że podjęłaś tę samą decyzję, bez omówienia tego wcześniej ze mną!
E: Oczywiście, że nie zamierzałam z tobą o tym dyskutować! Vladimir, tą decyzją narażasz wszystkich na niebezpieczeństwo!
V: Nie bardziej niż ty z tym twoim małym śledztwem w okolicy rezydencji!
E: Co oczekujesz, że będę robić?! Że pozwolę ci umrzeć bez sensu? I co dokładnie chcesz udowodnić? Czy jesteś tak przygnębiony, że przestały cię obchodzić konsekwencje twoich działań?
V: Co?
E: Wiem, że jesteś przygnębiony/masz depresję! [trudno wyczuć, czy Eloise tylko stwierdza fakt, czy go już diagnozuje xD] Zawsze tak było! Nienawidzisz swojej choroby skóry i nie możesz znieść bycia wampirem! Żyjesz w przeszłości! Ale ja nie!
E: Wiem, że nie zdecydowaliśmy się być razem [w sensie, że przemiana w Kielicha była wymuszona], ale teraz nie mogę znieść myśli, że mogłabym cię stracić! Czy to rozumiesz? Nie pozwolę ci na to, żebyś dał się zabić!
V: A czy ty nie rozumiesz, że NIE MOGĘ tylko siedzieć i nic nie robić? [capslock zgodny z oryginałem]
E: Oczywiście, że rozumiem! Tak samo jest w moim przypadku! Ale ty, ty jesteś...
V: ... w strasznym niebezpieczeństwie? A co z tobą? Czy nie widzisz, że oboje czujemy się dokładnie tak samo?
E: Co masz na myśli? [w tym odcinku ten tekst pada chyba z 10 razy, niedługo przy każdym tłumaczeniu będę go sobie trzymać pod ctrl + v]
V: Mam na myśli, że cię kocham, do cholery! I jeśli ktokolwiek spróbuje cię znowu skrzywdzić, to najpierw będą musieli rozprawić ze mną! Ponieważ w przeciwym razie, gdy to znowu się stanie, mogę cię stracić na dobre! [pocieszę cię, że nie będziesz wtedy żył dostatecznie długo, by zdążyć się tym przejąć][chciałam tu napisać, że zaczynam podejrzewać, że sobie uroiłam tę informację, że wampir umiera wraz z Kielichem, ale właśnie to sprawdziłam i ta informacja pada z ust Vladimira w drugim odcinku xD]
E: Cisza. Taka jak zaraz po zrzuceniu bomby.
E: Zaniemówiłam. Zaczęłam czuć zawroty głowy. Wszystko wokół mnie zaczęło się zamazywać.
E: Jedyne, co widziałam, to ciemne oczy Vladimira spoglądające wprost w moje. To było jakby odsłaniał przede mną swoją duszę.
E: Nadal byłam oszołomiona, ale moje usta nagle zaczęły znowu się poruszać.
E: Kocham cię. Potrzebuję cię. I będę cię chronić.
E: Nie spodziewałam się, że powiem ostatnie słowa z taką intensywnością. Vladimir zaczął się śmiać, ale nie kpiąco.
E: Był rozpromieniony radością.
E: Vladimir popędził w moją stronę i otworzyłam szeroko ramiona, by go przyjąć. Przyłożył wargi do moich i wsunął język do moich ust.
E: Dziko obmacywaliśmy się, nawzajem zdejmując z siebie ubrania, by odsłonić skórę, którą tak desperacko chcieliśmy pieścić. To było niesamowite uczucie. Zupełnie jakby milion fajerwerków wybuchło w mojej piersi w jednej chwili.
V: Chodź tutaj... zostań ze mną.
E: Ku mojemu zmieszaniu, poczułam jak pociągnął mnie w stronę łóżka. Zachwiał się, gdy jego nogi napotkały brzeg materaca i wykorzystałam ten moment, by złapać go za ramiona i popchnąć na plecy. Przygwoździłam go z wielkim uśmiechem. Moje włosy opadały po moich ramionach i muskały jego twarz.
V: Powiedz mi, moja kochana, o czym sobie myślisz?
E: O kilku rzeczach. Czy cię kuszę, mój drogi panie?
V: Bardziej, niż możesz sobie to wyobrazić.
E: Gdy to powiedział, poczułam jego palce muskające tył moich ud, poruszając się wzdłuż mojej nagiej skóry i bawiąc się materiałem mojej sukienki.
E: Wydałam z siebie krótki jęk, gdy złapał i pociągnął mnie całkowicie na łóżko. Siedziałam na nim okrakiem i mogłam czuć jego wąskie biodra między moimi udami. [taaa, biodra ( ͡° ͜ʖ ͡°)] Byłam szczególnie wyczulona na jego dotyk. Serce mi rosło, gdy bawiłam się guzikami jego płaszcza i przebiegałam palcami po jego spodniach.
E: Zaczął pieścić wewnętrzną stronę mojej ręki, zmierzając w dół do nadgarstka. Wtedy wziął moją rękę, która ciągle była pokryta krwią i spojrzał mi prosto w oczy.
V: Poczekaj chwilę... Nie chcę cię taką widzieć. Pozwól mi cię umyć. [wiecie co, zerknęłam co jest dalej i najpierw miałam taką minę, a teraz siedzę tak ... no ale nie uprzedzajmy faktów XD]
E: Spodziewałam się, że Vladimir wstanie i weźmie miskę z wodą i trochę ręczników, by wytrzeć krew tak, jak to zrobił po tym, gdy zostaliśmy zaatakowani.
E: Ale zamiast tego złapał mój nadgarstek, tak jak to robił, gdy dopiero się poznawaliśmy. Nadal można było zobaczyć, ale tylko ledwie, dwie delikatne blizny na mojej skórze...
E: Dostałam gęsiej skórki, gdy włożył do ust mój palec wskazujący. Spuściłam wzrok i obserwowałam, jak zatrzymał się przy kłykciu, trzymając go delikatnie między kłami i powoli ssając mój palec. Tak samo zrobił z następnym. A potem z nimi wszystkimi, jeden po drugim... [to mogłoby być całkiem spoko, gdyby nie zlizywał z niej krwi innej, MARTWEJ kobiety XD]
E: Czułam jego gorący język owiajający się wokół każdego z moich kłykci, gdy brał je głęboko do ust i delikatnie mnie przy tym gryzł. [wybaczcie, ale strasznie mnie rozprasza zastanawianie się, jaką trzeba być pierdołą, by się aż tak uwalić krwią, skoro tylko ledwie ją zbadała]
E: Skończył na moim kciuku i ucałował moją dłoń, znowu na mnie patrząc. Jego klatka piersiowa falowała i oddychał ciężko. I ja również.
V: Tak jest lepiej, czyż nie?
E: Żadne z nas nie czekało na odpowiedź. Pocałowaliśmy się namiętnie, a moje ciało naparło na niego. Miałam ręce na jego karku, a on trzymał się moich ubrań.
E: Poczułam jak sukienka zsuwa się z moich ramion. Materiał miękko zsunął się po moich nagich piersiach i brzuchu [szok i niedowierzanie, Eloise pod ubraniem jest naga! :o], i mogłam poczuć w ten sam sposób poruszające się na mnie palce Vladimira.
E: [Sukienka] Spadła ze mnie wraz z resztą ubrania Vladimira, gdy ten pospieszył się, by zrzucić spodnie. I po tym nie było już między nami żadnego materiału. Jak i żadnych granic.
E: Swobodnie rzucił moją sukienkę w róg pokoju i ja zrobiłam to samo z jego płaszczem i kamizelką, którą wreszcie skończyłam rozpinać. Tak jak poprzednim razem, ostatnią barierą między nami była jego koszula. [ej, chwila, chwila, przed chwilą nie było między wami już żadnych granic, o co tu chodzi? XD chyba w trakcie sceny zmieniła się osoba, która ją pisze XD]
E: Usiadł i posadził mnie sobie na kolanach. W tej pozycji mogłam swobodnie odkrywać jego ciało, dotykać go i pieścić. I on mógł robić to samo. [ta swoboda eksploracji i część późniejszego opisu sugeruje, że Eloise siedzi do niego przodem, ale nie, siedzi tyłem xD]
E: Wtedy Vladimir zatrzymał rękę w przestrzeni między nami. Przez chwilę byłam zdezorientowana. Nie rozumiałam, co próbował zrobić. Uniósł moją brodę i ponownie na mnie spojrzał. I wtedy nagłym ruchem zamachnął się głową do przodu i wydawał się ją schować w swoim ramieniu. Na początku nie widziałam co robił, bo zasłaniały mi widok jego włosy. [wybaczcie, że ten opis jest taki dziki i niejasny, ale po angielsku to też tak wygląda; kto wie, może to taki celowy zabieg artystyczny, mający podkreślić dezorientację bohaterki?][... xD]
E: Gdy znowu na mnie spojrzał, jego usta były czerwone i krew spływała po jego nadgarstku. Była niemal czarna.
V: Chcę być z tobą związany na zawsze. To znaczy, jeśli ty też będziesz tego chciała... Wszystko co moje, należy do ciebie. Moje ciało. Moje serce. Moja krew. [Moje przeznaczenie... o wybaczcie, zagalopowałam się myśląc, że to IkeVamp XD]
E: Już trzymałam jego nadgarstek. Już tyle razy widziałam jak to robił [w sensie gryzł ją w nadgarstek]. Bez tchu nachyliłam się do przodu i przyłożyłam usta do jego bladej skóry.
[ILUSTRACJA][co? ta ilustracja tak się różni od opisu, że tu nie ma co grać w "znajdź różnice" a raczej w "znajdź podobieństwa" XD]
E: To było lepsze niż cokolwiek, czego mogłam się spodziewać. Tak jakby każdy centymetr mojej skóry stał się bardzo wrażliwy. Tak jakby otworzyła się przede mną cała gama nowych odczuć. Docierała do mnie nawet najdrobniejsza pieszczota, oddech, szmer...
E: To było jakbym mogła czuć każde włókno ciała Vladimira w swoim własnym.
E: Ruszył swoimi okrwawionymi dłońmi wzdłuż moich piersi i brzucha, wyznaczając szkarłatne linie na powierzchni mojego ciała, które pod jego dotykiem zdawało się płonąć.
E: Nie mogłam się doczekać aż odkryję każdy centymetr jego długiego, smukłego ciała [taaa, ciała ( ͡° ͜ʖ ͡°)], aż poczuję jego ukrytą siłę, aż z przyjemności będę jęczeć i łapać powietrze.
E: Gdy się zatrzymaliśmy, by na siebie spojrzeć, to co zobaczyłam w jego oczach wypełniło moje serce radością.
E: Wkraczaliśmy na nieznane terytoria. Popędzana gorączkową ekscytacją chwilą, już się nie powstrzymywałam.
E: Po tym już nic nie będzie takie samo... i mój boże, właśnie liczyłam na to, że dokładnie tak będzie.
[ZAKOŃCZ ODCINEK]

[w tej finałowej scenie tyle rzeczy jest źle, że szkoda sobie ścierać na to klawiaturę, ale w tym wszystkim najbardziej mnie rozbawiło to, że Włodek najpierw się zdenerwował na Eloise o spróbowanie krwi, a potem dał jej swoją praktycznie bez pytania czy tego chce xD to już się nie martwił o to, że ją tym oddala od człowieczeństwa? xD no i ten brak zgodności co do poziomu odzienia Włodka - kwiiiiik xD] 




Przetłumaczone Rozdziały

Prolog
Prolog
Aaron
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IX
Beliath
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Ethan
Ścieżka czeka na swoją premierę
Ivan
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X
Raphael
Rozdział IRozdział IIRozdział III
Vladimir
Rozdział IRozdział IIRozdział IIIRozdział IVRozdział VRozdział VIRozdział VIIRozdział VIIIRozdział IXRozdział X



Polecamy przy czytaniu skorzystać z opcji Reader View.