Hej![]
Postanowiłam podjąć się tłumaczenia odcinków Moonlight Lovers. Dalsze postępy są uzależnione od tego, jak będą pojawiały się odcinki na yt po angielsku. Oczywiście mogę się wspierać także francuskimi filmikami, ale jeśli mam być szczera, wolałabym tego uniknąć XD. Uprzedzam, że to nie jest solucja. Uprzedzam również, że tłumaczenie jest kompletnie amatorskie, także mogą się w nim trafić drobne błędy, czy jakiś niefortunny dobór słów i zastrzegam sobie prawo lekkiej modyfikacji zdania, jeśli uznam, że napisane inaczej wyraża to samo co oryginał, ale lepiej brzmi po polsku.
Oryginalnie bohaterka nazywa się Eloise i tak ją właśnie będę nazywać. Mam nadzieję, że się Wam spodoba <3. Jeśli macie jakieś uwagi, to piszcie śmiało!
UWAGA: Rozwijana lista z tłumaczeniami na górze strony tymczasowo nie jest aktualizowana, ale spokojnie, wszystkie linki znajdziecie na dole każdego wpisu z tłumaczeniem, po kliknięciu na rubrykę "Rozdziały". Przepraszam za utrudnienia! <3

Mała legenda:[]
- informacje, gdzie jesteśmy, co się dzieje na ekranie -
[moje uwagi do tłumaczenia, ewentualnie śmieszki]
Jak nie będę pewna, jaka forma tłumaczenia jest najbardziej akuratna, drugą umieszczę obok po /.

Miłej lektury <3.

- Stoimy przed wejściem do dworu.-
Eloise: A więc to tutaj...
E: To tutaj miałam spędzić dzieciństwo? Na pewno byłoby tu inaczej niż w sierocińcu...
E: (... Mamo, tato... chciałabym pamiętać/wiedzieć o was coś więcej niż to, co widziałam na fotografiach.)
E: (Ale zostawiliście mi coś, co kiedyś należało do was. Nie wiem, jak to będzie... ale obiecuję, że udowodnię, że jestem godna tego prezentu.)
- Eloise pokazuje złożony list i pojawia się wybór, czy go otworzyć, czy ominąć wprowadzenie. Oczywiście wybieramy to pierwsze. -
- Eloise czyta list -
E: "Do naszej drogiej córki,
E: Niestety, jeśli czytasz ten list, to oznacza, że okoliczności uniemożliwiły nam przekazanie ci dziś osobiście twojego spadku.
E: Przede wszystkim chcielibyśmy ci życzyć wspaniałych urodzin. Masz już osiemnaście lat. Masz przed sobą całe życie. I dzisiaj dziedziczysz rezydencję, która kiedyś należała do nas!
E: To tutaj się urodziłaś. Mamy nadzieję, że miałaś szansę także tutaj dorastać. To wyjątkowy dom i mamy nadzieję, że któregoś dnia uczynisz go miejscem, w którym będziesz szczęśliwa.
E: Ten dom jest pełen historii. Nadal można tu czuć obecność jego pierwszych właścicieli, choć oczywiście my również zostawiliśmy tutaj swój ślad i pewnego dnia ty też to zrobisz. Teraz to od ciebie zależy, jakie będą jego dalsze losy.
E: Bądź tu szczęśliwa, moja droga. Niezależnie od tego, co się z nami stało, dzisiaj jesteśmy z tobą duchem.
E: Kochamy cię [czy coś innego w stylu całusy/uściski, na dzień dobry doznałam zaćmienia i nie mogę znaleźć dobrego polskiego odpowiednika dla "with love" XD]
E: Twoi rodzice."
E: (Jest wielka [ta rezydencja]... i właściwie nawet w niezłym stanie. Charlotte żartowała, że odziedziczę ruinę. Jak się okazuje, jednak będzie dało się tu żyć.)
E: (Może moi rodzice załatwili dozorcę? Adwokat jednak nic o tym nie wspomniał.)
E: (... dostaję dreszczy ilekroć tylko o nim pomyślę. Póki żyję, nie chcę już więcej spotkać żadnego adwokata.)
E: (Albo bankiera, z tego samego powodu.)
E: (Jak on to powiedział? "Och, taka młoda dziewczyna będzie mieszkała zupełnie sama w tak wielkiej rezydencji? Mam nadzieję, że nie będziesz zbyt przestraszona, młoda damo! Jeśli byłabyś zainteresowana sprzedażą, to na pewno udałoby się coś zorganizować!")
E: (Zobaczymy, ty chciwa stara żabo. Ten dwór należy do mnie i tylko do mnie!)
E: Dobrze więc. Droga rezydencjo, przybyła twoja nowa właścicielka!
- wchodzimy do środka, jesteśmy w holu -
E: Wow!
E: (To takie niesamowite! O rany, wystarczy spojrzeć na te schody... To jest o wiele lepsze niż stara kuchnia w sierocińcu. Charlotte by padła, gdyby to zobaczyła!)
E: (Podobnie jak i ta snobka Marie-Laurence. Muszę wysłać zdjęcia do moich przyjaciół, żeby mnie odwiedzili. To jest ogromne!)
E: Byłam zdziwiona, jak było tu czysto. Może adwokat utrzymywał to miejsce w dobrym stanie, licząc, że się zgodzę na jego sprzedaż? Oczywiście meble były dość staromodne, ale nawet podobał mi się ten wystrój.
E: Pora wreszcie zwiedzić tę rezydencję...
E: (Powinnam też sprawdzić, gdzie są sypialnie. Całe wieki zajęło mi samo znalezienie tego miejsca i jest już bardzo późno. Powinnam jak najszybciej kupić samochód. Albo konia. Jako właścicielka takiej posiadłości, powinnam wozić się z klasą.)
E: (Choć tak właściwie to nigdy nie nauczyłam się jeździć konno.)
E: (W porządku. To co tam napisał adwokat w swoim liście? Oprócz zanudzania mnie na śmierć gadką o wartości posiadłości... Ach, tu to było [Eloise prawdopodobnie zerka na list, ale nie jest to pokazane]. Opuszczony dziewiętnastowieczny dwór? Ale on nie wygląda na opuszczony... zobaczmy co jest na górze. Jestem wykończona.) - wchodzimy na górę na korytarz do pokojów -
E: (Jeśli chodzi o liczbę sypialni, to wygląda to nieźle. Mogłabym ugościć tutaj dziewczyny z sierocińca, gdyby tylko chciały... Tu na górze jest mnóstwo miejsca.)
E: Zastanawiam się, kim byli pierwsi właściciele tej posiadłości. Znaczy się, trzeba być przynajmniej odrobinę ekscentrycznym, żeby chcieć mieszkać w środku lasu, ponad dwadzieścia minut od najbliższego miasta.
E: Z drugiej strony, moi rodzice musieli mieć dobry powód, żeby ją kupić. Byłam ciekawa odkrycia sekretów tego miejsca.
E: Może z odrobiną szczęścia znajdę jakieś stare pamiętniki czy listy moich rodziców!
E: Kiedy tak sobie marzyłam, nagle przebiegł mnie nieprzyjemny dreszcz w dół kręgosłupa. Wróciłam na ziemię, czując dziwne uczucie w żołądku.
E: (Nie czuję się tu komfortowo... Zupełnie jakby... jakby... ktoś mnie obserwował...)
E: Czy ktoś tu jest?
E: (UGH, to był po prostu genialny pomysł! Zdradzić się, że tu jestem. Jeśli grasuje tu jakiś niebezpieczny psychopata, to będzie miał teraz czas się schować i poczekać, aż będę przechodzić!)
E: (Widziałam zbyt wiele horrorów podczas nocek z dziewczynami, by nie wiedzieć jak to działa/jak takie historie mogą się potoczyć dalej.)
- na ekranie pojawia się napis "shhrftt", to jest jakiś dźwięk, który słyszy bohaterka -
E: (Ok, teraz naprawdę podejrzewam, że ktoś tu jest...)
- cofamy się do schodów -
E: (Myślę, że ten dźwięk dochodził z dołu... Spokojnie, muszę tylko być bardzo cicho...)
E: (... Och. Zostawiłam moją torbę w holu. Cholera, to się nie dzieje! Jak mam ją odzyskać, jeśli ktoś jest na dole? Czy powinnam zadzwonić na policję?)
E: (Dobra, uspokój się. Nie ma powodu, by wierzyć, że tam na dole ktoś jest.)
E: (Muszę to sprawdzić, żeby być pewną. Ogarnij się dziewczyno! Jeśli mam żyć sama, to muszę być twarda!)
E: (Shhh... właśnie tak... idziemy w dół... krok po kroku...)
- schodzimy na dół do holu -
E: Och...
E: OCH!
- pojawia się Beliath - [mam ochotę zasłonić oczy ręką, tak bije o oczach jego bladość, dodatkowo podkreślona tą rozkoszną białą piżamką]
B: Hej, kim jesteś?
E: (ZAWRACAJ, ZAWRACAJ, ZAWRACAJ, ZAWRACAJ!)
E: (Tutaj ktoś jest, tutaj naprawdę ktoś jest! O mój boże!)
B: Vladimir, jakaś laska właśnie zeszła po schodach!
E: ("Vladimir"? WIĘC JEST ICH DWÓCH?)
- pojawia się Raphael - [<3]
R: Mógłbyś okazać odrobinę szacunku! Mogę zrozumieć, dlaczego ona się ukrywała. Pewnie ją przestraszyłeś. Proszę, nie uciekaj, młoda damo...
E: (Ilu ich tu jest?!)
- uciekamy w górę po schodach na korytarz - [no i na co się zdało oglądanie wielu horrorów, skoro i tak jak klasyczna bohaterka amerykańskich slasherów uciekła na piętro? XD cytując klasyka: "i wszystko jak krew w piach!" XD]
E: (Uciekłam na górę i przebiegłam przez korytarz, w którym już byłam, szukając miejsca do ukrycia się.)
E: (Cholera! Te korytarze nie wyglądają znajomo, ale nie mogę zawrócić, skoro ci goście depczą mi po piętach!)
E: (Co za różnica! Muszę po prostu nie przestawać biec i ich zgubić! Ten dwór jest ogromny. Powinnam się gdzieś schować i poczekać aż będzie czysto!)
E: (Iść dalej, iść dalej, iść dalej... może te drzwi?)
E: (Cholera, zamknięte!)
- wracamy na korytarz przy schodach -
E: (Zgaduję, że chyba jednak muszę się wrócić.) [bohaterka najpierw biegła cały czas przed siebie, po czym sprawdziła jedne drzwi i stwierdziła, że najwyraźniej musi się wrócić, tak było, nie zmyślam XD][nie sądziłam, że tak szybko użyję tego tekstu w tej grze XD]
- zmienia się tło na jadalnię, Eloise obserwuje rozmowę chłopaków z korytarza na górze schodów -
E: (Widzę ich wszystkich poniżej przez szczebelki balustrady.)
Vladimir: Na litość boską, Beliath, mógłbyś być choć trochę bardziej dyskretny? Jeśli nie znajdę tego intruza w dziesięć minut albo mniej, to wtedy ty będziesz musiał się nią zająć. Dostatecznie się napracowałem ostatnim razem, gdy się wydarzyło coś podobnego.
B: Och, wybacz mi, mój panie! Porządkowanie kolekcji nudnych/spleśniałych starych ksiąg o ludziach, którzy nie żyją od wieków, musi być dla ciebie strasznie wyczerpujące! Poważnie, Vlad, musisz przestać mieć taką obsesję. Marnujesz sobie życie. [czy tylko ja mam wrażenie, że odpowiedź Beliatha jest w ogóle nie na temat? XD]
V: "Nudne/spleśniałe stare książki?" Te księgi są rzadkie i cenne, ale nie oczekuję, byś to zrozumiał. Podejrzewam, że wolałbyś sesję terapeutyczną na kozetce niż martwienie się intruzem na wolności?
B: Odnośnie kanapy... wybacz, kolego, nie jesteś w moim typie, ale to mi nawet schlebia...
V: Zaczynam tracić cierpliwość.
B: Wolę jednak kogoś słodszego i fałszywie niewinnego. I...
V: Beliath.
B: Hej, daj spokój! Przecież tylko żartuję. Raphael, czy słyszałeś, dokąd poszedł ten mały wąż?
E: (Głupie drzwi, dlaczego one się nie...) [bohaterka zaczęła się szarpać z jakimiś drzwiami]
R: Każdy z parą uszu może usłyszeć, że ona jest na górze schodów i walczy z drzwiami, by je otworzyć.
E: (Słyszę ich kroki! Muszę się pospieszyć!) [tyle że chłopacy nigdzie się nie ruszają xD boże, ta scena jest tak dziko rozpisana, że nie chce mi się wierzyć, że nic nie wycięli przed udostępnieniem bety, naprawdę muszę to sprawdzić w przyszłości XD][sprawdziłam i w normalnej wersji to wygląda tak samo XD]
V: Młoda damo? Nie zrobimy ci krzywdy. Gdybyś tylko była tak miła, żeby chwilę z nami porozmawiać... Beliath, słyszę, że się śmiejesz.
B: Wybacz, ale jeśli mam być szczery, to powinieneś pójść z duchem czasu. Jesteś o stulecie starszy niż my. Mógłbyś w końcu przestać tak się ubierać. Niemal czuję zapach pleśni na twoich ubraniach.
E: (o stulecie starszy? Co do... [w domyśle: diabła])
R: Beliath!
B: Och, nie denerwuj się Raph! Po prostu mówię to co myślę. I Vladimir, nie zabiłoby cię, gdybyś pozwolił mi od czasu do czasu pożyczyć twoje rzeczy! [ta scena kojarzy mi się z nowym słówkiem, jakie niedawno poznałam, tzn. "inting", które w największym skrócie oznacza świadome pomaganie przeciwnej drużynie w osiągnięciu zwycięstwa. Beliath właśnie to robi swoją bezsensowną gadką, i gdyby Eloise rzeczywiście chciałaby zwiać, to dzięki niemu dostałaby odpowiednio dużo czasu XD]
R: Gdybym już nie był ślepy, to chciałbym takim być w dniu, w którym ukradłeś rzeczy Vladimira. [uuuuuuu]
E: (Jest ślepy? Czy to dlatego słyszy, jak się poruszam? Cholera, jak ja niby mam im uciec?)
V: "W dniu, w którym ukradłeś rzeczy Vladimira"?
V: One należały do mojego ojca, ty łajdaku!
R: Panowie, mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Przypominam wam, że nasza mała przyjaciółka ciągle się chowa raptem kilka kroków od nas.
E: (Jak on może to wiedzieć?!) [Eloise, plz XD]
B: Hej, mała myszko, nie męcz się. Nie możesz się ukrywać w nieskończoność. Nie martw się, nie zjemy cię. Choć właściwie, tyle co cię widziałem, to chyba nie miałbym nic przeciwko wzięciu małego gryza.
E: (Ten gość naprawdę zaczyna grać mi na nerwach.) [pozostaje mi się zgodzić, bo też mam go już dość XD]
V: Nie zwracaj na niego uwagi. Jest ordynarny.
B: Na niego [tzn. Vladimira] też nie zwracaj uwagi. Jest nudny.
V: Twoja zuchwałość nie przestaje mnie zadziwiać, Beliath.
V: Powinienem cię wyrzucić w dniu, w którym stanąłeś na progu tej porządnej siedziby. Już od tamtego czasu kalasz jej wizerunek swoim złym zachowaniem.
E: (Wizerunek MOJEJ posiadłości! To nie jest wasz dom!)
B: Och, racja, porządna siedziba. Z tego co słyszałem, hrabio, nie ma niczego porządnego w sposobie, w jakim zająłeś to miejsce. [boże, niech go ktoś wreszcie zaknebluje, może być nawet opaską Raphaela... ta cała ekspozycja podstawowych informacji fabularnych jest tak subtelna, jak pokazanie ukrytych w trawie grabi poprzez scenę, w której bohater na nie nadeptuje i uderzenie kijem łamie mu nos]
E: (Och? Może jednak nie jest tak irytujący, jak mi się wydawało) [ależ jest, jest]
V: Beliath, gdybym był tobą, to uważniej dobierałbym słowa.
E: (Cóż, nie zamierzam tu zostać, więc powinnam kontynuować szukanie drogi ucieczki od tych mężczyzn!)
R: Znowu się zaczyna... Jeśli którykolwiek z was jest zainteresowany, to ona właśnie odchodzi.
- przenosimy się na dolny hol -
E: (Jestem uwięziona! Drzwi wejściowe się nie otwierają. Musieli je zamknąć, gdy usłyszeli mnie na górze. Sprawiają wrażenie, że mają świadomość, że nie powinno ich tu być, więc dlaczego mieliby być dla mnie mili, skoro bardzo dobrze wiedzą, że mogę o nich donieść policji?)
E: (Policja! No tak! Muszę po nich zadzwonić!)
E: (Muszę znaleźć miejsce do schowania się, żebym mogła zadzwonić na policję i poczekać, aż ktoś przyjedzie mnie stąd zabrać!)
- idziemy do biblioteki -
E: (Wreszcie jakieś drzwi, które nie są zamknięte! To wygląda jak biblioteka.)
E: (Mam nadzieję, że tutaj będę bezpieczna! To dobrze, że oni są zbyt zajęci kłóceniem się między sobą, żeby zwrócić na mnie uwagę! Nawet nie sprawiają wrażenia, by wiedzieli, dokąd w ogóle poszłam!)
E: (Muszę zablokować wejście, bo słyszę jak nadchodzą! [tempo zwrotów akcji między linijkami jest mordercze] Szybko, czego mogę użyć?)
- tutaj jest wybór między stolikiem kawowym, kanapą i biurkiem, graczka którą oglądam wybrała kanapę -
E: (Jest ich co najmniej trzech. Mam nadzieję, że to wystarczy, by ich zatrzymać.)
E: (Chroniona moją prowizoryczną barykadą, próbowałam obserwować, co się dzieje, przez dziurkę od klucza.)
V: Na litość boską, Beliath. Jesteś tutaj dostatecznie długo, by się nauczyć szacunku dla starszych!
E: (Ten głos... wygląda na to, że to ich przywódca... Brzmi dość zarozumiale jak na dzikiego lokatora!)
B: Po tych wszystkich latach gnicia tutaj, ty ciągle tkwisz w przeszłości. To tak, jakbyś lubił się pławić w swoim nieszczęściu/cierpieniu. Spójrz na Rapha, on nie...
E: (To jest głos tego ciemnowłosego gościa, który myśli, że jest jakimś Don Juanem...)
R: Beliath, lubię cię tak samo jak Vladimira [Raphael tu mówi dosłownie "lubię cię tak samo jak faceta obok", ale to niezbyt dobrze brzmi po polsku, a domyślam się, że chodzi mu właśnie o Vladimira], ale nie sądzę by porównywanie mnie z nim było fortunne czy właściwe.
E: (To ten gość, który ma opaskę na oczach. Żaden z nich nie jest w typie dzikiego lokatora...)
V: W każdym razie nie w tym rzecz! Teraz musimy sobie poradzić z tym intruzem na wolności!
V: Ach, myślę, że schowała się w bibliotece. Słyszałem, jak przesuwa meble!
E: (Och nie, to się nie dzieje... Jak on mógł mnie usłyszeć? Byłam tak cicho, jak tylko się dało!) [to moja mina teraz]
V: Tak dla twojej wiadomości, nie zamierzam wyważać tych drzwi.
B: Byłbym zdziwiony, gdybyś to zrobił.
E: (Ach tak? Czy oni znowu teraz o mnie zapomną?)
V: Ostatnim razem, gdy sprawdzałem, to nie ja spędzałem cały czas na treningach, by zrobić na kobietach wrażenie swoim umięśnieniem. [jeśli mam być szczera, to Beliath też na takiego nie wygląda XD][swoją drogą czy martwemu mogą rosnąć muskuły? xD]
B: Nie martw się, księżniczko, dzięki tym bicepsom nie będziesz musiał nadwyręczać tych swoich wiotkich rąk.
E: (To było zbyt piękne, żeby było prawdziwe...)
V: Ta księżniczka zaraz ci...
E: (Gdyby tylko kontynuowali kłótnię między sobą i zapomnieli o mnie...)
R: Z chęcią bym wam pomógł, ale wątpię, by był ze mnie jakiś pożytek. Z oczywistych względów, z których jestem pewien, że zdajecie sobie sprawę.
B: Nie ma co się martwić, damy sobie z tym radę. Może jednak zanim się wezmę do roboty, księżniczka Vladimir mógłby spróbować porozmawiać z intruzem? Jeśli ciągle będziemy tak niszczyć meble, to w końcu będziemy musieli spać na podłodze.
V: Ale ona najpierw musi się zgodzić, by z nami porozmawiać!
E: (Cholera, mam nadzieję, że dobrze zablokowałam wejście...)
- na ekranie pojawia się napis "toc toc toc", czyli odgłos pukania -
E: (O mój boże. Czy właśnie ktoś... zapukał?)
B: Czy ty właśnie zapukałeś?
V: Wystarczy. Bądź cicho. W końcu to ja tutaj jestem od negocjowania, prawda?
E: (Och nie. To koniec, nie mam gdzie uciec!!![111oneone])
V: Młoda damo? Posłuchaj, potrafię sobie wyobrazić, jaka jesteś przerażona tym, że znalazłaś jakichś dziwnych mężczyzn w rezydencji...
E: (Czy on sobie ze mnie żartuje?!)
B: Zapomniałeś wspomnieć o tym, jacy jesteśmy czarujący. Jeden z nas jest łamaczem serc, który...
V: Zachowaj swoje teksty na podryw na później, Beliath.
V: Przyrzekam, jeśli się zaraz nie zamkniesz, wepchnę ci tę laskę prosto do gardła. [co prawda jestem zdeklarowanym członkiem #teamRaphael, ale to zdanie wystarczyło, bym zaczęła kibicować Vladimirowi] Młoda damo, gdybyś była tak miła nam odpowiedzieć... i proszę, nie próbuj niczego zniszczyć...
E: (Czy ja śnię? To jest mój dom! Będę w nim robiła co chcę!) [jeszcze tupnij nóżką na koniec xD na tumblrze zachwalali, jaka to Eloise jest bystra, itd., ale im dalej w prolog, tym bardziej czuję się oszukana XD]
B: Dobra, mam już tego dość. Zamierzam wyważyć te drzwi.
E: (Och nie, nie, NIE!)
B: Na litość boską, co jest za tymi drzwiami? Martwy osioł? Ani drgną!
E: (Uf! Z trudem to tu przeniosłam, ale było warto! Teraz mam chwilę, żeby zająć pozycję i zaplanować moją ucieczkę! Raczej nie powinien zobaczyć mnie na początku, więc mogę spróbować wymknąć mu się!)
E: (To jest moja szansa! Szybko!)
B: Ej!
E: (To był dobry pomysł zaskoczyć ich w taki sposób. Udało mi się przepchnąć przez niego! Teraz mogę przejść do przedpokoju! Muszę tylko ominąć pozostałych i znaleźć wyjście!) [ta akcja, te pościgi, te wybuchy...]
E: (Lewo? Prawo? Gdzie powinnam...)
- pojawia się Ethan -
Et: Hej, kogo my tu mamy?
E: (Och nie... nie...)
E: (Nie kolejny!)
- pojawia się Aaron -
A: Ethan, powinniśmy dać jej spokój... Vladimir, Beliath i Raphael już się zajmują tą sprawą. Daj im to załatwić. [XDDDDD]
Et: Dlaczego to zawsze oni są tymi, którzy mogą się trochę zabawić?
E: (Ten gość jest przerażający! A ten drugi jest wielki! Jak ja ich ominę? Gdzie mogę się udać?)
V: Wystarczy, kawalkado! [przyznaję się bez bicia, że absolutnie nie mam pojęcia, dlaczego pada tutaj to słowo. Sprawdziłam nie tylko angielską, ale też francuską i portugalską wersję i ni cholery, nie widzę zastosowania w tej sytuacji określenia na grupę jeźdżców xD][tak mnie po czasie olśniło, że może nie chodziło o "kawalkadę" tylko o "kawalerów" jako dżentelmentów, etc. i uznałabym to za całkiem przyjemną stylizację językową, gdyby nie to, że ani wcześniej ani później Włodek już nie używa "staromodnego" słownictwa]
E: (Och nie! Myślałam, że kupiłam sobie trochę czasu, gdy pchnęłam Don Juana na pozostałych!)
Et: Proszę, proszę, czy to nie pan tego domu? Czy masz problem ze złapaniem małej dziewczynki, mój panie?
V: Przestań, Ethan.
E: (Zrobię kilka kroków do tyłu... podczas gdy oni kontynują kłótnię...)
E: (Gdybym na górze znalazła jakieś miejsce do schowania się na dostatecznie długo, to mogłabym zadzwonić na policję!)
B: Co zamierzasz zrobić, Ethan? Zająć się dziewczyną? Już teraz mamy dostatecznie dużo zmartwień.
Et: Hej Beliath, myślisz teraz, że jesteś prawą ręką Vladimira?
B: Boże uchowaj nas/broń boże.
A: Ethan, Vladimir ma rację. Daj mu załatwić tę sprawę.
E: (Ostrożnie... właśnie tak... jeszcze tylko kilka kroków do schodów i będę mogła uciec!)
- biegniemy do góry, a potem cały czas przed siebie, docieramy do nieznanego korytarza -
E: (Uf... Nie słyszę już ich głosów... Brzmieli, jakby to jeszcze miało im trochę zająć [tzn. ta sprzeczka]. Skoro zapomnieli o mnie na trochę, to mogę teraz poszukać miejsca do schowania się...)
E: (Sprawdźmy... czy ja mam tu zasięg?)
E: (Oczywiście, to nie dziwi mnie ani trochę! Może mogłabym się schować przy tamtym oknie?)
E: No dawaj, złap sygnał. Słyszę, że nadchodzą...
- przeszliśmy do okna na końcu korytarza, w tym momencie odzywa się nieznany głos, ale my wiemy, że to Ivan -
I: Kto tam jest?
E: (Och.)
E: (Nie.)
I: Kim jesteś? Co tu robisz?
E: (Przez cały czas on się tu chował w tym ciemnym kącie, siedząc na podłodze? Dlaczego nie jest z innymi?)
E: Cz-czy ty też tu mieszkasz? Słuchaj, ja po prostu chcę stąd wyjść. Potrzebuję zadzwonić i potem już sobie stąd idę. Nikomu nic nie powiem!
E: (Ma coś zabawnego w oczach/ma zabawne spojrzenie... Właściwie to myślę, że może być chory. Wygląda, jakby miał gorączkę.)
E: (Wygląda na kogoś w moim wieku. Może on też próbuje się schować?)
E: Przepraszam, ale nie wyglądasz zbyt dobrze... Jeśli nie chcesz tu zostać, chodź ze mną! Razem będzie nam łatwiej stąd uciec!
I: Ja... ja nie mogę stąd wyjść. Muszę tu zostać, rozumiesz? Nie mogę ryzykować...
E: Ryzykować? Boisz się? Jestem pewna, że możemy sobie pomóc nawzajem! Czy wiesz, jak możemy stąd wyjść? Musimy to zrobić tak, żeby tamci goście nas nie zauważyli!
I: Mówisz o gościach, którzy tu mieszkają? Myślę, że zaszła pomyłka. Widzisz, jestem jednym z nich. Ale proszę, musisz jak najszybciej odejść. Nie zostawaj ze mną.
E: (Wygląda jak pies, którego ktoś zbił i wrzucił do klatki.)
E: Naprawdę chcę stąd iść, przyrzekam. Potrzebuję tylko kilku sekund, żeby...
I: Nie, nie rozumiesz! Musisz odejść! Natychmiast!
E: (Idzie w moim kierunku i wygląda na naprawdę rozgorączkowanego! Nie powinnam zostawać tu dłużej. Nie mam pojęcia, czego on chce!)
E: Ok, przepraszam. Wybacz mi, już sobie idę! Widzisz, jak odchodzę? Ja...
I: Nie, już jest za późno. Potrzebuję cię... zostań!
E: (Zastąpił mi drogę! I podchodzi bliżej! Nie wierzę w to!)
I: Przepraszam.
E: (Próbuje na mnie skoczyć!!![111oneone] Muszę się stąd wydostać!) [taka moja refleksja, że w tej opowieści jest strasznie duże stężenie wykrzykników na linijkę sześcienną xD]
E: Zostaw mnie!!![111] Odejdź stąd! Nie dotykaj mnie!
I: Jestem taki głodny... Minęło tyle czasu... nie wytrzymam tego dłużej!
E: NIE! PUŚĆ MNIE!
E: (Osaczył mnie w kącie przy oknie! I sprawia mi ból! Mocno ściska moje ramiona!)
E: Puść mnie! Puść mnie natychmiast!
I: Argh!! [jestem naprawdę skrupulatna w zapisywaniu dokładnej liczby wykrzykników]
E: (Ach, wygląda na to, że to go zabolało! Kiedy dorastasz w sierocińcu i musisz samej iść w świat, to się uczysz, jak się bronić!)
E: (Kopnę go jeszcze raz w kolana! Musi mnie puścić!)
I: ARGH! Wystarczy!
E: Hyyy! [to jest taki dźwięk łapania powietrza] (Popchnął mnie tak mocno! Muszę się odzyskać siły, żeby móc...)
- napis na ekranie informuje o dźwięku stłuczenia szyby -
E: Ach!!
I: O mój boże, nie!
E: Poczułam się odrzucona do tyłu. Czułam straszny ból i wokół mnie było pełno stłuczonego szkła... Potem zaczęłam spadać z oszałamiającą prędkością [domyślam się, że przed upadkiem bohaterka chwilę stała na krawędzi, ale wybaczcie - skojarzenie z tym jest za mocne xD]
E: Czułam rany na twarzy i ramionach od kawałków szkła. A gdy spadałam, wstęgi mojej własnej krwi wirowały wokół mnie i zamazywały mój wzrok.
E: Nagle przypomniałam sobie twarz tego młodego chłopaka... Wypchnął mnie przez okno i zdążyłam zauważyć, że widząc mój upadek, na jego twarzy pojawiła się prawdziwa panika
E: Wydawał się próbować złapać moją rękę, żebym nie spadła, ale już było za późno.
- pojawia się tło ogrodu -
E: Wpadłam do ogrodu, co zamortyzowało mój upadek...
E: Po takiej przemocy, jakiej przed chwilą doświadczyłam, miałam teraz dziwne wrażenie spokoju, mimo że wszystko tak strasznie mnie bolało.
E: Wszystko się teraz poruszało jak w zwolnionym tempie. To taki piękny wieczór... Widzę gwiazdy, księżyc, liście szeleszczące na wietrze... Nigdy nie sądziłam, że noc mogła być taka pełna życia.
E: Czy to najgorsze, co się może wydarzyć? Nie zniosę już dłużej tego bólu!
E: Nie chcę...
E: Nie chcę umierać...
E: Czułam siłę uderzenia w każdej kości w moim ciele. Gdy upadłam na ziemię, nagle poczułam w powietrzu bardzo silne perfumy. W tym konkretnym momencie poczułam, jak drzazgi wbiły się w moją skórę, która już wcześniej była w złym stanie.
E: Nie mogę nawet otworzyć oczu... ale słyszę odgłos kroków... a potem... głosy?
V: ... teraz nic już nie można zrobić...
B: ... nie możemy tego tak zostawić... policja...
R: ... ona nadal żyje! Nie możemy...
E: ... Ach...
Et: ... nie widzę innego rozwiązania...
A: ... będziemy mieli problemy, większe niż...
R: ... nie jesteśmy zwierzętami!
E: Ach...
E: (To tak bardzo boli... i pachnie... kwiatami...)
E: (I te głosy... to...)
V: ... Spójrzcie na te papiery! To oficjalne dokumenty! Ona ma życie, ma adres, jest związana z ludźmi, którzy ją znają. Będą się martwić, jeśli ona zniknie!
Et: Gdyby ten brutal Ivan nie zdecydowałby się na zatakowanie jej, nie musielibyśmy...
A: Ethan! Wszyscy przecież wiemy, jak Ivanowi trudno się kontrolować!
R: Ona nawet nie jest martwa! Mój boże, nie zachowujmy się jak kryminaliści, próbujący pozbyć się dowodów!
B: Spójrz na nią, spadła z drugiego piętra! Jeśli upadek jej nie zabił, to w ciągu godziny zrobi to utrata krwi!
A: I myślisz, że co powinniśmy zrobić? Patrzeć jak cierpi, po czym wyrzucić ją na pobocze drogi, by to wyglądało na potrącenie i ucieczkę? Zgadzam się z Raphaelem. To wykluczone!
B: Na litość boską, Raphael, nie ma sensu odgrywać rycerza w lśniącej zbroi. Prawda jest taka, że zaraz zostaniemy z martwym ciałem w naszych rękach! Masz dokąd iść? Poza dworem?
R: Skończ gadać o moim życiu, Beliath! Nie wiesz...
V: Wystarczy! Mamy kolejny problem. Z tą całą krwią wokoło Ivan będzie niemożliwy do kontrolowania. I mamy większe problemy niż pozbycie się martwego ciała!
I: Ja nie... Ja... Vladimir...
V: Ivan, drżysz. Widzę, jak bardzo walczysz, by się kontrolować. Musimy coś z tym zrobić.
E: (Ja zaraz...)
E: (Nie! Nie zamierzam... To boli, to boli tak bardzo, ale...)
E: (Ledwie ich rozróżniam...)
V: Władze dotrą tu prędzej czy później i będą wiedzieli gdzie jej szukać. Ten list z sierocińca zawiera adres rezydencji.
Et: Więc mamy przerąbane! My...
V: Cisza! Tak samo jak wy nie chcę opuszczać tego miejsca! Nie pozwolę, by ten intruz przerwał nasze życie tutaj. Nie po tym wszystkim, co zrobiliśmy, żeby móc tu mieszkać w spokoju!
A: "Intruz"? Rany, jak możesz być taki chłodny i zdystansowany?
V: Nie ma czasu na sentymenty! Jest tylko jeden sposób, by ją teraz uratować i wszyscy wiecie bardzo dobrze, co to jest.
E: (Sposób, żeby mnie uratować? Jaki sposób?)
E: (Proszę! Nie chcę umierać! Muszę zwrócić ich uwagę! Muszę to im jakoś pokazać!)
Et: Uprzedzam cię, że nie mogę tego wyleczyć i ona jest teraz zbyt słaba, by przetrwać transformację w wampira.
V: I tak moglibyśmy sobie nie poradzić z utrzymaniem tutaj dwóch młodych wampirów na raz.
B: Nie chcesz przynajmniej...
I: Vladimir, mówisz poważnie?
V: No tak, bo ja przecież lubię żartować na takie tematy, co nie?
B: Na litość boską!
V: Nie mamy wyboru. I Ivan, biorąc pod uwagę, że to ty wpakowałeś nas w ten bałagan, to jest ostatnia rzecz, jaką mógłbyś zrobić [albo: to jest coś, co mógłbyś dla nas teraz zrobić]. Prawda?
I: Ja... Vladimir, przepraszam... ale ja nie wiem, czy dam radę to... to...
V: To jest absolutnie konieczne.
I: Co? Vladimir, proszę! Nie! Wiesz, że... że...
V: Nie mogę wybaczyć tego, co zrobiłeś. Chyba że uratujesz jej życie. Chyba że nam pomożesz.
E: (Ach, nie dotykaj mojej twarzy. To boli...)
V: Młoda damo, proszę, posłuchaj mnie. Potrzebuję cię, by to zrobić.
B: Na co czekamy? Miejmy to już za sobą!
V: Wiesz tak samo dobrze jak ja, że życie z taką wymuszoną więzią może z biegiem czasu być coraz trudniejsze.
E: (Nie rozumiem...)
E: (Ten człowiek mówi takie straszne rzeczy... ale ma delikatne ręce... są takie miłe...)
E: (Oni mogą mnie uratować... Potrzebuję...)
E: (Kwiaty... Są takie piękne...)
E: (Och... Oni wszyscy mnie okrążyli.)
V: Młoda damo, chciałbym, żebyśmy się spotkali w innych okolicznościach...
V: Jesteś poważnie ranna i niedługo umrzesz, jeśli nic nie zrobimy. Jest jeden sposób by cię uratować, ale do tego musisz wskazać jednego z nas i poprosić o pomoc. Proszę zrozum, że to będzie trudne... ale przeżyjesz.
V: Zaakceptujemy twój wybór. Ciąży na tobie wielka presja, ale musisz wybrać jednego z nas, żebyśmy mogli ci pomóc.
V: I musisz się pospieszyć.
E: (Wybrać? Jednego z nich?)
E: (Mój umysł jest zamglony i nie nadążam już za tą rozmową... ale co dziwne, moje serce nie zawahało się ani przez chwilę.)
E: (Zebrałam resztkę sił, by wskazać ręką tego jednego, którego wybrało moje serce.)
[ZAKOŃCZ ODCINEK]

Prolog | |
---|---|
Aaron | |
Beliath | |
Ethan | |
Ivan | |
Raphael | |
Vladimir |
Polecamy przy czytaniu skorzystać z opcji Reader View.